Rozdział X

27.2K 1.8K 1K
                                    

No i macie 2 dni wcześniej:* następny rozdział szacuję na 18-19 września:) No to miłego czytania!! :D

Potter niewiele zjadł. Szybko wyszedł z Wielkiej Sali i skierował się w stronę Wieży. Jego głowę nadal zaprzątał jasnowłosy Ślizgon. I, o dziwo, nie z negatywnych powodów.
Harry szedł miarowym krokiem, pogrążony w myślach. Pewnie wędrowałaby tak dalej, gdyby nie silne ręce, które wciągnęły go do pustej klasy.


                                                                                       *        *        *


Draco obserwował Pottera od chwili, kiedy ten przekroczył próg Sali.
Wodził za nim wzrokiem, gdy nagle Harry niespodziewanie zatrzymał się w połowie drogi do stołu Gryffindoru i zawrócił, wpychając się pomiędzy Granger a Blaise'a. Malfoy usłyszał obok siebie głośne prychnięcie.
- Najpierw ta szlama, a teraz on. Jeszcze Bliznowatego nam brakowało! - Warknęła Pansy.
Malfoy zignorował jej słowa, nadal uporczywie wpatrując się w bruneta. Rozmawiał z Zabinim. Po chwili odrobinę zmieszany wstał i przesiadł się do reszty Gryfonów, co Ślizgoni skwitowali cichym chichotem. Spojrzenie arystokraty na krótko spotkało się z wzrokiem Wybrańca.
- Nawet pięciu minut nie wytrzymał. - Zaśmiała się ironiczne Parkinson.
Draco nadal nie miał ochoty na rozmowę z brunetką, więc przyglądał się to Harry'emu, to Blaise'owi. Zastanawiało go, co ten drugi zobaczył w tej całej Granger. Postanowił jednak nie wtrącać się w sprawy przyjaciela, mimo sceptycznego nastawienia do ich, prawdopodobnie kwitnącego na jego oczach, związku.
Nagle wzrok Malfoya znów spoczął na Harrym, który właśnie wstał i ruszył do wyjścia. Draco odczekał chwilę, aby nie wzbudzać podejrzeń współdomowników, a następnie poderwał się z miejsca i opuścił Salę w ślad za brunetem. Na jego szczęście Potter nie szedł szybko, wręcz przeciwnie, ledwo powłóczył nogami. Malfoy, który przewidział dokąd Złoty Chłopiec skieruje swe kroki, przyspieszył i przeszedł naokoło tak, że wyprzedził Harry'ego i ukrył się w pustej klasie.
Kiedy pogrążony w refleksjach brunet przechodził obok drzwi do sali, Malfoy chwycił go za szatę i wciągnął do środka.
Na widok jego błyszczących z zaskoczenia oczu musiał powstrzymać uśmiech, który chciał wpłynąć na jego twarz.
- Musimy porozmawiać - warknął, przyszpilając Wybrańca do ściany.
- O czym? - Zapytał ten drugi, niby od niechcenia, jednak w jego głosie czaiła się ciekawość.
- O wszystkim. Od początku. - Mruknął Draco, bardziej do siebie niż do Gryfona.
- No, więc słucham - Harry'emu wreszcie udało się uwolnić z żelaznego uścisku Malfoya. - Co masz mi do powiedzenia?
Potter spoczął  i wskazał krzesło obok blondynowi. Ten spojrzał na niego krzywo, ale w końcu usiadł.
Brunet nadal wpatrywał się w niego z obojętnym wyrazem twarzy, ale jego oczy mówiły więcej, niż reszta. Dało się w nich dostrzec ciekawość, zaintrygowanie i, co Draco z zaskoczeniem stwierdził, brak jakichkolwiek negatywnych emocji.
Arystokrata odetchnął głęboko i spuścił głowę.
- Powiesz coś wreszcie? - Zniecierpliwił się Harry. No tak, Gryfoni.
- Nie wiem, od czego zacząć. - Mruknął blondyn, uparcie wpatrując się w czubki swoich lśniących butów.
- Najlepiej by było od początku. - Usłyszał sarkastyczną odpowiedź Harry'ego.
- Bardzo śmieszne, Potter. - Warknął, przeszywając go morderczym spojrzeniem.
Brunet uśmiechnął się pod nosem. Wracał stary Malfoy. Harry nie ukrywał, że zaczął się martwić, czy ktoś czasem nie dosypał Draco czegoś do soku.
- Nie mam dla ciebie całego wieczoru - Potter postawił grać oziębłego drania.
- Świetnie, w takim razie od razu przejdę do rzeczy. - Syknął Draco, ponownie przygważdżając Harry'ego do ściany. Tym razem jednak złapał go mocniej za nadgarstki i przycisnął swoje wargi do tych Pottera. Wszystko stało się tak szybko, że brunet nie zdążył nawet się zastanowić, a już miał usta blondyna na swoich. Na początku chciał się wyrwać i przerwać to, ale w końcu poddał się. Delikatnie rozchylił wargi, pozwalając blondynowi na kontynuowanie. Oboje poczuli ciepło w rozchodzące się po ciele. W tym momencie Harry nie myślał o konsekwencjach, liczył się tylko on i Malfoy. Pocałunek był delikatny, ale stanowczy. Cała sytuacja nie trwała dłużej niż minutę. Draco oderwał się od Pottera i, rzucając mu ostatnie spojrzenie, wybiegł z klasy, zostawiając Wybrańca samego i skonsternowanego.


                                                                                            *        *        *


Ron ściskał w ręku widelec tak mocno, że na jego dłoni odznaczył się jego kształt. Przez całą kolację obserwował z nienawiścią w oczach tego kretyna, Zabiniego, w towarzystwie JEGO dziewczyny. Nadal nie przyjmował do wiadomości, że już nie są razem. Uporczywie wpatrując się w tę dwójkę, nawet nie zauważył wejścia Harry'ego. Dostrzegł go dopiero, kiedy ten usiadł wśród Ślizgonów. Rudzielec zamrugał  kilka razy, jakby chcąc się upewnić, że to co widzi, to prawda. Potter, jak Ron zauważył ze złością, rozmawiał z Blaisem. Wymiana zdań dwóch chłopaków nie trwała długo. Harry po nie dłużej niż 2 minutach wstał i skierował się do stołu Gryffindoru. Rudowłosy nie powiedział nic, wracając do obserwacji ciemnoskórego i Hermiony.

Nie zwrócił też uwagi, kiedy Wybraniec opuścił Salę. Był zbyt zajęty sztyletowaniem Zabiniego wzrokiem. Gdy zauważył, że ten się podnosi i bierze za rękę szatynkę, wściekł się jeszcze bardziej. Poczekał, aż wstaną z miejsca, a następnie sam odszedł od stołu i ruszył za nimi.
Szedł w odległości kilku metrów od pary, starając się stawiać bezszelestnie kroki. Liczył, że uda mu się podsłuchać ich konwersację. Niestety, rozmawiali na tyle cicho, żeby doleciał go tylko szmer prowadzonego dialogu. Po kilku minutach Ron ze strachem i złością stwierdził, że Blaise i Hermiona kierują się do pokoju wspólnego Slytherinu. Nie mógł na to pozwolić! To jego dziewczyna, do cholery!
- EJ! - Ryknął tak głośno, że kilka obrazów spojrzało na niego z niepokojem. Dwójka idąca przed nim także się odwróciła. - GDZIE TY IDZIESZ Z MOJĄ DZIEWCZYNĄ?! - Krzyknął do Zabiniego, kładąc nacisk na przedostatnie słowo.
- Twoją?! - Prychnęła Hermiona, zanim Blaise zdążył odpowiedzieć.  - Gdybyś zapomniał, Ronaldzie, to nie jesteśmy już razem!
Rudowłosy otworzył usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk.
Szatynka złapała Ślizgona za przedramię i, nie zwracając już uwagi na Gryfona, pociągnęła go w swoją stronę.
Ron stał na środku korytarza, obserwując jak jego, teraz już była, dziewczyna i Zabini znikają za rogiem. Poczuł delikatne ukłucie w klatce piersiowej, a po jego policzku spłynęła pojedyncza, samotna łza, która szybko została wytarta rękawem szaty.

Give me love // Drarry ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz