Rozdział XLII

11K 928 1K
                                    

Ojej, ale dzisiaj króciutko:(( przepraszam, ale musiałam, na końcu zrozumiecie dlaczego. To jest chyba ten rozdział, na który wszyscy czekali. Wreszcie sprawy z Ronem i Hermioną się wyjaśniają. Tym, którzy się domyślali, gratuluję:D sprytni jesteście niczym Ślizgoni XD Nie przedłużam i zapraszam do czytania!

- Znowu nie było go w nocy? - zapytała Hermiona, widząc minę Rona, który właśnie zszedł po schodach do pokoju wspólnego.
Weasley przytaknął i zacisnął usta w wąską kreskę.
- Kiedyś będzie musiał wrócić - warknął rudzielec. - A wtedy zaczniemy działać.
Granger przełknęła ślinę. Wiedziała, że nie powinni. Wiedziała, że to może wyrządzić wiele złego. Ale wiedziała także, że robią to dla dobra Harry'ego.
Powstrzymała łzy i przymknęła oczy, a kiedy je otworzyła, błyszczała w nich determinacja.

* * *

Harry obudził się z twarzą wtuloną w koszulkę Draco, który jeszcze spał.
Potter, powoli, nie chcąc budzić chłopaka, zerknął na zegar, wiszący nad kominkiem. Dochodziła ósma.
Z westchnieniem wyplątał się z objęć Malfoya, tym samym wyrywając go ze snu.
- Harry? - mruknął sennie blondyn, ziewając i nie przejmując się, że arystokracie tak nie przystoi. Już dawno przekonał się, że przy Potterze nie musi przejmować się dobrymi manierami ani odpowiednią postawą.
- Niedługo śniadanie - powiedział Gryfon, niechętnie spuszczając nogi z łóżka.
Draco jęknął cicho i ukrył twarz w poduszce.
Brunet spojrzał na niego i zachichotał. Czasem Malfoy kojarzył mu się z niezadowolonym dzieciakiem. A jak wiadomo, dzieci trzeba uszczęśliwiać.
Harry pochylił się, muskając szyję blondyna ciepłym oddechem. Ten, nie spodziewając się tego zupełnie, zadrżał. Uśmiech Gryfona poszerzył się, kiedy zaczął obcałowywać kark Ślizgona, zwracając uwagę na szczególnie wrażliwe miejsca.
Niespodziewanie brunet przerwał pieszczotę. Malfoy mruknął coś, co chyba miało być protestem.
- Wstawaj, Draco - zaśmiał się Harry i zszedł z łóżka.
- Okrutnik - jęknął cicho blondyn. - Najpierw tak mnie rozbudzać, a potem bezceremonialnie przerywać, też mi coś.
Potter tylko znów zachichotał, a Ślizgon z miną męczennika, podniósł się z posłania i zaczął przygotowywać do wyjścia.

* * *

W Wielkiej Sali rozeszli się, każdy do swojego stołu. W Slytherinie nikt nie zwrócił na nich uwagi, a Malfoya przywitano krótkimi skinieniami głowy. Harry niestety nie miał tyle szczęścia.
Od kiedy tylko wszedł do środka, śledziły go oburzone spojrzenia Gryfonów. Potter westchnął mentalnie. Tak długo już jest z Draco, a ci dalej się bulwersują. Żałował, że jego współdomownicy nie są tak tolerancyjni jak Malfoya.
Usiadł koło Rona i Hermiony, którzy ostentacyjnie go ignorowali.
Westchnął po raz kolejny. Nałożył sobie coś, chociaż za bardzo nie wiedział, co właściwie je.
Kiedy skończył, wstał, chcąc jak najszybciej opuścić Salę.
Dotarłszy do wieży, wysyczał hasło i wpadł do pokoju wspólnego. Wbiegł po schodach prowadzących do dormitorium i zaszył się w nim.
Chociaż raz tego dnia dopisało mu szczęście, ponieważ sypialnia była pusta.
Jednak Gryfon długo nie cieszył się samotnością.
Nie minęło dziesięć minut i usłyszał delikatne, nieśmiałe pukanie, a zaraz po tym jakieś zirytowane szepty.
Po chwili drzwi stanęły otworem i do środka wszedł Ron i Hermiona.
Brunet zacisnął usta i zamknął czytaną książkę.
- Nie mam zamiaru wysłuchiwać waszych spekulacji - warknął i podniósł się z łóżka, czemu towarzyszyło niemiłe skrzypnięcie.
- Harry... - zdążyła powiedzieć jeszcze Granger, zanim przeszkodziło jej trzaśnięcie drzwiami.
Spojrzała ze strachem na Weasley'a.
- Musimy - przypomniał twardo rudzielec, jakby odczytując wątpliwości dziewczyny.

* * *

Odczekali dziesięć minut i zeszli bezszelestnie po schodach. W pokoju wspólnym, na ich szczęście, przebywał tylko Harry. Była w końcu niedziela, pozostali uczniowie albo odpoczywali w dormitoriach, albo przesiadywali na błoniach.
- Teraz - szepnął Ron, a Hermiona kiwnęła głową i przełknęła ślinę.
Podeszła do Pottera od tyłu, tak cicho, że nie miał szansy jej usłyszeć.
Drżącymi dłońmi wyjęła gładki kawałek drewna z kieszeni. Poczuła, jak piekące łzy zbierają jej się w kącikach oczu.
Skierowała różdżkę w głowę Harry'ego i jeszcze raz zerknęła na Weasley'a, który stał z tak niepodobnym do niego wyrazem powagi na twarzy.
Granger odetchnęła głęboko.
Skupiła się i szepnęła:
-Obliviate.

I jak zwykle muszę błagać o komentarze:/

Give me love // Drarry ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz