Rozdział XLVI

9.7K 992 398
                                    

Jest 5 rano, siedzę sobie na lotnisku, wylot dopiero za 2h, więc myślę, czemu by nie wstawić rozdziału? Więc wstawiam i zapraszam do czytania!!
PS. Zauważyłam, że wzięliście sobie do serca moją prośbę o komentowanie za co bardzo dziękuje!!!❤️

Kiedy Harry wrócił do dormitorium, byli w nim już wszyscy jego współlokatorzy.
Dean nawet na niego nie spojrzał, zaczytany w swojej książce, a Ron chyba spał, bo leżał nieruchomo pod kocem.
Za to Seamus i Neville obrzucili go dziwnymi spojrzeniami.
- Co? - zapytał zirytowany. Cały gniew jaki gromadził się w nim od rana, wreszcie znalazł ujście. - Co takiego zrobiłem?!
Longbottom szybko odwrócił wzrok, ale Finnigan nie miał na tyle przyzwoitości, w końcu to Seamus.
- Co ci się stało? - zapytał Irlandczyk. - Od rana zachowujesz się co najmniej... - zawahał się na chwilę - dziwnie.
Potter zmrużył oczy. Nawet nie wiedział skąd ta cała złość.
- Dziwnie?! - Zawołał. - Co masz na myśli?
Seamus się zakłopotał.
- No wiesz... Olałeś Malfoya i... - oczy Harry'ego momentalnie się rozszerzyły.
- Jaki związek ma z tym wszystkim Malfoy?! - Nie zauważył, kiedy zaczął krzyczeć. - Nic mnie z nim nie łączy! Nic, poza nienawiścią! Nienawidzimy się wzajemnie, pamiętasz?! Od pierwszej klasy!
Finnigan otworzył usta, wyglądając mało inteligentnie. Rozejrzał się po pokoju, jakby sprawdzając, czy inni chłopcy także słyszeli to, co Potter powiedział. Jednak Ron nadal się nie poruszył, a Neville spokojnie składał swoje ubrania, tylko Dean spoglądał na nich z lekkim zainteresowaniem.
- Słyszałeś? - Irlandczyk zwrócił się do Thomasa. - Słyszałeś, co Harry powiedział?
Dean pokiwał głową i zerknął na Pottera w zamyśleniu.
Harry zdenerwował się jeszcze bardziej.
- Co w tym takiego?! - Warknął. - Nie powiedziałem nic, czego byście nie wiedzieli!
Finnigan już chciał się odezwać, ale powstrzymał go głos Thomasa:
- Seamus, daj spokój.
Irlandczyk spojrzał na niego w szoku.
- Ale Dean...!
- Nie, Seamus. Przestań. - Odparł chłopak i wrócił do czytania.
Finnigan jeszcze raz rzucił okiem na wściekłego Harry'ego, po czym ruszył do łazienki, zostawiając Pottera bardziej skonfundowanego niż rano.

* * *

Hermiona leżała skulona pod kocem na swoim łóżku. Dookoła niej walały się zmięte chusteczki. Przepłakała prawie całą noc i już chyba zabrakło jej łez, więc tylko pociągała nosem i tępo wpatrywała się w okno.
Zerknęła na zegar. Dochodziła 4 nad ranem. Granger stwierdziła, że nie ma sensu już próbować spać, i tak się nie uda, bo za kilka godzin trzeba wstawać i iść na lekcje. Z westchnieniem przekręciła się na drugi bok.
Jej myśli znów skierowały się ku Harry'emu. Żałowała, żałowała jak cholera. Żałowała, że dała się przekonać Ronowi. Że zniszczyła związek przyjaciela. Że straciła Blaise'a.
Po odwiedzinach Ślizgonów uświadomiła sobie, jak bardzo wraz z Ronem musieli zranić Malfoya. Chciałaby wszystko naprawić. Ale jak mogłaby teraz spojrzeć Draco w oczy?

* * *

Rona obudziły bliżej niezidentyfikowane dźwięki. Podniósł głowę i spojrzał na zegar. Minęła już czwarta nad ranem.
Rozejrzał się po pokoju. Jego wzrok zatrzymał się na sylwetce na parapecie. Zmrużył oczy i przyjrzał się jej dokładniej. Harry.
Weasley usiadł na łóżku, starając się nie wydawać przy tym żadnego dźwięku. Zaczął obserwować Pottera.
Chłopak od pierwszej klasy lubił przesiadywać nocą na parapecie, kiedy nie mógł spać. To nic nowego. Jednak tym razem coś kazało Ronowi przyjrzeć się przyjacielowi. Teraz już wiedział co.
Harry płakał. I to nie był zwykły płacz. Potter dławił się łzami, szloch wyrywał się z jego piersi, jednak brunet szybko go tłumił, przyciskając dłoń do ust.
Weasley wpatrywał się w chłopaka w szoku. Dlaczego płakał? I to tak rozpaczliwie?
- Harry? - Odezwał się dość cicho, jednak Potter go usłyszał. Natychmiast odwrócił się w jego stronę i wytarł mokre policzki.
- Tak? - Odparł nieco zachrypniętym głosem.
- Co się stało? - Zapytał Weasley. - Dlaczego płaczesz?
- N-nie, to nic. - Brunet zadrżał i z jego oczu znów popłynęły łzy.
Ron zerwał się z łóżka i podszedł do Pottera.
- Harry! Harry, spokojnie! - Złapał przyjaciela za ramiona i delikatnie potrząsnął. - Wiesz, że możesz mi powiedzieć.
Potter pociągnął nosem i bezskutecznie próbował otrzeć policzki.
- Może to dziwne - zaczął drżącym głosem - ale czuję się... - urwał, wybierając odpowiednie słowo - Jakby czegoś mi brakowało. Jakby ktoś zabrał jakąś część mnie. Ale przecież nic nie straciłem. Czy to ma sens?
Weasley zamarł. Poczuł ucisk w żołądku. Jednak nie dał niczego po sobie poznać i uśmiechnął się słabo do Harry'ego.
- Na... Na pewno ci przejdzie - niezdarnie poklepał przyjaciela po plecach. - Może spróbuj zasnąć, co?
Potter również się uśmiechnął. Wyglądało na to, że ta rozmowa trochę podniosła go na duchu.
Ostatni raz wytarł twarz i ruszył w stronę swojego łóżka.
Rudzielec także postanowił położyć się spać. Wciąż czuł ucisk w brzuchu. Szok i żal mieszały się w środku niego.
Owinął się szczelnie kołdrą i zacisnął powieki, usilnie starając się zasnąć.
- Dziękuję, Ron - usłyszał jeszcze stłumiony szept Harry'ego. - Jesteś prawdziwym przyjacielem.
Weasley nie odpowiedział. Po części dlatego, że gardło odmawiało mu współpracy, po części dlatego, że zaczął szczerze wątpić w to, co stwierdził Potter.

Give me love // Drarry ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz