Rozdział XXXVI

13.5K 1.1K 546
                                    

Powinnam spać, a wstawiam Drarry xD co ten OTP robi z człowiekiem... No cóż, zważywszy na to, że jest 2:30 lecę spać a wam życze miłego czytania i KOMENTOWANIA, bo mam nadzieje, że macie zamiar to zrobic C;
PS. Puśćcie sobie tą piosenkę ^ pasuje do Drarry jak ulał:)

Hermiona weszła do dormitorium szóstoklasistów z Gryffindoru. Na jednym z łóżek nieruchomo leżał rudowłosy chłopak, a przy nim, na uprzednio transmutowanym krześle, siedziała drobna brunetka, głaszcząc Rona po głowie.
Granger podeszła do pary i dotknęła ramienia Pansy, na co ta podskoczyła przestraszona.
- To tylko ty... - powiedziała cicho i znów spojrzała na Weasley'a.
- Idź - szepnęła Hermiona, kładąc dłoń na ręce Parkinson. - Zostanę z nim.
Ślizgonka spojrzała na Granger. Dziewczyna w niczym nie przypominała dawnej Pansy. Jej włosy, kiedyś lśniące i starannie ułożone, teraz spięte były w niechlujny kok. Makijażu, którego wcześniej nadużywała, nie miała wcale, a paznokcie były nierówne, jakby je nerwowo obgryzała. W jej oczach czaiło się zmęczenie i smutek, o czym świadczyły cienie pod nimi. Dziewczyna posłała Gryfonce uśmiech i wstała, opuszczając pokój.
Hermiona, tak jak obiecała, zajęła miejsce brunetki i pogładziła delikatnie dłoń Rona, który drgnął pod jej dotykiem i zerwał się do siadu.
- Miona? - powiedział zdezorientowany. - Gdzie jest Harry?
- U Draco - odparła Granger, równie zaskoczona.
- To dobrze... - mruknął Weasley, odwracając wzrok, po czym znów spojrzał na Gryfonkę. - Muszę ci coś powiedzieć! - Złapał ją za rękę. - To bardzo ważne! - Teraz niemal krzyczał.
Dziewczyna zdezorientowana pokiwała szybko głową.
- O co chodzi, Ron? - nawet nie starała się ukryć niepokoju, który ją opanował.
- Wtedy, w szpitalu - Weasley skrzywił się jakby próbował sobie coś przypomnieć, albo wspomnienia z tej chwili były zbyt bolesne. - Ginny... Ona powiedziała, że Malfoy ma Znak, że jest Śmierciożercą... I że skrzywdzi Harry'ego. Powiedziała, żebym do tego nie dopuścił...
Hermiona wciągnęła gwałtownie powietrze.
- Ron - zaczęła powoli. - Musisz pamiętać, że Ginny wtedy, emm - Granger usilnie starała się nie nawiązywać do domniemanej choroby dziewczyny. - Nie była sobą. Nie możesz ufać wszystkiemu, co mówiła, nie mając dowodów.
- To moja siostra, do cholery! - Warknął rudzielec, a w jego oczach zabłysły łzy. - Dlaczego miałbym jej, kurwa, nie wierzyć? Jego ojciec też był pieprzonym Śmierciojadkiem, a na pewno znasz mugolskie powiedzenie "jaki ojciec taki syn"?!
- Tak Ron, ale...
- Nie pamiętasz, co nam zrobił?! - Chłopak nie dał jej dojść do słowa. - Dręczył nas, Harry'ego też! I niby nagle się zmienił?! Mogę się założyć, że Ginny ma rację i ja to udowodnię!
Weasley z powrotem opadł na łóżko, odwracając się do Hermiony plecami, czym dał jej znak, że rozmowa skończona.
Dziewczyna westchnęła. Wiedziała, że nic już nie wskóra, ewentualnie pogorszy sytuację. Wstała z krzesła, czemu towarzyszyło niemiłe skrzypnięcie i, ostatni raz zerkając na rudowłosego Gryfona, skulonego na posłaniu, wyszła, delikatnie zamykając drzwi.

* * *

Harry leżał w sypialni prefekta Slytherinu, obejmując Dracona.
Malfoy ostatnio miał koszmary i niezbyt dobrze sypiał, więc Potter obiecał co jakiś czas zostawać z nim na noc. Delikatnie przeczesywał platynowe włosy chłopaka i wsłuchiwał się w jego miarowy oddech. Draco, mimo że miał na sobie szarą bluzę z długim rękawem i ciepłe, dresowe spodnie, drżał. Gryfon mocniej przytulił blondyna do siebie, co ten przyjął z ulgą.
Z każdym dniem było coraz lepiej. Malfoy stopniowo odzyskiwał swój wizerunek "zimnego drania, którego nic nie obchodzi", ale maska pękała, kiedy zamykał za sobą drzwi dormitorium. Tylko Harry widział go w takim stanie i tylko Harry był w stanie wtedy go uspokoić. Mimo wszystko, brunet miał wrażenie, że jego chłopaka dręczy coś jeszcze poza śmiercią ojca.
Niespodziewanie, Draco obrócił się i zachłannie pocałował Pottera. Nie było w tym ani grama pożądania, jedynie desperacka potrzeba bliskości.
- Kocham cię - szepnął blondyn tak cicho, że Gryfon nie był pewien, czy się nie przesłyszał. - Kurwa, kocham cię i dziękuję. Za wszystko. Za to, że jesteś ze mną, gdy cię potrzebuję, za to, że dzięki tobie poznałem coś, o czym wcześniej nigdy bym nawet nie marzył. Za to, że mnie wytrzymujesz, kiedy każdy inny już by zerwał.
Brunet poczuł, że się wzrusza, ale nie chciał płakać przy Ślizgonie, więc po prostu oddał pocałunek i powiedział:
- Robię to, Draco, bo też cię kocham, najmocniej na świecie. - Dopiero, gdy wypowiedział to na głos, naprawdę uświadomił sobie, że kocha Malfoya.
To były jedyne słowa, jakie Draco chciał kiedykolwiek usłyszeć. Wtulił się w Harry'ego i, pierwszy raz od wielu dni, zasnął spokojnym snem, wsłuchując się w bicie serca drugiego chłopaka.

* * *

Następnego dnia z Ronem było już znacznie lepiej, o czym świadczył jego apetyt.
Weasley po raz pierwszy od afery z Ginny zszedł do Wielkiej Sali na śniadanie i zjadł coś więcej niż kromkę chleba. Dużo więcej.
Harry cieszył się, że jego przyjaciel wraca do siebie, ale jednocześnie martwił się o Ginny. Wiedząc, że ona przyczyniła się do śmierci ojca Draco czuł się okropnie. Rzecz jasna, nie powiedział o tym Malfoyowi. Blondyn już wystarczająco nienawidził Weasleyów, nie było potrzeby dolewać oliwy do ognia.
Á propos Dracona, jego stan też zdecydowanie się poprawiał. Zaczął wychodzić z dormitorium nie tylko na posiłki, wrócił także na lekcje.
Potter siedział dokładnie naprzeciwko niego przy stole swojego domu, gdy nagle do Malfoya poleciała wielka sowa.
Harry poczuł gulę w gardle. Pamiętał, co zawierał ostatni list skierowany do Ślizgona i obawiał się najgorszego.
Obserwował, jak blondyn rozrywa kopertę i wyjmuje z niej pergamin.
Chłopak zaczął czytać, a brunet śledził skrupulatnie emocje pojawiające się i znikające z jego twarzy.
Jednak Draco nie zbladł, nie zdenerwował się ani nie wybiegł z Sali. Po prostu złożył kartkę i schował do kieszeni, po czym wrócił do jedzenia.
Gryfon odetchnął z ulgą. Wystarczyło mu złych wieści jak na jeden tydzień.
Skubał niechętnie swojego tosta, gdy Malfoy podniósł się z miejsca i ruszył do wyjścia. Harry upuścił chleb na talerz i pospieszył za nim.
Zatrzymał go tuż za drzwiami Wielkiej Sali.
Draco musiał wyczytać coś z jego twarzy, bo bez słowa wręczył mu list, jednak tym razem jego oblicze nie wyrażało nic poza zwykłą, chłodną obojętnością. Harry zaczął czytać.
Drogi Draco,
Słyszałam, że byłeś już w Ministerstwie, aby odebrać spadek po ojcu. Chciałam podziękować Ci za zapisanie mi Malfoy Manor i połowy majątku, ale nie w tej sprawie do Ciebie piszę.
Chcę poinformować Cię, że pogrzeb ojca odbędzie się jutro o 16, tutaj, w Manor, na rodowym cmentarzu. Oczekuję Cię godzinę wcześniej, aby przygotować ceremonię.
Twoja kochająca matka
Narcyza

- Pójdziesz ze mną? - Harry'ego z otępienia wyrwał głos Dracona.
- Jesteś pewien? - zakłopotał się Gryfon. - Z twoim ojcem nie byłem w zbyt dobrych stosunkach...
- Ale ze mną jesteś - przerwał mu blondyn. - Proszę, Harry, to dla mnie ważne.
Potter przez chwilę nie odpowiadał, wpatrując się w podłogę.
- Dobrze - podniósł w końcu wzrok. - Skoro ci na tym zależy, to pójdę.
Na twarz Malfoya wpłynęło coś na kształt ulgi. Objął delikatnie Pottera i pocałował go w czubek głowy, po czym ruszył w stronę lochów.

Give me love // Drarry ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz