Rozdział słabszy i krótszy, ale musicie mi to wybaczyć, ponieważ ostatnio mam nieokreślone problemy jeśli chodzi o wenę i ogólnie pisanie. Przepraszam:(
Zmęczony Ron wspinał się po schodach do dormitorium. Dopiero co wrócił ze spotkania z rodzicami. Mama była strasznie roztrzęsiona, nadal nie mogła pogodzić się z porwaniem Ginny, a tata bezskutecznie próbował ją uspokoić.
Weasley potarł twarz dłonią. Najchętniej położyłby się spać tu i teraz.
Po cichu, nie chcąc nikogo obudzić, wślizgnął się do sypialni. Zamknął za sobą drzwi i ruszył do swojego łóżka. Kątem oka zauważył, że kotary przy posłaniu Harry'ego są zasłonięte.
Nagle usłyszał chichot dochodzący od łóżka Pottera. Potem odgłos szamotania i znowu cichy śmiech. Nadstawił uszu i... O nie, on nie będzie tego słuchał.
Wzburzony chwycił poduszkę i koc, i wypadł z sypialni. Dzisiaj prześpi się w pokoju wspólnym.* * *
Draco obudził się nad ranem.
To sen - pomyślał z rozgoryczeniem.
Wszystko co się wczoraj wydarzyło, tylko mu się przyśniło. Malfoy zacisnął powieki z powrotem. Jeśli to było snem, to chciał, żeby ten sen trwał wiecznie. Powstrzymał łzy i otworzył oczy. Nie mógł leżeć pod kołdrą przez resztę życia. Otworzył oczy i natychmiast zauważył, że coś było nie tak. Przede wszystkim - kolor zasłon. Bordowy. Spędził noc w dormitorium Gryfonów. Cholera jasna.
Przekręcił się i z zaskoczeniem poczuł ciepłe ciało tuż obok siebie.
Och, nie - pomyślał z przerażeniem. - Błagam, tylko nie Granger, tylko nie... - Zerknął na leżącą przy nim osobę i westchnął z ulgą. Znajoma, czarna czupryna i szczupła sylwetka. Harry. Czyli jednak wczorajsze wydarzenia nie były snem. Ślizgon uśmiechnął się promiennie i opadł z powrotem na poduszkę. Potter poruszył się, mrucząc coś sennie i mocniej wtulił się w plecy blondyna.
Draco zachichotał. Nie mógł jednak zostać tu za długo. Już za chwilę Gryfoni zaczną wstawać i przygotowywać się do wyjścia na lekcje, a on sam był w okropnym stanie po takiej nocy. Miał niewiele czasu na dotarcie do swojej sypialni i wykonanie niezbędnych czynności, jak prysznic czy uczesanie włosów. Delikatnie wyplątał się z objęć Harry'ego i odsunął zasłonę. Wszystkie łóżka były zajęte, z wyjątkiem tego należącego do Weasley'a. Malfoy uśmiechnął się złośliwie. Szybko założył ubrania i wyszedł z sypialni. Jeszcze raz spojrzał na śpiącego Harry'ego i uśmiechnął się. Dobrze było mieć go z powrotem.
Przechodząc przez pokój wspólny zauważył na kanapie chrapiącego Weasley'a, przykrytego kocem.
Zaśmiał się pod nosem. Wiewiór chyba nigdy się nie zmieni.
Opuścił wieżę i skierował się do lochów.
Wkroczył do pokoju wspólnego Slytherinu i zatrzymał się gwałtownie.
Tuż przy wejściu leżała jakaś osoba, którą zidentyfikował jako Tracey Davis. Dalej, przy kanapie, zauważył Blaise'a i Teodora Nott'a. Wszędzie -na podłodze, kanapach, fotela - leżeli Ślizgoni.
Malfoy na początku przestraszył się, że rozegrała się tu jakaś walka, ale szybko zorientował się, iż to tylko konsekwencje wczorajszej imprezy.
Ominął ciała zalegające podłogę i ruszył do swojej sypialni.
- Draco...? - zatrzymał go głos Pansy, która właśnie wynurzyła się zza jednej z kanap.
- Nieźle zabalowaliście - stwierdził blondyn. - Wiesz, że dzisiaj poniedziałek?
Parkinson jęknęła w odpowiedzi.
- Wiem. - Mruknęła, masując dłońmi skronie. - Ale oni chyba nie - wskazała palcem na pozostałych Ślizgonów.
Malfoy zaśmiał się pod nosem i już miał wejść do sypialni, ale po raz kolejny przeszkodził mu głos przyjaciółki:
- Co się stało?
Chłopak spojrzał na nią, unosząc brew w niemym pytaniu.
Brunetka splotła ręce na piersi.
- Jesteś cały w skowronkach, a to u ciebie rzadkość, szczególnie w ciągu ostatnich kilku tygodni. - Zauważyła. - Musiało się coś wydarzyć.
Draco powoli uniósł kąciki ust, a jego uśmiech poszerzał się z każdą chwilą.
- Harry - odparł tylko i wszedł do pokoju, zamykając za sobą drzwi.
Pansy stała, wpatrując się tępo w pokój Malfoya. Co miał na myśli mówiąc, że... Chwila, czyżby Potter odzyskał wspomnienia? Ale przecież...
Musiała zapytać Granger, bo jeżeli to wszystko było prawdą, to oznaczało, iż Draco wreszcie przestanie zachowywać się jak wrak człowieka i wreszcie wróci do poprzednich zwyczajów. Zdążyła już zapomnieć o ciętym języku i złośliwościach Malfoya i szczerze mówiąc, zaczynała za nimi tęsknić. A teraz wszystko może być tak jak dawniej.* * *
Po lekcjach Draco wrócił prosto do dormitorium. Umówili się z Harrym po kolacji na wieży astronomicznej, więc miał niewiele czasu na przygotowania.
Przyspieszył kroku i poczuł ciepły powiew na twarzy.
Był już czerwiec. Niedługo zakończy się rok szkolny. Malfoy jeszcze nie zastanawiał się jak spędzi wakacje. Myślał nad zaproszeniem Harry'ego do siebie, w końcu jego matka nie miała nic przeciwko, a nawet polubiła Pottera.
Uśmiechnął się pod nosem. Cały miesiąc z Harrym w Malfoy Manor. Piękna wizja.
Nagle przerwał rozmyślania zatrzymał się. Mial dziwne wrażenie, jakby ktoś szedł tuż za nim.
Powoli odwrócił głowę i zapatrzył się w ciemność.
Pusto.
Wzruszył ramionami. Nie miał czasu na te absurdalne wymysły, zostały mu tylko cztery godziny do spotkania z Potterem.
Ruszył w stronę dormitoriów, tym razem szybciej i niespodziewanie poczuł silne uderzenie w tył głowy.
Jego ostatnią myślą zanim stracił przytomność było, że może jednak jego absurdalnie wymysły nie były wcale takie absurdalne.
CZYTASZ
Give me love // Drarry ✔️
Fanfiction(Zaczęłam pisać to opowiadanie przy dość małym doświadczeniu w tej dziedzinie. Na Pierwsze kilka rozdziałów przymknijcie oko, im dalej, tym lepiej) Jak wiele może zmienić jedno, niewinne wydarzenie? Jak dotychczasowy wróg może stać się kimś zupełnie...