Rozdział LII

9.9K 940 465
                                    

Jeju, kocham Wasze komentarze:(<3 mam nadzieję, że na tym się nie skończy i nadal będziecie pisac takie długie C:
I przede wszystkim dziekuje za 100 obserwujących!!!
I przepraszam za przedwczorajszy żart xD

Kiedy obaj opuścili myślodsiewnię, Draco zaczął uważnie przyglądać się zmianom zachodzącym na twarzy Harry'ego.
Najpierw pojawił się na niej szok i niedowierzanie, które powoli przechodziły w coś innego. Czyżby zadziałało? Czy wspomnienia zaczęły wracać? Serce blondyna zabiło szybciej, przepełnione nadzieją.
Jego oczy rozszerzyły się, gdy Potter na niego spojrzał. Nie czekał na więcej sygnałów, tylko rzucił się w stronę Gryfona i pocałował go.
Jego ręce powędrowały na kark bruneta, usta błądziły po twarzy chłopaka. Jednak coś było nie w porządku...
Harry nie odpowiadał na pocałunki.
Stał sztywno, jakby zamrożony.
Po kilku sekundach, które dla obojga zdawały się trwać wieczność, Potter odepchnął Malfoya i otarł usta.
- Co ty robisz?! - Wysapał tylko. - Ja... Nie wiem, jak zmodyfikowałeś te wspomnienia, ani w jakim celu, ale wiem, że nie są prawdziwe! - Zawołał, wycofując się pod wciąż zamknięte drzwi dormitorium. - Nie zbliżaj się do mnie, Malfoy! Jesteś chory! Nigdy nie byliśmy i nie będziemy razem! Co ci strzeliło do głowy?! - Gryfon wyrzucał z siebie zdania jedno po drugim, ale do Ślizgona docierały tylko ich urywki.
Harry wciąż nic nie pamiętał.
Mimo że przeczytali z Granger, iż wspomnienia mogą wracać nawet przez kilka lat, Draco miał nadzieję, że stanie się to o wiele szybciej.
A jeśli w ogóle nie zadziała?
Serce blondyna zamarło. Poczuł suchość w gardle. Jeśli Harry już nigdy sobie nie przypomni? Albo przypomni, ale za późno?
Dopiero po chwili zorientował się, że Potter coś do niego mówi.
Nawet nie słuchając pytania, odpowiedział:
- Ja... Przepraszam - szepnął i ruszył w stronę wyjścia z sypialni. Brunet odskoczył jak oparzony na drugi koniec pomieszczenia, potykając się o leżące na podłodze kufry współlokatorów.
Ślizgon zdjął zaklęcie wyciszające, chcąc jak najszybciej opuścić pomieszczenie.
- Weasley - powiedział słabo Malfoy, uderzając w drewno. - Otwórz.
Jak na zawołanie, w zamku coś kliknęło i drzwi stanęły otworem. Za nimi stał Ron z miną mówiącą więcej niż tysiąc słów, jednak wyraz twarzy Draco najwyraźniej odpowiedział mu na wszelkie pytania.
Blondyn wyminął Weasley'a i zszedł po schodach, mając głęboko w poważaniu, że jakiś Gryfon może go zauważyć.
Przebył pokój wspólny nie niepokojony przez nikogo, jednak czuł na sobie spojrzenia wszystkich obecnych w pomieszczeniu.
Opuścił wieżę i skierował się do lochów.

            *                  *                 *

Hermiona usiadła na jedynym wolnym krześle w pokoju wspólnym. Na kolanach rozłożyła jakiś podręcznik.
Nie miała jednak wcale zamiaru się uczyć.
Otworzyła książkę na byle jakiej stronie.
Ktoś patrząc na nią z boku, mógłby uznać, że czyta, jednak gdyby przyjrzał się dokładniej, zauważyłby, iż dziewczyna wpatruje się wciąż w to samo miejsce i w ogóle nie przewraca  stron.
Granger ukradkiem obserwowała osoby wchodzące i wychodzące z pomieszczenia, by w razie potrzeby uniemożliwić komuś niespodziewane wtargnięcie do dormitorium, w którym Ron zamknął Harry'ego z Draco.
Czas mijał, każda sekunda ciągnęła się niczym godzina.
Hermiona nie mogła skupić się na żadnej przelatującej przez jej głowę myśli, nie mówiąc już o czytaniu.
Po prostu czekała.
Kiedy zaczęła się już lekko niecierpliwić, usłyszała kroki na schodach, a po chwili przez pokój przeszedł Malfoy, kierując się do wyjścia.
Obecni w pomieszczeniu Gryfoni obrzucili go zdziwionymi i pogardliwymi spojrzeniami, jednak nikt nie odezwał się nawet słowem.
Blondyn wypadł z wieży, a Hermiona, nie zastanawiając się, pobiegła za nim.

        *                     *                    *

Kiedy tylko Ron wepchnął Harry'ego do sypialni, zatrzasnął za nim drzwi i wyszeptał zaklęcie, które wcześniej znalazła Hermiona. Blokowało ono zamki, kłódki i tym podobne, ale zwykła Alohomora na nie nie działała.
Weasley przyłożył ucho do drewna.
Słyszał, jak Potter wrzeszczy do niego, że ma go wypuścić. Potem na moment nastała cisza, przerwana po chwili przez krzyk Harry'ego:
- Malfoy?!
Nagle wszystko ucichło. Rudzielec domyślił się, że Ślizgon rzucił zaklęcie wyciszające. Westchnął i usiadł na schodach. Zapowiadało się długie oczekiwanie.
Gryfon, strasznie znudzony bezczynnym siedzeniem, wymyślił sobie zabawę, polegającą na wymienieniu jak największej ilości znajomych, których imiona zaczynają się na daną literę alfabetu.
Doszedł już do P (Pansy, Parvati, Padma, Percy, Penelopa), kiedy usłyszał głos, dochodzący z dormitorium. Ktoś go wołał.
Podniósł się i podszedł do drzwi.
Machnął różdżką, odblokowując zamek.
Ze środka natychmiast wypadł Draco i nie zwracając na nic uwagi, zszedł po schodach.
Ron, zdezorientowany, zajrzał do sypialni.
Potter siedział na swoim łóżku z podkulonymi do piersi nogami.
Wzrok miał utkwiony w pościeli.
- Harry? - Odezwał się cicho Weasley.
Brunet poderwał głowę i spojrzał na rudzielca.
- Ron - wyszeptał. - Co... Czemu? Wiedziałeś? Dlaczego? - Oblicze Pottera przepełniał autentyczny żal, ale Weasley nie wiedział, ile może mu wyjawić.
- Harry, posłuchaj mnie... - zaczął, starając się panować nad drżeniem głosu.
Na twarzy bruneta nagle pojawiło się zrozumienie, a także złość.
- Czyli wiedziałeś - warknął. - I może jeszcze pomogłeś mu zmodyfikować wspomnienia? Skąd Malfoy widział, że mam myślodsiewnię? Pewnie też od ciebie! - Gryfon podniósł głos.
Rudowłosy przełknął ślinę.
- O... O czym ty mówisz? - Próbował przybrać zaskoczony ton, jednak na niewiele się to zdało.
- Doskonale wiesz! - Zawołał Harry. - Ja... Nie wierzę! Mój najlepszy przyjaciel... Hermiona także jest w to zamieszana?
Nie otrzymawszy odpowiedzi, Potter tylko zaklął pod nosem i wypadł wściekły z sypialni.
Ron przez chwilę chciał pobiec za nim, jednak w jego umyśle zakiełkowała dziwna satysfakcja.
Był zadowolony, że Harry wciąż nie pamięta o związku z Malfoyem. Cieszył się, iż narazie nic nie wskazywało na to, że im się udało.
Bardzo dobrze - podpowiadał jakiś głos. - Najwidoczniej tak miało być. Postąpiliście dobrze na samym początku.
Weasley uśmiechnął się pod nosem.
Może jednak z całej tej sytuacji wynikną jakieś pozytywy?

Może by tak komentarz?:>

Give me love // Drarry ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz