I tym oto sposobem, w dzień urodzin naszego głównego bohatera, zapraszam Was na niestety już ostatni rozdział przygód chłopaków.
Pisałam to opowiadanie prawie rok i to było piękne niecałe 12 miesięcy. W ciagu zaledwie roku zdobyłam prawie 150k wyświetleń i ponad 14k lajkow co jest dla mnie czymś niesamowitym!!! Dziekuje Wam z całego serca. Mi tez jest cieżko kończyć to FF, ponieważ przywiązałam sie do niego. Ale nie smućmy sie!! Mam zamiar napisać 2 sezon tego opowiadania. Mam juz pewien pomysł, ale musicie mi napisać swoje propozycje – o czym chcielibyście przeczytać, czego Wam brakowało w tym sezonie i ogolnie co Wam tam chodzi po głowie!!! Bez waszych propozycji niestety nie napisze kolejnego sezonu, wiec piszcie na priv, na fb lub tu w komentarzach!!!
Jeszcze raz dziekuje wam kochani i zapraszam na zakończenie!Harry zamarł. Serce waliło mu niczym młot, krople potu spływały po plecach.
Nie po raz pierwszy w życiu nie miał pojęcia, co w tej chwili zrobić.
Instynktownie sięgnął po różdżkę, zdając sobie jednak sprawę, jak żałośnie musiał wyglądać.
– Cóż, Harry – odezwał się Riddle – domyślałem się, że ruszysz na ratunek swojemu Draco, ale nie spodziewałem się, iż stanie się to tak szybko.
Potter zacisnął zęby.
Nie daj się sprowokować – pomyślał, starając się uspokoić.
Malfoy wykonał ruch, jakby chciał podejść do Gryfona, ale natychmiast w jego stronę została wycelowana różdżka jednego z Śmierciożerców.
– Nie tak prędko, Draco – powiedział Voldemort. – Jeszcze jeden krok, a Macnair zajmie się tobą. Co by pomyślał twój ojciec?
– Nie obchodzi mnie to. – Warknął Ślizgon, jednak posłusznie pozostał w miejscu. – On nie żyje i jego opinia nie ma już żadnej mocy.
– Oj, Draco – zacmokał Riddle z dezaprobatą. – Jesteś tego pewien?
Jedna z ubranych w czarne peleryny odsłoniła kaptur i ich oczom ukazał się sam Lucjusz.
Ślizgon wyglądał jakby ktoś wyjątkowo mocno uderzył go w twarz.
– Ale... – wyjąkał tylko.
– Draco – warknął jego ojciec. – Już wystarczajaco wstydu narobiłeś naszej rodzinie – tu wymownie spojrzał na Pottera – ale da się to jeszcze naprawić, tylko posłuchaj mnie.
Blondyn zacisnął zęby tak mocno, że Harry widział linię szczęki pod napiętą skórą. Na twarzy Malfoya można było dostrzec złość, strach, ale też jakiś dziwny rodzaj smutku lub melancholii.
– Naprawdę chciałbym porozmawiać trochę dłużej, ale obawiam się, że mamy niewiele czasu – Voldemort przerwał ciszę. – Draco, cofnij się, a wyjdziesz stąd cało. Chcemy tylko Pottera. Ty byłeś naprawdę przydatny, dopóki się nie zbuntowałeś i doprawdy, zabicie cię to czyste marnotrawstwo.
Harry znieruchomiał i spojrzał na Ślizgona szeroko otwartymi oczami.
Malfoy dostał wybór. Przeżyć i ponownie przyłączyć się do Czarnego Pana oraz ojca, lub zginąć. Potter uważnie obserwował kamienną twarz chłopaka. Bał się, że ujrzy na niej choć cień wahania, ale jednocześnie nie chciał przegapić żadnej zachodzącej tam zmiany.
Z miny Malfoya jak zwykle nie dało się nic wyczytać. Blondyn spojrzał kątem oka na obserwującego go Gryfona, który włosy jak zwykle miał zmierzwione, jednak tym razem bardziej niż zazwyczaj. Okulary, jak zawsze, pęknięte, ale Harry najwyraźniej tego nie zauważył. Zielone oczy patrzyły na niego z nadzieją i jednocześnie strachem. Wystarczył mu ułamek sekundy na podjęcie decyzji.
Ukradkiem sięgnął do tylnej kieszeni po różdżkę i wykonał krok w stronę Voldemorta.
– Znakomicie, Draco, znakomicie – powiedział Tom, spoglądając na Harry'ego. Na twarzy Lucjusza można było dojrzeć cień zadowolenia.
– Drętwota! – warknął Malfoy, trafiając jednego ze Śmierciożerców. – Drętwota! – Lucjusz także upadł na kamienną posadzkę z głuchym łomotem.
Ostatni z nich już wyciągnął różdżkę i zaczął ciskać zaklęciami na oślep, prawie zwalając Harry'ego z nóg.
– Nie! – Ryknął Voldemort. – Trafisz chłopaka!
Śmierciożerca posłusznie zaprzestał ataku, jednak różdżkę wciąż trzymał w pogotowiu.
Czarny Pan spojrzał na Draco z niekrytą złością.
– Cóż, młody Malfoyu, miałeś wybór – odezwał się niebezpiecznym głosem. – A teraz musisz zginąć! Avada Kedavra! – Zielony strumień wystrzelił w stronę blondyna, który stał niczym spetryfikowany.
– Nie! – Zawołał Harry, rzucając się przed Ślizgona i w tym samym czasie krzycząc "Expelliarmus!".
Czerwony promień spotkał się z tym zielonym. Potter poczuł, jak jego różdżka wibruje. Widział zaciętą minę Voldemorta i wiedział, że musiał dać radę.
Skupił całą swoją magię na tym jednym kawałku drewna.
Zacisnął zęby i jeszcze raz wypchnął swoją rękę do przodu, zwiększajac tym samym siłę rzuconego Expelliarmus. Poczuł silne wibracje przechodzące przez nadgarstek aż do ramienia.
Czerwony strumień jego zaklęcia z każdą chwilą się powiększał.
Przez moment Harry widział na twarzy Riddle'a niekryty strach, ale ten szybko go ukrył, zastępując grymasem złości.
Wiązka Harry'ego już prawie całkowicie usunęła zielony strumień Voldemorta.
Po chwili różdżka Toma wysunęła mu się z palców i poszybowała prosto w wyciągniętą dłoń Gryfona.
Cały huk spowodowany zdarzającymi się zaklęciami, umilkł.
Brunet spojrzał na Voldemorta, ale... Nie było go.
Została tylko leżąca na podłodze czarna szata.
Potter zdążył tylko kątem oka zarejestrować, jak Śmierciożercy, którzy odzyskali już zdolność ruchów, aportują się.
Nagle z plątaniny ubrań leżących na posadzce, wyłoniła się widmowa postać Voldemorta. Zjawa z wrzaskiem przeleciała przez loch i zniknęła.
Harry szybko otrząsnął się z zaskoczenia. Udało mu się.
Wszystko wskazywało na to, iż Tom po raz kolejny stracił ciało.
Potter rozejrzał się po piwnicy i namierzył Draco, który stał jak sparaliżowany.
Podbiegł do niego w kilku susach i mocno przytulił.
– Udało ci się – odezwał się Malfoy bezbarwnym głosem. – Pokonałeś go.
– Nie do końca, on nadal żyje, tyle że nie ma ciała. Ale nie dałbym rady bez ciebie – spojrzał na chłopaka. – Twój ojciec, on...
– Nie chcę o tym teraz rozmawiać. – Uciął ostro Ślizgon, po czym uśmiechnął się słabo. – Najważniejsze, że już będzie dobrze, tak?
Harry także się uśmiechnął i wziął blondyna za rękę.
– Tak.
CZYTASZ
Give me love // Drarry ✔️
Fanfic(Zaczęłam pisać to opowiadanie przy dość małym doświadczeniu w tej dziedzinie. Na Pierwsze kilka rozdziałów przymknijcie oko, im dalej, tym lepiej) Jak wiele może zmienić jedno, niewinne wydarzenie? Jak dotychczasowy wróg może stać się kimś zupełnie...