Zacznijmy od tego, że — tak jak w krótkiej informacji — chciałam Wam bardzo, bardzo, bardzo podziękować za te 100k wyświetleń i 10k like, a także prawie 150 obserwujących!!!!❤️ to jest dla mnie coś naprawdę niesamowitego, aż tyle osób czytających moje FF, którego kiedyś wcale nie miałam zamiaru publikować. A teraz? Teraz Wattpad, pisanie i to wszystko stanowi sporą cześć mojego życia i nie wyobrażam sobie go bez pisania...
Jeszcze raz dziękuję!!! A z okazji 100k wyświetleń i 10k like mam małą niespodziankę — wstawiam Wam dzisiaj dwa rozdziały!!! Mam nadzieje, że pasuje Wam taki układXD zapraszam do czytania, a za chwilkę opublikuję rozdział 63:)
Edit. Oba rozdziały wstawiam w jednej części, bo tak mi wygodniej:)— Znasz swoje zadanie. — Groźny syk Voldemorta przeciął ciszę panującą w komnacie. — Chyba nie chcesz zrezygnować?
Świeżo przyjęty Śmierciożerca pokręcił trwożnie głową. Wiedział, że z tej sytuacji nie ma innego wyjścia.
Musi dokończyć to, co zostało zaczęte.
Śmierciożerca pokornie pokłonił się i na drżących nogach wyszedł z pomieszczenia.
Zamknąwszy za sobą drzwi, oparł się o nie, próbując uspokoić swój przyspieszony oddech. Serce waliło mu niczym młotem. Jeśli teraz zawiedzie, to równie dobrze mógłby sobie i swoim bliskim podciąć gardła... To przynajmniej byłoby mniej bolesne.* * *
Hermiona stała pod wejściem do Wielkiej Sali, czekając aż Draco przyjdzie na śniadanie. Miała mu sporo do powiedzenia.
Wytarła pocące się dłonie o szatę.
Nie wiedziała, czy była bardziej podekscytowana, czy też zdenerwowana. Prawdopodobnie pół na pół. W końcu podejrzewała, że Harry zaczyna odzyskiwać uczucia. Jego wczorajsze zachowanie stanowiło wystarczający dowód.
Uważnie obserwowała osoby wchodzące i wychodzące z pomieszczenia. Z każdą chwilą coraz bardziej się denerwowała.
Nagle przed oczami mignął jej błysk jasnych włosów.
— Malfoy! — zawołała i złapała chłopaka za nadgarstek, akurat kiedy ten wchodził do Sali.
— Granger? — zaskoczony Draco odwrócił się do niej. - Od rana szalejesz?
— Chcę ci coś powiedzieć... — zaczęła, ale nie musiała mówić nic więcej, bo już zyskała całkowitą uwagę Ślizgona.
— Powiedzieć o czym?
Hermiona pokręciła głową.
— Nie tutaj. — Mruknęła tylko i ruszyła w stronę holu wyjściowego. Nie musiała zerkać za siebie, żeby mieć pewność, iż Draco za nią podąża.
Skręciła w korytarz, który kończył się ślepą uliczką, przez co nikt nim nie chodził, i zaczekała na Malfoya.
— Co się stało? — zapytał blondyn, gdy tylko znalazł się wystarczajaco blisko, by dziewczyna go usłyszała.
— Chciałam ci powiedzieć o wczorajszym zachowaniu Harry'ego — odpowiedziała Gryfonka i zaczęła opowiadać.
Kiedy skończyła, Draco wpatrywał się w nią przez chwilę. Nie dało się odczytać z jego twarzy żadnych emocji, była jak kamienna maska.
— Więc... Co to oznacza?
— Tak jak zaczęłam mówić wczoraj, chodzi o to, żeby Harry poczuł jedną z tych silnych emocji, ale konieczne jest, żeby była związana z tobą. Musi się na ciebie bardzo wkurzyć z powodu, na przykład, jakiejś rzeczy, którą powiedziałeś podczas waszego związku. — w tym momencie Draco poczuł ucisk w żołądku. Używanie czasu przeszłego przez Granger wciąż bolało. — Wczoraj był cholernie wściekły i zazdrosny o ciebie, ale to jak widać za mało, żeby wszystkie uczucia powróciły. Musisz wymyślić coś naprawdę mocnego.
— Co? — zaskoczony Malfoy spojrzał na Hermionę. - Jak to ja?
— Jesteś Ślizgonem. — Odparła jakby to było oczywiste. —Planowanie takich spraw zostawiam twojemu sprytowi. Podpowiem ci, że wczoraj wystarczyło, jak nazwałam cię po imieniu, żeby wyprowadzić go z równowagi. — Odwróciła się, chcąc odejść i ostatni raz spojrzała na blondyna przez ramię. — Nie spieprz tego. Gdy znajdziesz sposób, to daj mi znać. — I zniknęła za rogiem.
Draco stał jak wryty, patrząc za odchodzącą dziewczyną. Nie mógł uwierzyć, że po prostu go z tym zostawiła! Spodziewał się, że kiedy Granger wszystko mu wyjaśni, poda także przygotowany już wcześniej plan działania i po prostu najzwyczajniej wcielą go w życie. Nie pomyślał nawet, że sam będzie musiał ten plan obmyślić. Najgorsze było, iż jak na złość, nie mógł wpaść na żaden porządny pomysł, co niezmiernie go irytowało.
Postanowił wrócić na śniadanie. Pierwszą mieli historię magii, więc na spokojnie będzie mógł tam przemyśleć sprawę.
W drodze do Wielkiej Sali jeszcze raz dokładnie analizował słowa Hermiony, próbując wyłapać jakieś szczegóły, które pomogą mu przygotować plan działania. Był zdenerwowany, ponieważ przyzwyczajono go do dostawania wszystkiego na srebrnej tacy, a teraz został zmuszony do pracy, co prawda umysłowej, ale wciąż pracy. Prawie warknął z irytacji.
Chodzi o to, żeby Harry poczuł jedną z tych silnych emocji, ale konieczne jest, żeby była związana z tobą. Musi się na ciebie bardzo wkurzyć z powodu, na przykład, jakiejś rzeczy, którą powiedziałeś podczas waszego związku — te słowa pobrzmiewały w jego głowie przez całe śniadanie, a także większość lekcji. Po zajęciach udał się do dormitorium, gdzie wypowiedź Granger znów dała mu się we znaki. Planował i planował, ciągle analizując i próbując myśleć najbardziej Ślizgońsko, jak tylko potrafił, ale na próżno. Nie mógł się na niczym skupić.
Wieczorem zrezygnowany opadł na kanapę w pokoju wspólnym. Trudno, nie da rady. Jutro powie Hermionie, że to ona musi wziąć sprawy w swoje ręce. Będzie to niezwykle upokarzające, ale Malfoy nie miał wątpliwości, iż Gryfonka zrobi to szybciej i lepiej, niż on.
Westchnął z irytacją. Ta głupia szlama zawsze musiała czymś go przewyższać, zaczynając od ocen, a kończąc na przyjaźni z Harrym.
Nagle w jego głowie zapaliła się lampka. Wpadł na cholernie świetny pomysł.
Zerwał się z sofy i szybkim krokiem ruszył ku wyjściu z dormitoriów Slytherinu.
Kiedy już pokój wspólny, zaczął biec najszybciej jak potrafił. W przeciągu dziesięciu minut (co było spektakularnym wynikiem) dotarł pod portret, który służył za drzwi w wieży Gryffindoru. Zaczął walić w pięścią w płótno, nie słuchając coraz głośniejszych krzyków Grubej Damy.
Granger najwyraźniej domyśliła się, kto dobija się do pokoju wspólnego, bo to właśnie ona otworzyła mu wejście.
— Malfoy! — zawołała. — Uspokój się!
Draco, ku swojemu i Hermiony zdziwieniu, natychmiast zastosował się do polecenia. Jednak nie było czasu na zadręczanie się, iż posłuchał rozkazu szlamy. Miał ważniejsze rzeczy do przekazania.
— Chodź. - Powiedział tylko i złapał Gryfonkę za nadgarstek, wciągając ją do pobliskiej niszy.
— Czyżbyś na coś wpadł? —Szatynka nawet nie starała się ukryć podekscytowania.
— Tak. — Blondyn uśmiechnął się lekko. — Musisz mnie pocałować.
63
— CO?! - zawołała Hermiona.
— Ciszej! - Warknął Draco. — Daj mi powiedzieć...
Jednak Granger najwyraźniej nie zamierzała pozwolić mu na dokończenie zdania.
— Czy ciebie już do końca pogrzało, Malfoy?! — syknęła. — W co ty pogrywasz?!
— Jeżeli łaskawie zamkniesz się na chwilę, to ci powiem! — odparł Ślizgon zniecierpliwionym tonem. — Pomyśl trochę, bo najwyraźniej tylko to potrafisz. Mówiłaś, że Harry zdenerwował się, gdy nazwałaś mnie po imieniu i wspomniałaś mu o spotkaniu w bibliotece, tak? Oraz że podejrzewał nas o związek. Czy istnieje lepszy sposób na wzbudzenie jego zazdrości i wściekłości niż nasz pocałunek?
Gryfonka wypatrywała się w niego tępo.
— Uwierz, pomijając fakt iż jestem gejem, także się nie palę do całowania się ze sz... — urwał — z tobą, ale to naprawdę dobry pomysł.
Dziewczyna sporządziła w myślach krótką listę wszystkich za i przeciw i wyszło na to, że Malfoy ma rację. Harry wyglądał na wystarczająco wściekłego już po samym podejrzewaniu ich o romans, więc co dopiero zrobiłby, gdyby przyłapał ich na pocałunku? Hermiona zadrżała, przypominając sobie szaleńcze błyski w oczach przyjaciela. Tak, to zdecydowanie był dobry pomysł. Ryzykowny, ale dobry.
Draco najwyraźniej domyślił się, iż Hermiona się zgodzi, ponieważ kontynuował:
— Dopracujemy jeszcze ten plan. Możemy spotkać się dziś w bibliotece, jeśli ci to pasuje? — zapytał.
Granger sztywno kiwnęła głową.
— A więc ustalone — uśmiechał się Malfoy. — Punkt pierwsza w nocy pod biblioteką.

CZYTASZ
Give me love // Drarry ✔️
Hayran Kurgu(Zaczęłam pisać to opowiadanie przy dość małym doświadczeniu w tej dziedzinie. Na Pierwsze kilka rozdziałów przymknijcie oko, im dalej, tym lepiej) Jak wiele może zmienić jedno, niewinne wydarzenie? Jak dotychczasowy wróg może stać się kimś zupełnie...