One hundred and nineteen.

1.9K 176 7
                                    

*Mary i Emily są w sklepie z kocami*


Mary: *wskazuje na puszysty w kotki* Patrz, kochana idealny dla Harry'ego.

Emily: *uśmiecha się widząc koc w kucyki pony* A ten idealny dla Louisa.

Mary: *odwraca głowę w jej stronę* Emily Styles, opuścisz ten sklep i zapomnisz jak się nazywam ja, mój syn i gdzie mieszkam.

Emily: Pff.. Nie zdążyłabym wrócić do domu, a ty już błagałabyś mnie, żebym wróciła

Sprzedawca: Dzień dobry, pani Styles. Zamówienie dzisiaj przyszło.

Emily: Złotko, dziękuję. *odbiera reklamówkę z zapakowanym kocem*

Mary: Co to jest?

Emily: Koc.

Mary: Jaki?

Emily: No wiesz, pokazałabym ci go, ale nagle nie pamiętam kim jesteś i jak się nazywasz, a mój syn mówił mi, że mam nie rozmawiać z nieznajomymi, więc.. Do widzenia.

*w domu*


Emily: *wyciąga kocyk* Śliczny. *uśmiecha się do siebie i woła syna*

Harry: *wchodzi do pokoju i krztusi się powietrzem* CO TO JEST?!

Emily: Jak to co? Kocyk dla ciebie. Podoba ci się? *trzepocze rzęsami*
Harry: SKĄD WZIĘŁAŚ NAGIE ZDJĘCIE LOUSIA POD PRYSZNICEM?!

Emily: Ah to.. Wiesz, ostatnio często zapominam, że zostawiam aparat w łazience na naszej półce. *szczerzy się*

Harry:

Emily: No co?

Harry: Masz jeszcze ten numer do egzorcysty?



  P.S. Kocham ją za to, nie wiem jak Wy, ale ja kocham murkyspaces za to - ManiaLS  


Larry Shippers as Parents | PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz