Rozdział 3

15K 903 82
                                    

Powoli wprowadzili ją do środka.

Łagodne niebieskie światło pochodni. Marmurowa szara posadzka. Wysokie kolumny otaczające ją niczym strażnicy. Wielka i piękna sala tronowa, ponura ale tak przytulna, że aż ciepło rozchodziło się po ciele. Długa i wysoka. Jakieś 25 metrów przed nią stały dwa srebrne, dumne trony z czarnymi obiciami, a drogę do nich wyznaczał granatowy, wąski dywan utkany srebrnymi gwiazdami.

Za tronami zobaczyła wnękę otoczoną od prawej i lewej pięknymi schodami -kąt jadalny. Przeszklony stół na wysokich, smukłych nogach otoczony sześcioma krzesłami z szarej skóry.

Spojrzała w górę, na suficie namalowane było niebo w pełnię, całe granatowo-czarne z drobnymi gwiazdami i cudnym księżycem który zdawał się emanować pięknem i energią.

-Nazywamy tą sale, salą księżycową -powiedział muszkieter, podchodząc do niej i widząc jakie wrażenie wywarło na niej wnętrze.

-Jest... piękna - zapomniała czemu tu jest, zawsze kochała księżycowe noce i czasami wydawało jej się, że ta biała kula szepce do niej, że jest jej przyjacielem, jedynym i prawdziwym. Westchnęła. Przy nim nic złego nie mogło jej się stać. Nic.

-No, ale książę czeka, nie mamy czasu do stracenia, zaprowadzę cię do Melisy.

-Do kogo?

-Nic się nie bój, wszystkiego dowiesz się w swoim czasie.

Wybrał lewe schody, mimo, że z prawymi łączył je wysoki taras i można było równie dobrze przejść się drugimi. Skręcił i wybrał drzwi na samym końcu korytarza.

Ujrzała piękną białą komnatę. Lekką i delikatną. Śnieżny, puchaty dywan na podłodze. Skórzana biała sofa przy drzwiach na balkon. Mały okrągły stolik do kawy, a na nim wazon z białymi tulipanami. Lecz najpiękniejsze były firanki, które przy każdym podmuchu wiatru z otwartego okna lekko poruszały się przypominając tancerkę. Pokój był całkiem duży, a trzy ściany zajęte były przez pięknie zdobione białe drzwi gdy czwarta ściana była cała przeszklona- stworzona z różnych wielkości okien stanowiła piękną mozaikę.

Otworzył pierwsze drzwi na prawo, delikatnie ją popchnął, a następnie odszedł . Calvi zdawało się nawet, że życzył jej powodzenia. "O co tu chodzi?!" -myślała gorączkowo. Ale znów przytłoczyło ją piękno pokoju, i z zachwytem rozglądnęła się po nim.

Przez wielkie okno do pokoju wpadało światło zachodzącego słońca. , a pod nim znajdowała się stylizowana na rzymską, leżanka, obok której wisiało wielkie lustro. W rogu stał mały stoliczek, z chabrami. Coś tknęło jej serce gdy przypomniała sobie jak sprzedawała je zakochanym parą. Pośrodku leżał piękny błękitny dywan, i aż chciało się na nim położyć, naprzeciw okna stała dwuosobowa blado niebieska, pikowana sofa. A obok niej znajdował się wysoka biała biblioteczka. Wszystkiego dopełniał ogień palący się w marmurowym kominku. Dopiero po chwili zobaczyła kolejną parę drzwi znajdującą sie przy ścianach obok okna. Lecz zanim zdążyła podejść do któryś, jedne sie otworzyły, i Calvia ujrzała w nich młodą wampirzycę niosącą naręcze pięknych sukien.

Stanęła w drzwiach i wpatrywała się w Calvie, po chwili uśmiechnęła się, odłożyła suknie na kanapę i podeszła do niej.

-Jestem Melisa. Nie mamy wiele czasu, jestem twoją osobistą służką i muszę cię wyszykować do spotkania z księciem...

-Ale... co tu... -Calvia chciała dowiedzieć się czegokolwiek.

-Książę wyjaśni ci wszystko! -powiedziała pośpiesznie i rozłożyła wszystkie suknie tak by Calvia widziała krój, styl uszycia i fakturę każdej. Następnie pokazała gestem by dziewczyna podeszła i zapytała:

Śmiertelna KrólowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz