Po pół roku... Oto i rozdział.
Spis też się wkrótce pojawi.
Miłego czytania moje Anioły :')
---
Calvia jechała na swoim koniu, zaraz obok konia Silveriusa. Po jej plecach nieustannie przebiegały dreszcze gdy, widziała szybkie sylwetki Pradawnych przemykających między drzewami. Podążali na miejsce, które dokładnie opisała w liście do Natana.
Miała to być polana w samym sercu lasu Mestivel, Calvia czuła, że król przybędzie sam. Oboje mieli identyczne, wpędzające ich w kłopoty, poczucie samodzielności i zachowywania prywatnych spraw w tajemnicy. Jej serce biło dość szybko, ale próbowała zachować spokój, skupiała się na oddechu. Powtarzanie sobie w myślach słów "wdech" i "wydech" pomagało jej, w miarę, normalnie funkcjonować. Przy pasie trzymała sztylet Silveriusa, a przez ramię przewieszoną miała torbę, w której oprócz mazi, nad którą pracowała całe ostatnie dnie, znajdowała się tylko jedna rzecz -dziennik jej ojca.
Pomimo otaczających ją postaci, czuła się całkowicie sama. Nie było przy niej nikogo, z kim dzieliłaby tę samą wrażliwość serca, czy posiadała jakąkolwiek nić emocjonalną. Bellatora wypuściła noc wcześniej, przykazując, by nie pozwolił, by ktokolwiek szedł za Natanem. Chciała mieć stuprocentową pewność w tej kwestii. Wiedziała, że każda osoba z dworu króla, mogłaby jej bardzo przeszkodzić, w tym co zaplanowała.
Calvia spojrzała ukradkowo na Silveriusa. Patrzył na nią z pożądliwym uśmiechem, był całkowicie rozluźniony i zdawał się cieszyć całą sytuacją. Stres Calvi dawał mu dziwne poczucie kontroli i satysfakcji.
Oczywiście Pradawny znał całą listę użytych przez Calvię składników, znał też zarys planu, ale kazał oszczędzić sobie szczegółów. Uwielbiał tego typu niespodzianki.
Byli coraz bliżej, a ręce Calvi zaczynały drżeć. Królowa zacisnęła dłonie mocniej na lejcach. Wiedziała, że nie może pozwolić na to, aby emocje wzięły nad nią górę. Gama emocjonalna, którą teraz w sobie czuła nie powinna się łączyć z działaniem składników, które przygotowała. Jej plan opierał się na wiedzy, która była niepewna i nie dość zgłębiona, przez wampirzycę. Wiedziała, że musi się trzymać wyrysowanych przez siebie reguł, bo każde odstępstwo może zniszczyć jej jedyną szansę.
-Jesteśmy na miejscu. -Cichy szept Pradawnego prawie przebił jej uszy. Stali na skraju polany, skryci w cieniu drzew. Calvia nie odpowiadając mu, wyjęła z torby pojemniczek z mazią i posmarowała nią swoje usta. Poczuła natychmiastowe pieczenie, pieczenie, na które była przygotowana, gdyż sama dodała trochę przypraw, by mieć stałe poczucie owej substancji na ustach. Mieszanina Czarnego Wisielca, Białego Tojadu, Kwiatu Afrodyty, Czarnej Opuncji, Różowej Soli oraz kilku spoiw i rozpuszczalników. Pozbyła się przemożnej chęci oblizania warg -Wiedziała, że jeśli tylko połknie choć trochę owej substancji, może bardzo negatywnie wpłynąć na swoje ciało.
Uniosła swoją dłoń i prawie dotykając ust wykonała powoli i starannie kilka ruchów, malując w powietrzu runę łez. Wiedziała, że runa rozpaczy, nostalgii, czy melancholii miałaby znacznie silniejszy efekt, ale znała swoje możliwości. Nawet gdyby była w stanie je bezbłędnie wyrysować, to ilość energii, którą poświęciłaby na to, wpłynęłaby na pewność i szybkość jej ruchów, a to liczyło się znacznie bardziej. Jej usta zapiekły jeszcze mocniej.
Pradawny zsiadł z konia i pomógł królowej zeskoczyć z jej wierzchowca. Ostatni raz poprawił jej włosy i szepnął -Jeden zły ruch, a już nigdy nie będziesz mogła liczyć na moją delikatność.
CZYTASZ
Śmiertelna Królowa
VampireSerania. Stolica państwa Ivecta w którym władzę po wygranej wojnie objęła wampirza dynastia. Jednak wygranie wojny nie zakończyło problemów młodego władcy. Książę chcąc uniknąć kolejnych konfliktów zbrojnych postanawia poślubić zwykłą, nieznaną mu m...