Rozdział 26

6.1K 455 39
                                    

Cześć!! wybaczcie, że ten rozdział jest dość krótki, bo pierwotnie miał być o wiele dłuższy, ale stwierdziłam, że lepiej podzielić go na dwa krótsze rozdziały.

Wyjdzie po prostu bardziej... hmmm... "właściwie"! To jest dobre słowo.

No cóż ten rozdział (nie wiem jak będzie z wami) wybitnie mi sie podoba. Kwintesencja tego co kocham przekazywać w książkach! :')

Więc życzę miłego wzruszania się i miłego weekendu.

A teraz: Do czytania! :DDD

---

Serce biło jej jak oszalałe. Jej ojciec żyje, jej kochany ojciec, którego straciła: żyje i jest tu. Tutaj na zamku, po tylu latach będzie mogła go w końcu zapytać o te wszystkie rzeczy, na które tak bardzo chciała poznać odpowiedź.

O jej matkę, o to jak się poznali, o to czemu umarła, o te jego wszystkie podróże, o każde dziecięce marzenie... Mogła w końcu o to wszystko zapytać.

-Gdzie on teraz jest? -Natan miał spokojny głos, zresztą jak zawsze, ale Calvia wiedziała, że pod maską spokoju znajduje się wulkan emocji.

-Zajmuje się nim królewski medyk. Jest w północnej kwaterze. -Tirin nawet nie próbował powstrzymać zdenerwowania. Ta sytuacja całkowicie wytrąciła go z równowagi.

-Calvio? -Natan zwrócił się do królowej, która nadal wpatrywała się w Tirina.

Pokiwała głową, nie mogąc wykrztusić ani jednego słowa. Ruszyła razem z Natanem za Tirinem, który poprowadził ich głównym korytarzem, a później skręcił w lewo i ruszył do uchylonych drzwi na końcu korytarza.

Tirin szybko przeszedł korytarz i wszedł do pokoju, jednak Calvia stała nadal na korytarzu bojąc się wejść do środka. Czuła niewidzialną blokadę przed wejściem do miejsca gdzie leży jej ktoś tak bliski a ktoś tak... daleki.

Poczuła jak jakaś osoba chwyta jej dłoń i delikatnie popycha w stronę wejścia.

Zrobiła dwa kroki i ujrzała go. Jego miodowe włosy były źle przystrzyżone i brudne, jego ubrania były przepocone i zabłocone, jakby uciekał przed czymś... albo przed kimś. Schudł bardzo, ale Calvia nadal widziała przez mokre ubranie jego wypracowane przez lata mięśnie. Jego twarz była dziwnie rozpalona, a jego oddechy były płytkie i urywane. Był w okropnym stanie.

Stała tak, w ciemnym pokoju, nie słysząc głosu Natana, który prosił by wszyscy wyszli, nie słyszała sprzeciwu medyka, nie usłyszała nawet wyszeptanych przez Natana słów "Poczekam pod drzwiami, jestem przy tobie". Jedyna co słyszała to, te płytkie oddechy ojca i cichy odgłos zamykanych drzwi.

Znów była tylko ona i on. Znów klęczała przy łóżku ocierając mu spocone czoło. Znów była małą dziewczynką, pragnącą porozmawiać ze zmęczonym ojcem, ale doceniając jego prace powstrzymywała się by go nie zbudzić.

Siedziała tam długo. Czas się dla niej zatrzymał. Nie wiedziała, czy było to pięć minut czy pięćdziesiąt, jedyne co się dla niej liczyło, to te płytkie oddechy. Co chwilę zmieniała okład, przykładała dłonie do skroni w dziwnym odruchu, sprawdzała czy serce choć trochę wolniej bije... Na nic.

-Tato... -Wyszeptała z oczami wpatrzonymi w tą przystojną twarz pokrytą siateczką zmarszczek i siniaków.

Dopiero po chwili zrozumiała, że patrzą się na nią bursztynowe oczy. Kochające bursztynowe oczy.

-Córko? -Zapytał cicho, patrząc z niedowierzaniem na jej bladą twarz.

-Tak tato. To ja, Calvia... -Królowa mocniej ścisnęła jego rękę, a na policzkach poczuła ciepło łez.

Śmiertelna KrólowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz