Rozdział 33

4.3K 309 22
                                    

Witam wszystkich najserdeczniej jak mogę!

Może i wy nie odczuliście tego tak bardzo jak ja, przez ten rozdział specjalny ale... Uwaga, uwaga -Nie pisałam od trzech tygodni! Niewiarygodne!

No... Z tego rozdziału jestem całkiem zadowolona. Jest... hmm... Jest... no... Fajny jest xD

Dobra ale tak na serio: Wybaczcie, gdyby według waszego odczucia ten rozdział nie był doskonały, ale jeszcze, mimo wszystko, uczę się pisać... Więc majestatu w tej książce nie dostąpicie :'D

Ale tam... Znów marudzę xD -Jednakże mam nadzieję, że wam podpasuje. Bo mi się podoba i tyle :DDD

Miłego czytania! <3

---

Biegła bardzo szybko. Jej stopy zostawiały duże wgłębienia, w mokrej trawie pokrytej warstwą wieczornej rosy. Spojrzała w gwiazdy i próbowała naprędce kalkulować ile czasu jej zostało.

Miała stawić się tam o północy. Zostało jej jakieś dwie godziny: mało czasu, za mało...

Otworzyła chaotycznie drzwi do stajni i wpadła na wysoką postać z wiecznym uśmiechem na ustach.

-Wiejesz tak szybko jak Uważny przed Raxonem! Stało się coś? Zamek się fajczy? -Dymitr spojrzał na jej zaróżowioną twarz i jego uśmiech zbladł lekko.

-Leć po... leć po... -Zaczęła dyszeć Calvia nie mogąc oddychać -Leć po chłopców! -Krzyknęła mimo iż stał jakieś pół metra od niej. Nie zwracając uwagi na jego zdezorientowaną twarz ruszyła ku swojej klaczy.

-Chłopców? Co ci się nagle zachcia... -Zaczął ale Calvia odwróciła się z wściekłością w oczach. Czy naprawdę musiała trafić akurat na niego.

-Chłopców ze szkółki! Leć! Natychmiast! -Calvia zazgrzytała zębami ze złości. Traciła cenny czas.

-Ale po co ci w środku nocy moi chłopcy!? -Dymitr spojrzał na nią z ukosa, nie wiedząc co się dzieje.

Calvia całą siłą woli ugasiła w sobie pragnienie by rzucić w niego siodłem i powiedziała lekko drżącym lecz w miarę opanowanym tonem -Dymitr, zbierz chłopców ze szkółki, ile tylko możesz, za dwie godziny musimy stawić się w Lesie Tajemnic. -Patrzyła w jego szare oczy w których najpierw odbijało się niedowierzanie a następnie strach.

-Las Tajemnic... Chyba nie masz na myśl... -Zaczął Dymitr ale Calvia spojrzała na niego błagalnie.

-Proszę. -Powiedziała łamiącym się głosem. -Muszę się tam stawić. Muszę.

-Ale Calvia nie możemy jechać do tego lasu! Zrozum: Do niego się nie jedzie nocą i to jeszcze w pełnie! -Dymitr nagle stał się spięty.

Calvia wyprostowała się, a po jej ciele przeszedł dreszcz. Spojrzała na Dymitra, a w jej oczach błysnęło stalowe postanowienie. -A więc, pojadę sama.

-Co?! O nie! Za żadne skarby! Nie ma mowy! Zostajesz tu! -Dymitr podszedł do niej, chcąc wyrwać siodło z jej dłoni.

-Dymitr zostaw mnie! -Mruknęła poirytowana, kiedy klacz kłapnęła nerwowo.

-Nie możesz jechać do tego cholernego lasu! Nie tej nocy! Nie pod nieobecność króla! -Dymitr zmusił ją by spojrzała w jego twarz.

-Dymitr zostaw mnie. -Powiedziała twardo, odtrącając jego dłonie.

-Calvia! -Dymitr wręcz krzyknął, poirytowany i znów chciał zmusić ją do rozmowy, kiedy ona nagle zwróciła się do niego z zacięciem i smutkiem wymalowanym na twarzy.

Śmiertelna KrólowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz