Rozdział 14

8.9K 569 65
                                    

Szło mi to tak opornie, że szok!.. musiałam robić kilka przerw, bo zaczynałam się gubić w tym co piszę :')

Jednakże -czary-mary- wyszedł mi rozdział na dwa tysiące słów! Jeeeeej!

Dawno nie było takiego "tasiemca", więc myślę, że się ucieszycie :D

Nie pozostaje mi nic innego jak, życzyć miłego czytania ^^

---


Ktoś zapukał do drzwi, a Calvia jakby od niechcenia mruknęła, dając znać osobie za drzwiami by weszła.

Usłyszała skrzypnięcie drzwi, brzęk tacy i kroki, a później ciszę.

I to właśnie ta cisza zmusiła ją do tego by włączyć myślenie. Cisza... to było dziwnie nienaturalnie, przecież zawsze ktoś witał ją lub informował o tym z czego składa się posiłek, były to bzdury na które królowa rzadko zwracała uwagę, jednak ich brak był dla niej złowieszczy.

I nagle wszystko stało się jednocześnie, jakby na umówiony sygnał.

Usłyszała dźwięk wyciąganego miecza, a refleks wyćwiczony na treningach zaowocował tym, że sztylet który trzymała przy pasie znalazł się w jej dłoni z szybkością, która rozcięła jej bluzkę na boku.

Odwróciła się od okna i podniosła swoją jedyną nadzieję -mały sztylecik.

Metal szczęknął o metal.

Ujrzała faceta z mieczem w ręku ubranego w długą suknię damy dworu.

Gdyby nie fakt, że właśnie próbował ją zabić, pewnie jego widok, wydałby się jej conajmniej komiczny.

Mimowolnie zmarszczyła czoło, czując przejmujący ból w dłoniach. Cios był bardzo silny, a jego moc rozchodziła się po jej ciele sprawiając, że ręce zdrętwiały. Jednak nie dane jej było zastanawiać się nad techniką i zamiarami faceta w sukience, gdyż z niezwykłą szybkością zamierzył się i ciął w jej prawe ramię.

Nie miała czasu by sparować, więc uskoczyła w lewo. I choć bardzo złagodziła obrażenia, to piekący ból palił jej skórę w okolicach żeber. Syknęła, ale nim zdążyła obejrzeć ranę, nadszedł kolejny cios, tym razem z dołu. Miecz skierowany prosto w jej brzuch zdawał się mówić, że rozpruje jej flaki.

Cofnęła się w tył, przywierając plecami do ściany. Udało jej się uniknąć ciosu i wykorzystując chwilową przewagę kopnęła napastnika w brzuch.

Dało to bardzo niewiele, ale pozwoliło jej chociaż stanąć bliżej przeciwnika, co powitała z wielką ulgą. Walka kiedy stało się w rogu pokoju bez możliwości ucieczki, nie było czymś co znalazło by się na "liście marzeń do spełnienia" kogokolwiek.

Przysunęła się o pół kroku za blisko.

Jej ciało otrzymało kolejny cios, którego nie była w stanie całkowicie zniwelować. Po jej nodze pociekło coś ciepłego. Powiedziałaby, że to krew... tyle, że wampiry nie mają krwi.

Powstrzymała się od popatrzenia w dół, i zmusiła się do tego, by nadal stać na nogach, mimo, że piekące rany, płytkie oddechy i zamglony wzrok prosiły by pozwoliła wykończyć się napastnikowi.

Zbliżał się do niej.

Próbowała się zamachnąć, ale wyglądało to jakby dziecko próbowało bawić się w rycerza. Jedyne co mogła robić to cofać się. Krok, po kroku.

Znów poczuła zimną ścianę za sobą.

Bawił się z nią.

Przed sobą widziała rozjaśnioną nienaturalnym uśmiechem twarz sadysty. Wiedziała, że okazji do tego by ją zabić miał wiele, ale chciał się najpierw pobawić, wykpić, zniszczyć psychicznie zanim wbije ostrze w jej serce.

Śmiertelna KrólowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz