Hejka hej!
Słuchajcie, sytuacja jest taka, że ja bym Wam całe moje życie streściła w tych "krótkich" przywitankach, na początku rozdziału, aleee...
Ja już ledwo widzę na oczy, i prawie nie dostrzegam, tych czerwonych linii podkreślających błędne słowa. Ugh. Wybaczcie mi jeśli będą głupie literówki ;-;
Więc -ja idę się wyspać, a dla rannych, wakacyjnych ptaszków serwuję drugą (dwa razy dłuższą :3) część rozdziału 44 :3
Miłego czytania!
---
[...]
Calvia spojrzała w stronę drzwi. Stał tam wampir, którego nigdy wcześniej nie widziała.
Oparta o framugę drzwi stała dość niska, jak na wampira, postać. Jej włosy były w całkowitym nieładzie i wyglądały jakby ktoś na oślep ciął je na róże długości, w niezbyt efektownej fazie twórczej. Przy czole i uszach włosów było stanowczo więcej, co sprawiało wrażenie jakiejś futrzanej czapki nałożonej na głowę owego wampira. Najdłuższe kosmyki jego włosów sięgały aż kolan, a najkrótsze miały zaledwie kilka centymetrów długości i odstawały na czubku jego głowy. Najciekawszy był jednak ich kolor, bo w świetle skrzył się on na nienaturalny błękit, zaś w cieniu pukle zdawały się być popielate.
Mężczyzna nie był zbytnio umięśniony, a jego chude ciało zdawało się być dziwacznie sprężyste i gotowe do ucieczki. Miał na sobie opinającą bordową, skórzaną kurtę, która widocznie była tak zaprojektowana, by nie krępować ruchów nosiciela. Twarz nieznajomego była wychudzona i pociągła, co sprawiało, że doskonale widoczne były linie jego kości i głębokie bruzdy pod zapadniętymi, obrysowanymi czarnym cieniem, oczami.
Calvia patrzyła na wampira, próbując zrozumieć od kiedy tu stoi i w jakim celu przybył.
-Co proszę? -Zapytała wampirzyca patrząc w przymknięte powieki nieznajomego.
-Mówię... -Zaczął wampir, spojrzawszy w jej stronę uśmiechając się szeroko. - iż "Złość piękności szkodzi."
Calvia wpatrywała się w oczy rozmówcy. Były złote, choć nie miały tej samej barwy, co oczy Silveriusa. Spojrzenie Pradawnego miało żółty, chłodny blask szlachetnego klejnotu, a oczy nieznajomego były w cieplejszym odcieniu. Ich kolor był niczym świeży, lipowy miód.
-Dziękuję za radę. Będę miała to na uwadze, przy napadach złości. -Odpowiedziała królowa zjadliwie, zniecierpliwiona tym, że ktoś jej przerywa pracę.
-Oh, już tak nie sycz. -Nieznajomy zacmokał, a następnie tanecznym krokiem podszedł do królowej. Stał praktycznie nos w nos z wampirzycą. -Jak tam praca... Córko Rajmonda Venesta?
Oczy wampirzycy zwęziły się, a twarz napięła w fali irytacji. -Świetnie. Bawię się wspaniale bezczelny nieznajomy. -Zrobiła krok w tył, czując jak jej serce zaczyna głośniej bić. O co mu do cholery chodziło?
-Oj, oj... -Wampir przysunął się znów o krok. -Nie jestem wrogiem Calvijo. -Błękitnowłosy zaśmiał się i pieszczotliwie dotknął nosa królowej, co spotkało się z jej gwałtownym odchyleniem w tył.
-Naprawdę nie wiem, co masz osiągnąć w ten sposób -Powiedziała na wydechu, wciąż odchylona Calvia. - ale to się robi dziwne.
Czuła ogromy niepokój gdy słyszała głos owej osoby, by zaraz poczuć nieodparte ciepło gdy ukradkiem napotkała jego spojrzenie. Nie mogła znieść wrażenia, że dzieje się coś dziwnego, i że nie chce w tym uczestniczyć.
CZYTASZ
Śmiertelna Królowa
VampireSerania. Stolica państwa Ivecta w którym władzę po wygranej wojnie objęła wampirza dynastia. Jednak wygranie wojny nie zakończyło problemów młodego władcy. Książę chcąc uniknąć kolejnych konfliktów zbrojnych postanawia poślubić zwykłą, nieznaną mu m...