Rozdział 23

6.7K 501 116
                                    


Hejka...

Przepraszam za opóźnienia spowodowane bólami głowy i zmęczeniem.

Ale już jestem (Co prawda, na tabletce... Ale jestem!) i bardzo dziękuję za ostatnie komentarze! Napędzacie mnie do tworzenia dalej! Jesteście wspaniali! Serio...

Wyjątkowi :')

Dobra, dobra... nie ma co przedłużać >czytajcie już :D

---

Powinna spać, ale bała się tego co może spotkać ją we śnie. Najstraszniejszy w samym strachu był fakt, że nie wie czego się boi. Wiedziała tylko, że to coś umie mówić, ma przeraźliwie żółte oczy, i że poddaje ją jakiejś próbie.

Czemu ona? Nie była przecież wyjątkowa. Była zwykłym dzieckiem, zwykłym nastolatkiem i zwykłym dorosłym. Czemu nagle całe jej życie jest wywracane do góry nogami?

Przekręciła się na bok, widząc w jasnym blasku gwiazd pyłki płynące przez pokój.

Tu dzieje się coś dziwnego. Nagle, nieoczekiwanie trafia do dawniej jej nie znanej altany, następnie ona w magiczny, niewyjaśniony sposób ożywa. Kilka godzin później, jeszcze tego samego wieczora jakieś 'Coś' postanawia się z nią skonfrontować. A teraz gdy leżała w łóżku przypomniał jej się owy dziwny koszmar który miała kilka nocy temu.

Ciarki przeszły po jej plecach. Pragnęła nie zasypiać. Pragnęła leżeć tak aż do rana, ale ona już dawno się przekonała, że los nie spełnia jej życzeń.

***

Stała nad rzeką. Rzeką pełną krwi.

Z jednej jej strony był ciemny las, z którego dochodziły niepokojące, ale znajome okrzyki. Z drugiej zaś strony, widziała altanę a za nią widać było w oddali jej zamek.

Sama stała po stronie altany, ale z twarzą skierowaną ku lasu. Coś ją tam ciągnęło, czuła jak kawałek po kawałku jej dusza ucieka w stronę tego muru drzew. Cofnęła się odruchowo i usłyszała głos:

"Zapanuj nad tym, gdyż jest to przekleństwo i błogosławieństwo w jednym"

Chciała odpowiedzieć temu głosu, ale czuła wstyd do osoby, która owe słowa wypowiedziała. Kiwnęła głową i nagle coś usłyszała, a raczej poczuła.

Widziała jak coś dużego, biegnącego na czterech kończynach, z długim ogonem i stojącymi uszami, wybiega z odległego lasu, skacze przez rzekę i biegnie ku daleko osadzonemu zamku. W końcu zniknęło na tle zachodzącego słońca a ona zdołała tylko zawołać za tym czymś:

Bellator...

I sen nagle się urwał.

***

Natan już ubrany stał w drzwiach i wpatrywał się w Calvie szeroko otwartymi oczami.

-Co ty powiedziałaś? -Jego głos zdradzał pełne zaskoczenie a nawet... Strach?

-Co?! -Zerwała się nagle, bojąc się, że nadal stoi nad rzeką pełną krwi. Przy tym dziwnym lesie, przy tej dziwnej altanie, przy tym dziwnym stworzeniu.

-Cal. Co ty przed chwilą powiedziałaś? -Natan napierał na nią wzrokiem.

-Co? -Powtórzyła sennie, z ulgą widząc, że słońce już wzeszło. -Ja coś mówiłam? -Posłała królowi niewyspane spojrzenie.

-Wydawało mi się, że powie... -Spojrzał na jej zdezorientowaną twarz i machnął ręką -...nie ważne. Lepiej ubierz się i chodźmy na śniadanie. Ale jeśli ci zależy... jeden z kroków możesz pominąć.

Śmiertelna KrólowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz