Rozdział 7

10.5K 776 61
                                    

Małe ogłoszenia parafialne!

W gwoli wyjaśnienia.

Królestwem którym włada Natan nosi nazwę "Ivecta"

A... I bardzo dziękuję, za wszystkie komentarze i głosy! Przez was czuję, że żyję!!!

Kocham was! Miłego czytania!

---

Otworzyła oczy i podniosła rękę na ich wysokość. Była blada wręcz biała i... koścista.

Zakaszlała a z jej ust popłynęła strużka płynu ,koloru którego tak nienawidziła. Nagle zgięła się kiedy spazm bólu ogarnął jej ciało... Jej myśl był tylko jedna:

Umieram?

Przycisnęła rękę do klatki piersiowej -co ona tam miała, co ją tak bolało pod lewą częścią korpusu?

Otworzyła szerzej oczy... czyżby serce? Zakaszlała ponownie plamiąc poduszki krwią. Zacisnęła palce na prześcieradle i ujrzała swoje paznokcie -niegdyś piękne i zadbane, dziś połamane i krwawiące na obrzeżach.

Zapłakała.

Położyła dłoń na rozgrzanym gorączką czole. Jej dłoń zjechała niżej -zapadnięte oczy, wystające kości policzkowe i... skóra.

Czuła skórę pod palcami -a nie dotknęła niczego co mogło by być mięśniem czy jakąś tkanką.

Teraz była tylko kościotrupem ze skórą.

Osłabiona chorobą i odkryciem jak teraz wygląda -padła na splamione czerwienią poduszki i pozwoliła by zabrał ją sen.

***

Książki spadły z półki kiedy Książę uderzył dłońmi w najbliżej stojący mebel.

"Co mam zrobić? Co zrobić..?"

Wiedział, że jest jeden sposób by Calvia mogła przeżyć -jeden, ale... ryzykowny.

To było takie proste! Tak przewidywalne! A on nawet o tym nie pomyślał! Nawet się nad tym nie zastanowił!

Korzeń krwawej róży- substancja o niebywałym smaku która jednak powodowała krwotok wewnętrzny. Jedna z ulubionych przypraw wampirów, niegroźna dla nich bo nie posiadali krwi.

Ktoś rozmyślnie dodał ją do pucharów. Była za drogą przyprawą by dodać ją tylko dla uciechy gości. Nikt nie zauważył -nic dziwnego... dla bogatych wampirów było to czymś normalnym.

Oczywiście muszą ją doprowadzić do takiego stanu by chociaż mogła chodzić...
Ale- czy się uda?

Odwiedzał ją codziennie -nie dla siebie, lecz dla niej. Gdy widział jak krew kapie z jej ust, lub gdy łzy bólu płyną po jej zapadniętych policzkach -cierpiał tak jak ona. Obwiniał się o to wszystko -i niczyje słowa nie przekonają go, że tak nie jest. Zaufała mu, a on obiecał jej bezpieczeństwo. Kolejny raz nie dotrzymał słowa. Kolejny raz zepsuł coś, nieświadom jak ważne są jego czyny.

Przeszedł pokój i otworzył drzwi do jej pokoju.

Podszedł do niej, i zmienił zimny okład na czole. Spojrzał na poduszki -znów splamione. Delikatnie ujął jej głowę i położył na materacu. Zmienił poszewki i z powrotem umieścił jej głowę na poduszkach.

Westchnął. Ujął jej dłoń i siedział tak przez godzinę. Pogrążony w myślach i bólu nie od razu zauważył zielone oczy wpatrujące się w niego.

-Co masz taką zmarnowaną minę? Umarł ktoś? -uśmiechnęła się blado i zakaszlała cicho.

Spojrzał na nią a jego oczy rozjaśniły się niesamowitym błękitem. Westchnął z tak wyraźnie dostrzegalną ulgą, że Calvia poczuła się głupio.

Śmiertelna KrólowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz