Rozdział 6

973 73 10
                                    

Tris

Odwracam się i widzę starszego mężczyznę. Uśmiecha się drwiąco.

- Włóczysz się z bezfrakcyjnymi, Tris?

- Kim jesteś? - Marszczę brwi. Wydaje mi się, że już go kiedyś widziałam, ale nie mogę go skojarzyć.

- Żartujesz sobie? - Patrzy na mnie jak na wariatkę.

- Ona ma zresetowaną pamięć, Marcusie - wtrąca Gilbert.

- Och, doprawdy? - Na jego twarzy pojawia się złośliwy uśmiech.

- Czy dowiem się w końcu kim jesteś? - Pytam ze złością.

Zaczynam się denerwować tym, że niektórzy mnie znają, a ja nie mam pojęcia kim dla mnie byli, przez co łatwiej im mną manipulować. Ufam tylko Ericowi.

- Marcus, ojciec... hmm, jak to na niego mówicie, Cztery.

- Cztery? - Powtarzam z niedowierzaniem i krzywię się. - Tego mordercy?

- Mordercy? - Marcus patrzy na mnie zdziwiony.

- Cztery zabił moich rodziców i brata.

- No tak - odpowiada, kiwając głową. - Odkąd przeniósł się z Altruizmu do Nieustraszoności, bardzo się zmienił - zamyśla się na chwilę. - Byłem przywódcą Altruizmu, współpracowałem z twoim tatą. Twoi rodzice byli dobrymi ludźmi.

Kiwam powoli głową. Ten człowiek może powiedzieć mi więcej o mojej przeszłości, bo Eric nie znał mnie przed moim wstąpieniem do Nieustraszoności.

Patrzę na zegarek i wzdrygam się, widząc która godzina. Niedługo do mieszkania wróci Eric i jestem pewna, że nie będzie zadowolony z mojej wycieczki, dlatego muszę się pospieszyć. Żegnam się z nowymi znajomymi i obiecuję, że niedługo znów się spotkamy, po czym biegnę na pociąg.

>>>

Tobias

Prowadzę auto, kiedy nagle czuję dłoń na ramieniu. Serce podchodzi mi do gardła i mimowolnie skręcam w lewo. O mały włos nie wjeżdżam w drzewo.

Patrzę w lusterko i widzę szczerzącego zęby Zekego i Uriaha.

Gwałtownie zatrzymuję samochód, przez co obydwoje uderzają w oparcia foteli. No cóż, trzeba było zapiać pasy.

- Życie wam niemiłe? - Warczę, dysząc cieżko.

- To był tylko taki mały żarcik - odpowiada Zeke, ale dziwnie sepleni. Sam też chyba zdaje sobie z tego sprawę, bo otwiera usta i patrzy się zszokowany w lusterko.

Nie mogę się powstrzymać i wybucham głośnym śmiechem. Uriah też to zauważa i rechocze tak bardzo, że musi się przetrzymać fotela. Ściskam kierownicę, a z moich oczu lecą łzy. Chyba nigdy wcześniej nic tak bardzo mnie nie rozbawiło.

Zeke uderzając w fotel stracił dwie górne jedynki. Zamiera z otwartymi ustami, co powoduje kolejne salwy śmiechu. Nie mogę na niego patrzeć, bo ilekroć to robię, czuję, że zaraz pęknę.

Potrzebujemy ponad pół godziny, żeby w miarę się uspokoić.

- Boże - mówi tylko Zeke. - Miałem się oświadczyć Shaunie!

Mógł tego nie mowić, bo znowu zaczynamy się śmiać do rozpuku.

- To nie jest zabawne! - Krzyczy oburzony. - Teraz na pewno odmówi!

- Popatrz na to z innej strony - mówi Uriah, który wciąż się trzęsie. - Teraz możesz sobie wstawić takie złote zęby, jak prawdziwi twardziele.

Parskam śmiechem, ale staram się opanować, widząc załamanego przyjaciela.

- Shauna nie jest taka - pocieszam Zekego. - To tylko zęby. Ty pozostajesz wciąż taki sam.

- Już nigdy się nie uśmiechnę - robi smutną minę.

- Daj spokój, pójdziesz do Erudycji i wstawią ci nowe zęby - przewracam oczami.

- Złote - dodaje Uriah, za obrywa w ucho.

- Jedźmy już, bo chcę mieć to z głowy - odpalam silnik i ruszam.

- I tak nie wyjdę z auta - rzuca Zeke.

- Dlaczego?

- Bo nie mam dwóch zębów! Jak ja się ludziom na oczy pokażę? - Jęczy załamany.

Kręcę tylko głową, uśmiechając się szeroko.

>>>

Tris

Siedzę w pociągu pod ścianą. Boję się, że jego zawrotna prędkość mogłaby sprawić, że wypadnę.

Nagle słyszę głośne uderzenie, po czym do wagonu wpada wysoka, ciemnoskóra dziewczyna, lądując na kolanach. Wstaje powoli, otrzepuje spodnie, po czym mnie zauważa. Rozszerza szeroko oczy i wydaje z siebie zduszony okrzyk.

- O mój Boże! TRIS!

CDN.

Dobrej nocki robaczki 😈😘😏

SZUKAJĄCA (2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz