Tobias
Ogarnia mnie złość na sam jego widok. Chociaż Tris zapewnia mnie, że to tylko jej kolega, to czuję, że z jego strony to musi być coś więcej.
- Coś się stało? - Pytam obojętnie.
- To ciebie chciałem o to zapytać - patrzy na mnie ze zmarszczonym czołem. - Widziałem jak niosłeś nieprzytomną Tris.
- Nie była nieprzytomna tylko spała - odpowiadam niechętnie.
- To nie wyglądało na zwykły sen - upiera się Tyler, wymija mnie i wpycha się do mojego mieszkania. Tego już za wiele, mam ochotę wziąć go za fraki i wywalić.
Podchodzi do mojego łóżka, na którym spokojnie śpi Tris.
- Tris? Tris, wszystko w porządku? - Pochyla się nad nią i kładzie rękę na jej ramieniu.
Jeśli zaraz nie weźmie tej łapy, to nie ręczę za siebie.
- Cztery... Cztery, co jest? - Mruczy zaspana, nie otwierając oczu.
- Nic, śpij dalej, kochanie - mówię akcentując ostatnie słowo.
Tyler mierzy mnie tylko wzrokiem, odwraca się i kieruje do wyjścia. Podążam za nim.
- I po cholerę ją budziłeś? Jest zmęczona! - Cedzę przez zaciśnięte zęby.
- Musiałem się upewnić, że wszystko z nią w porządku.
Zaczyna się we mnie gotować. Tris jest moja, a on z pełną świadomością pokazuje mi, że mu na niej zależy. Jeszcze chwila, a dostanie w zęby. Chowam zaciśnięte w pięści ręce w kieszeniach.
- Słuchaj no - zaczynam. - Tris jest moja, więc odczep się od niej.
- A co, kupiłeś ją na własność? - Parska śmiechem.
Spokojnie Tobias, nie daj mu się wytracić z równowagi.
- Nie uda ci się nas rozdzielić.
- Taki jesteś pewny? - Uśmiecha się bezczelnie. - Wystarczyło kilka dni, żeby mnie polubiła. Ciekawe ile czasu zajmie mi rozkochanie jej w sobie. Chyba jestem już na dobrej drodze - dodaje, a ja nie wytrzymuję. Nim orientuję się, co robię, moja pięść ląduje na jego twarzy. Tyler jęczy i łapie się za nos, z którego w szybkim tempie zaczyna lecieć krew. Obrzuca mnie wściekłym spojrzeniem.
- Wiesz kim ja jestem?!
- Dupkiem zarywającym do zajętych dziewczyn? - Pytam, unosząc brwi.
- Przywódcą, Cztery! Przywódcą! Jeszcze jedna taka akcja i pożałujesz, że kiedykolwiek znalazłeś się w tej frakcji.
- Grozisz mi? - Prycham.
- Ostrzegam - mówi, odwraca się i odchodzi szybkim krokiem.
Jestem tak strasznie wkurzony, że trudno mi się uspokoić. Ręka pulsuje bólem, musiałem mu nieźle przywalić.
Nie mogę wrócić w tym stanie do sypialni, a Tris i tak pewnie znów śpi jak zabita. Idę więc do mieszkania Zekego i pukam do drzwi. Słyszę przytłumione głosy, a po dłuższej chwili wynurza się Zeke.
- Stary, wiesz która jest godzina? - Pyta, przecierając oczy.
- Chodź na piwo - proponuję, mając nadzieję, że się zgodzi.
- Wiesz, że zawsze chętnie, ale Shauna...
- Zostaw to mnie - puszczam mu oczko i wpycham się do środka. Podchodzę do łóżka, na którym leży Shauna.
- Hej Shauna, czy Zeke może iść ze mną na piwo?
- Nie - mamrocze, zaspana.
- Proszę, mam problem i muszę z kimś o tym porozmawiać.
Otwiera jedno oko i patrzy na mnie podejrzliwie.
- No dobra, ale nie upijajcie się.
- Dzięki, jesteś super! - Wołam i wychodzę, ciągnąc za sobą Zekego, który zdążył się już ubrać.
Choć jest środek nocy, w Jamie wciąż jest pełno Nieustraszonych. Kupujemy piwo i stajemy przy przepaści.
- O co chodzi? - Pyta Zeke, kiedy milczymy dłuższą chwilę.
- Przywaliłem Tylerowi - przyznaję się.
- Przywódcy? - Wytrzeszcza oczy Zeke.
- Powiedział, że chce ją w sobie rozkochać i że jest już na dobrej drodze! - Warczę. - Co ty byś zrobił na moim miejscu?!
- Prawdopodobnie też go walnął - wzrusza ramionami Zeke. - Będziemy musieli coś wymyślić.
- Tak, tylko co? - Pytam i oboje się zamyślamy. Nic nie chce przyjść mi do głowy...CDN.
Ja to tylko tutaj zostawiam 😬😏😎
CZYTASZ
SZUKAJĄCA (2)
FanfictionKontynuacja serii Niezgodna. Przed przeczytaniem SZUKAJĄCEJ, zapraszam do zapoznania się z ODRZUCONĄ, ponieważ ta historia stanowi dalszy ciąg tamtej. Życzę miłej lektury :)