Tris
Budzę się rano i natychmiast czuję, że boli mnie dosłownie całe ciało, każda kość i każdy mięsień. Spałam wygięta pod dziwnym kątem na kanapie, obok Christiny. Najbardziej dokucza mi kręgosłup i nie jestem w stanie odwrocić się w lewo. W głowie huczy mi tak strasznie, ból dosłownie rozsadza czaszkę, a w buzi mam takiego kapcia, że natychmiast idę do kuchni, chwytam butelkę wody i wypijam naraz połowę. Niestety, nie przynosi mi to ulgi.
Idę do łazienki i aż odskakuję, widząc swoje odbicie. Podkrążone, spuchnięte i przekrwione oczy, cera nienaturalnie blada, włosy żyją własnym życiem, każdy wygięty w inną stronę. Jęczę i biorę szybki prysznic, który trochę mnie ożywia, ale nie na tyle, żebym poczuła się lepiej.
Decyduję się iść na śniadanie, może pozbędę się tego okropnie suchego gardła, jeśli coś zjem.
- Chris - szturcham ją i wzdrygam się na dźwięk swojego głosu. Brzmi jakby nie należał do mnie, zachrypnięty, niemalże skrzeczący. Odchrząkuję, ale nie pomaga. - Chris, idziesz na śniadanie?
- Nie - mruczy tylko i przewraca się na drugi bok, teraz ma do dyspozycji całą kanapę.
- A na którą masz do pracy? - Pytam jeszcze.
- Na 22.
Super. Jestem przerażona na myśl, że mam iść w takim stanie do pracy. Muszę koniecznie znaleźć jakąś dobrą wymówkę dla mojego stanu.
Wzdycham ciężko i wychodzę z mieszkania. Idę niemalże pustym korytarzem i docieram do Jamy, skąd kieruję się na stołówkę. Gdy na nią wchodzę, szukam wzrokiem pozostałych. Gdy mnie widzą, robią zdziwione miny, a Shauna parska śmiechem. Przewracam oczami i staję w kolejce po jedzenie. Biorę herbatę i dwie kanapki z szynką.
Siadam przy stoliku obok Cztery.
- A co ci się stało? - Pyta zdziwiony Zeke.
- Nic - burczę w odpowiedzi i zabieram się za jedzenie. Robi mi się niedobrze.
- To nic nazywa się nie pij więcej wina z Christiną - nabija się Shuana. Gromię ją wzrokiem. - Albo z Cztery.
- Mnie do tego nie mieszajcie - odzywa się Cztery, unosząc ręce. - Gdy wchodziła do mieszkania była zupełnie trzeźwa.
- Dajcie mi spokój - jęczę i parzę sobie usta herbatą. Ten dzień od samego początku jest fatalny.
- No właśnie, nachlała się to się nachlała, po co drążyć temat - wtrąca się Uriah i wyje ze śmiechu. Mam ochotę go kopnąć, ale nie dosięgam.
- Bardzo śmieszne, boki zrywać - odpowiadam obrażona i patrzę na zegarek. - Jeszcze mam dzisiaj to cholerne zebranie z zarządem frakcji - mówię, a Zeke który właśnie pił kawę, opluwa nią Uriaha, który rzuca mu mordercze spojrzenie.
- Powodzenia - śmieje się Cztery.
- Mam was naprawdę szczerze dosyć - mówię ze złością i wstaję.
Zaczynają mnie wołać, żebym wróciła, ale ja jestem już przy wyjściu.
Kieruję się ścieżką biegnącą do góry, gdzie znajdują się biura Nieustraszonych. Przed szklanymi drzwiami spotykam Amara.
- Ojej, Tris, wszystko w porządku? - Pyta z uniesionymi brwiami.
- Jestem chora, załatwiłam się wczoraj w nocy na dworze - kłamię bez mrugnięcia okiem.
- Przecież jest lato - dziwi się Amar.
- Ktoś wylał na mnie wiadro z lodowatą wodą i trochę mnie przewiało - wzruszam ramionami. Patrzę na niego uważnie i dochodzę do wniosku, że chyba mi uwierzył. Nie wiedziałam, że tak dobrze potrafię kłamać.
- Wejdź już do sali, zaraz zaczniemy zebranie - odpowiada tylko, uśmiechając się pokrzepiająco.
W środku stoi podłużny stół, a wokół niego krzesła obite czarną skórą. Nie mam pojęcia, które wybrać miejsce, nie chcę kogoś pozbawić krzesła. Jednak wybieram to na środku, a do sali zaczynają wchodzić różni Nieustraszeni. Gdy zbierają się już wszyscy, wchodzi Amar i zajmuje honorowe miejsce przy stole, a po jego obu stronach siadają dwaj wysocy mężczyźni.
- Witam na zebraniu. Większość z was już wie, po co się tutaj zebraliśmy, ale dla tych, którzy nie wiedzą, już wyjaśniam. Niedługo odbędzie się Ceremonia Wyboru. Musimy zdecydować jak ma wyglądać Nowicjat w Nieustraszoności.CDN.
Dobra, teraz to już chyba ostatni na dzisiaj 😂😂😂
CZYTASZ
SZUKAJĄCA (2)
FanfictionKontynuacja serii Niezgodna. Przed przeczytaniem SZUKAJĄCEJ, zapraszam do zapoznania się z ODRZUCONĄ, ponieważ ta historia stanowi dalszy ciąg tamtej. Życzę miłej lektury :)