Rozdział 33

1K 69 22
                                    

Tris

Odchodzę z Tylerem i widzę, że Cztery odprowadza nas wściekłym wzrokiem. Nie rozumiem, dlaczego tak przesadza, przecież to tylko zwykła rozmowa.
- Tris, chciałbym cię prosić, żebyś pojechała jutro ze mną do Erudycji - zaczyna, wpatrując się w moją twarz.
- Och, a w jakim celu? - Marszczę czoło.
- Oni są przewodniczącymi naszego rządu i muszą zaakceptować nasze nowe zasady Nowicjatu.
- I jak mam ci w tym pomóc?
- Potrzebujemy pięknej dziewczyny, żeby ich oczarować - śmieje się.
- To chyba trafiłeś pod zły adres - uśmiecham się kpiąco.
- Myślę, że jednak pod dobry - mówi pewnie. - Poza tym, jednym z przywódców Erudycji jest Caleb Prior. To chyba twój brat?
- Tak - przyznaję. - Nie wiedziałam, że jest taką szychą.
- Chyba niedawno mieli nowe wybory - wzrusza ramionami. - To co? Jutro o 11 przy torach?
- Dobrze - zgadzam się.
- To do zobaczenia, piękna Tris - posyła mi buziaka z szyderczym uśmiechem i odchodzi. Chyba zrobił to, żeby wkurzyć Cztery. Odwracam się i widzę, że ten zaciska mocno ręce na stole, jakby zaraz miał go złamać. Trochę bawi mnie jego zazdrość, bo zależy mi na nim, a Tyler to tylko i wyłącznie kolega. Przystojny i intrygujący, to fakt, ale nie będę rezygnowała z przyjaźni z kimś, bo Cztery jest zazdrosny.
Zrezygnowana, wracam do stołu i siadam. Przez chwilę panuje milczenie, po czym w końcu odzywa się Christina.
- I czego chciał?
- Jedziemy jutro do Erudycji, żeby pogadać z przywódcami na temat naszych zasad nowicjatu - odpowiadam. - Chyba muszą je zatwierdzić.
- Jedziecie sami? - Drąży przyjaciółka.
- A co, mamy wziąć ze sobą całą frakcję?
- No nie, ale nie może pojechać sam? Dlaczego poprosił akurat ciebie?
- Bo Caleb został jednym z przywódców Erudycji. Liczy, że dzięki temu łatwiej zaakceptują nasze plany. - Nie wspominam o komplementach Tylera, bo nie chcę, żeby na mnie dziwnie patrzeli.
- No właśnie, w końcu nie powiedziałaś mi, co wymyśliłaś - odzywa się Cztery. Czuję ulgę, że zmieniliśmy temat.
- W Nieustraszoności zostaną najlepsi, ale ci którzy odpadną, nie muszą zostać bezfrakcyjni, będą mogli wrócić do rodzimej frakcji.
- To dobry pomysł, ale nie rozwiązuje całkowicie problemu - zauważa Zeke. - I tak będą ostro rywalizować, żeby zostać tutaj. Nie wiem, czy bym się zdobył na to, żeby wrócić do domu. Spaliłbym się wstydem.
- Bo jesteś honorowy i dumny - przewracam oczami. - Jak dla mnie, zawsze lepiej mieć taką perspektywę. Chyba nikt nie chciałby być bezfrakcyjny.
- Moja mama była przywódcą bezfrakcyjnych - oznajmia Cztery, unosząc brwi. Jakby rzucał mi wyzwanie i czekał aż je podejmę.
- No cóż, mówię co myślę.
- Jak Prawa.
- Nie, jak Tris - zaczyna mnie irytować. - Nie pamiętam twojej mamy i nie chciałam ciebie ani jej obrazić. Poznałam bezfrakcyjnych i ze swojej perspektywy uważam, że nie chciałabym wieść takiego życia - zabieram talerz i odnoszę go, nie wracając już do stolika, tylko wychodzę do Jamy.
Nie wiem, co w niego wstąpiło, tak jakby koniecznie chciał się ze mną pokłócić. Skąd miałam wiedzieć, kim była jego matka, przecież straciłam pamięć, do cholery! Jestem jednocześnie zła i smutna. Dochodzę do balustrady przy przepaści i wpatruję się w skały. Nie wiem, ile czasu tam tak stoję. Wokół zbierają się już grupki Nieustraszonych, którzy przyszli tu po kolacji, żeby się napić. W oddali widzę Zekego i Cztery z butelkami piwa w ręce. Odchodzę szybko, żeby się z nimi nie spotkać, ale natykam się na Shaunę.
- Obiecałaś, że przyjdziesz - unosi jedną brew. Wzdycham, zrezygnowana. - Jego nie będzie.
- Właśnie widziałam - odpowiadam obojętnie.
Wchodzimy do jej mieszkania i rozpłaszczam się wygodnie na kanapie w salonie. Shauna podchodzi do lodówki, wręcza mi piwo, a dla siebie bierze sok.
- Po co się kłócicie? - Pyta, gdy już siedzi obok mnie.
- Jego zapytaj - warczę. - Jest zazdrosny o Tylera i się na mnie wyżywa.
- Chyba po prostu był przekonany, że jest poza konkurencją i nigdy nawet nie spojrzysz na innego mężczyznę - zamyśla się na chwile. - Ale taka mała dawka niepewności jest dobra, może sprawić, że będzie się bardziej starał.
- Ale ja nic nie czuję do Tylera, jest tylko moim kolegą!
- Tylko ci sugeruję, że taka nutka zazdrości mogłaby ożywić stosunki między wami, żeby nie wiało nudą i rutyną - uśmiecha się złośliwie.
- To chyba nie jest dobry pomysł - odpowiadam sceptycznie.
- Oczywiście, że jest - przekonuje mnie Shauna. - Cztery za nic w świecie nie odpuści i będziesz mogła się przekonać jak bardzo cię kocha.
Wstaje i podłącza projektor do komputera, po czym włącza jakiś film. Nie mogę się skupić na oglądaniu, wciąż zastanawiam się nad jej słowami. Może ma rację?

CDN.

No cóż 😏😈

SZUKAJĄCA (2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz