Rozdział 48

896 68 53
                                    

Tris

- Nie - unoszę brwi. - Nie zgadzam się.
- Taką podjęliśmy decyzję i jej nie zmienimy - odpowiada mi Harry. Obrzuca mnie groźnym spojrzeniem i w tej chwili bardzo przypomina mi Erica. Zamiast spuścić wzrok, utrzymuję kontakt wzrokowy i patrzę na niego uparcie. Nie zamierzam robić czegoś, czego nie chcę.
- Nie zmusicie mnie - odpowiadam stanowczo, krzyżując ręce na piersiach.
- Taka jesteś pewna? - Pyta Harry.
- Nie mam pojęcia o szkoleniu! - Nie wytrzymuję i zaczynam się wydzierać. - Straciłam pamięć, do cholery! Nawet nie pamiętam swojego nowicjatu!
- Przestań wrzeszczeć! - Znów odzywa się Harry. Wolałabym rozmawiać z Amarem. - Dlatego pomoże ci Tyler, pokaże wszystkie zadania dla nowicjuszy i może nawet z tobą potrenować jeśli masz spadek formy. - Przygląda mi się przez chwilę. - To, że straciłaś pamięć nie oznacza utraty umiejętności. Wykasowano ci tylko wspomnienia, inaczej nie potrafiłabyś ani chodzić, ani mówić. Więc łaskawie się uspokój, bo twoje protesty na nic się zdadzą. Masz tutaj swoje obowiązki, które musisz wykonać.
Zamykam usta, które otworzyłam, żeby się wtrącić. Wiem, że i tak będę musiała się zgodzić.
Mimowolnie patrzę w stronę Tylera i od razu żałuję. Uśmiecha się do mnie bezczelnie i puszcza oczko. To na pewno on upierał się, żebym to ja została nową instruktorką. Nie miałabym nawet nic przeciwko, gdyby to Amar miał mi pomagać, a nie ten idiota.
Przywódcy nie mają nam już nic do powiedzenia, dlatego zbieramy się do wyjścia. Postanawiam, że poczekam obok wyjścia.
Opieram się o ścianę i stukam nerwowo butem o podłogę. Tyler w końcu wychodzi jako jeden z ostatnich.
- Czekasz na mnie, słonko? - Podchodzi do mnie powoli.
- Nie zwracaj się tak do mnie!
- To jak mam mowić? - Porusza brwiami i zbliża się jeszcze bardziej, co sprawia, że zaczynam się denerwować.
- W co ty sobie pogrywasz? - Odpycham go mocno od siebie. - Co nagadałaś Cztery?! Przecież ze sobą nie spaliśmy!
- Nie moja wina, że jest na tyle naiwny, żeby dać mi się nabrać - odpowiada kpiąco.
- Słuchaj no - chwytam go za koszulkę. - Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę, do czego doprowadziłeś? - Cedzę przez zęby. - Przez ciebie Cztery odszedł z frakcji!
- Mało mnie to interesuje - wzrusza ramionami, po czym patrzy mi w oczy. - Tris, teraz ty mnie posłuchaj. Czy miłość nie opiera się na zaufaniu? - Czeka na moją odpowiedź, ale milczę jak zaklęta. - Cztery powinien ci ufać bezgranicznie, a co zrobił? Dał się wkręcić rywalowi. Wiesz o czym to świadczy? Że jego miłość była bardzo krucha i niepewna. Wystarczyła jedna chwila zwątpienia i on już z tobą zrywa.
- Nie chcę już tego słuchać - mówię i zamierzam odejść, jednak on mnie zatrzymuje.
- Mi naprawdę na tobie zależy. Dlatego to zrobiłem. Udowodniłem ci, że na ciebie nie zasługuje.
- Bo ty zasługujesz - prycham.
- Nigdy cię nie skrzywdzę!
- Już to zrobiłeś, rozdzielając mnie z Cztery - warczę. - Naprawdę go kocham.
- Mnie też pokochasz. Wiem, że będziesz potrzebowała trochę czasu, ale dam ci go tyle, ile będziesz potrzebowała.
- My nigdy nie będziemy razem, rozumiesz? - Próbuję przemówić mu do rozsądku, ale czuję się tak, jakbym mówiła do ściany. Nic do niego nie dociera, wie swoje i nawet nie stara się mnie zrozumieć.
- Nie wiesz tego na pewno - uśmiecha się, przybliżając twarz do mojej. Przestaję na chwilę oddychać. - Tris, daj nam szansę. Obiecuję, że zrobię wszystko co w mojej mocy, żebyś była szczęśliwa.

CDN.

To teraz dobranoc 😘

SZUKAJĄCA (2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz