Rozdział 35

935 69 20
                                    

Tris

Tyler wychodzi, a ja odwracam się do brata i patrzę na niego wyczekująco.
- Stworzyliśmy pierwszą wersję antidotum - mówi szybko. - Chcielibyśmy je tobie zaaplikować.
- Kiedy?
- Może dzisiaj wieczorem?
- A nie otrujecie mnie? Albo czegoś nie pogorszycie? - Pytam z obawą.
- Większych uszczerbków na twojej pamięci nie spowoduje, więc spokojnie. Nie mogę zagwarantować ci dobrego samopoczucia potem, dlatego najlepiej przyjdź z kimś.
Wzięłabym Cztery, ale ten jest na mnie obrażony. No cóż, będę musiała poprosić kogoś innego.
- Okej, przyjadę z kimś - wzruszam ramionami.
- A tak to jak się czujesz? I jak się miewa Cztery?
- U mnie w porządku, a Cztery jak to Cztery prędzej by wyzionął ducha niż powiedział, że coś go boli - przewracam oczami.
- No tak, jest dosyć uparty - odpowiada Caleb.
- Jest strasznie uparty - poprawiam go ze śmiechem.
- Tak jak ty.
- Polemizowałabym, ale muszę już iść - patrzę na drzwi. - Tyler czeka.
- Dobra, to do zobaczenia wieczorem?
- Tak, do zobaczenia - odpowiadam i wychodzę.
Tyler czeka na mnie na korytarzu i uśmiecha się szyderczo kiedy do niego podchodzę.
- A teraz zabieram cię na kawę - mówi tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- A nie zapytasz mnie nawet, czy mam dziś czas? - Robię niezadowoloną minę.
- Wygrałem zakład, więc to ja tutaj rządzę.
Burczę coś niewyraźnie pod nosem i podążam za nim. Idziemy dość długo, mijamy mieszkania Erudycji, przechodzimy przez park Millenium, aż poznaję, że musieliśmy dotrzeć do Prawości. Zewsząd otacza nas czerń i biel. Patrzę pytająco na Tylera.
- Mają tutaj fajną kawiarenkę, gdzie serwują pyszne lody - wskazuje na szyld.
- Szkoda, że nie ciasto czekoladowe - odpowiadam, śmiejąc się.
- Lody też są dobre.
- No nie wiem.
- Jadłaś je kiedyś?
- Nie pamiętam - wzruszam ramionami.
- Jak ich spróbujesz to będziesz się ze mną częściej zakładać, żebym cię tutaj zabierał - porusza brwiami.
- Taaa, zapewne tak będzie - kręcę głową i wchodzimy do środka.
Nie jestem zaskoczona widząc wystrój utrzymany w czerni i bieli. Jednak jest dosyć przytulnie, więc siadamy przy stoliku przy oknie. Tyler zamawia dla nas lody, bo kompletnie nie znam się na tych wszystkich smakach.
- Co ci jeszcze powiedział Caleb? - Pyta Tyler. Przez chwilę patrzę na niego dziwnie, co też zauważa. - Przepraszam, jeśli to tajemnica to nie musisz mówić.
Chyba nic się nie stanie, jeśli mu powiem. Ufam mu.
- Dziś wieczorem mam przetestować pierwszy raz antidotum - wyjaśniam, a Tyler marszczy czoło. - Antidotum na serum pamięci.
- Czyli Erudyci pracują nad przywróceniem twojej pamięci? Niezłe masz wtyki. Nie boisz się, że cię otrują? Wcześniej nie miałaś zbyt dobrych stosunków z Erudycją.
- Wszystkim kieruje mój brat, więc się nie boję - wzruszam ramionami.
- Czasami człowiek chciałby zapomnieć o różnych wydarzeniach z przeszłości - mówi Tyler i zamyśla się. - W sumie, mogłaś zacząć nowe życie bez tego balastu na plecach. A ty chcesz go odzyskać.
- Wolę ten balast niż całe życie być niewiadoma i naiwna, musieć wierzyć różnym ludziom, nie wiedząc kim byli dla mnie wcześniej i czy nie chcą mnie skrzywdzić.
- To też racja - odpowiada, wciąż zamyślony.
Zjadamy swoje lody i wracamy do Nieustraszoności. Po drodze spieramy się na temat wyższości ciasta czekoladowego nad lodami. Mamy całkiem inne zdanie i nie możemy dojść do porozumienia. Dochodzę do wniosku, że dobrze czuję się w jego towarzystwie, chociaż jest ode mnie kilka lat starszy, to spokojnie możemy się zaprzyjaźnić.
Rozstajemy się w Jamie, po czym kieruję się do swojego mieszkania. Wzdrygam się, gdy przy nim widzę Cztery, który opiera się o ścianę, stuka niecierpliwie palcami o skrzyżowane ramiona, a na jego twarzy jest wyraźnie wymalowana wściekłość.

CDN.

Złość piękności szkodzi, Cztery 😂😈😎

SZUKAJĄCA (2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz