Rozdział 31

1K 75 18
                                    

Tris

Jestem taka śpiąca i zmęczona, że postanawiam wrócić do mieszkania i położyć się spać. Christina nadal pochrapuje na kanapie w salonie. Idę do swojego łóżka, ściągam spodnie i w końcu kładę się, przytulając miękką poduszkę. Niemalże natychmiast zasypiam.

Budzi mnie czyiś dotyk, ktoś głaszcze mnie po twarzy i włosach. Niechętnie otwieram oczy i widzę Cztery.
- Chciałem cię jakoś delikatnie obudzić na kolację - uśmiecha się.
- Miło z twojej strony, bo po Nieustraszonym spodziewałabym się, że wyleje mi kubeł zimnej wody na głowę albo narobi jakiegoś hałasu przy moim uchu - śmieję się.
- Chyba byś mnie zamordowała gołymi rękami. A ja chcę jeszcze trochę pożyć. -  Przygląda mi się uważnie. - Jak się czujesz?
- Lepiej - odpowiadam, przeciągając się. - Która godzina?
- Dziewiętnasta - mówi, patrząc na zegarek. - I jak było na zebraniu?
- Ustalaliśmy jak mniej więcej będzie wyglądał nowicjat - wzruszam ramionami.
- I zmienią coś?
- Nie pamiętam jak wyglądały te wcześniejsze. W każdym razie wszyscy tam wrzeszczeli i ciężko było im o czymkolwiek zadecydować jednogłośnie.
- Nieustraszeni już tacy są - wtrąca Cztery.
- No tak. Co dziwne zapytali mnie o radę i zgodzili się z tym, co powiedziałam - mówię zadowolona.
- Już im się spodobałaś? - Pyta z uśmiechem. - A co takiego wymyśliłaś?
- Reszta chciała, żeby pozostały poprzednie zasady, wedle których we frakcji mogą zostać tylko najlepsi.
- Przecież to głupota! Ostatnio rywalizacja sprawiła, że nowicjusze zaczęli się nawzajem atakować!
- To samo mówił Tyler - rzucam, a Cztery marszczy brwi.
- Jaki znów Tyler?
- Przywódca Nieustraszoności.
- Ach, tak. Rozmawialiście ze sobą? - Dopytuje z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Tak, jest bardzo miły - odpowiadam, z uśmiechem. - Wcale się nie wywyższał choć zajmuje taką ważną pozycję. W sumie rozmawiało się z nim jak z normalnym facetem, nawet się pośmialiśmy - opowiadam.
- Czyli to nie była rozmowa służbowa? - Robi zaciętą minę.
- Trochę tak, ale później gadaliśmy o wszystkim - nadal się uśmiecham, ale przestaję, gdy patrzę na jego twarz.
Cztery milczy i wpatruje się w sufit. Jestem nieco zdziwiona.
- O co chodzi? - Pytam.
- O nic - burczy i nadal na mnie nie patrzy.
- Cztery? - Podnoszę się do pozycji siedzącej i chwytam go za ramię.
- Chyba już pójdę - rzuca i zaczyna wstawać.
Wyplątuję się z kołdry i staję na równych nogach. Natychmiast uświadamiam sobie, że mam na sobie tylko majtki i robię się czerwona.
Chcę jednak zatrzymać Cztery, bo nie wiem, dlaczego jest na mnie zły.  Chwytam go mocno za rękę i nie pozwalam wyjść.
- Masz mi natychmiast powiedzieć o co chodzi - żądam, uparcie wpatrując się w jego granatowe tęczówki.
- Już mówiłem, że o nic - odpowiada, a ja wybucham śmiechem. - Co cię tak śmieszy?
- Jesteś zazdrosny!
- Nieprawda.
- Prawda.
- No może trochę - zgadza się w końcu, uciekając wzrokiem.
Łapię jego twarz w obie dłonie, zmuszając żeby na mnie spojrzał.
- Naprawdę nie masz o co być zazdrosny - mówię i wpijam się mocno w jego usta. Reaguje natychmiast, obejmując mnie, a ja zakładam swoje ręce na jego szyję. Przyciska mnie do ściany i lekko unosi, więc oplatam go nogami w pasie. Podtrzymuje mnie z rękami na moich pośladkach. Czuję jak płoną mi policzki, ale nie chcę tego przerywać, przez moje ciało przechodzi czysta energia i pożądanie. Napiera na mnie biodrami i schodzi na szyję. Wzdycham, kiedy czuję jego gorące usta całujące mój tatuaż na obojczyku. Jedną ręką wciąż mnie podtrzymuje, a drugą sięga po moją, podwija swoją koszulkę i kładzie ją na swoim brzuchu. Czuję jego wyraźnie zarysowane mięśnie, gładzę je delikatnie, poznając jego ciało.
Nagle słyszymy, że drzwi otwierają się z impetem.
- Idziecie w końcu na tę... Oj, przepraszam!

CDN.

Pozdrawiam 😏

SZUKAJĄCA (2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz