Rozdział 44

871 64 28
                                    

Tris

Jestem w takim szoku, że nie mogę się ruszyć. Serce mi wali jak szalone, a ja nie jestem w stanie ogarnąć tego, co się stało. Dlaczego on mi nie uwierzył? Czyżbym zrobiła mu w przeszłości coś takiego, że teraz miarka się przebrała i mnie znienawidził?
Przygryzam mocno dolną wargę, starając się powstrzymać płynące ciurkiem łzy. Jedyne czego chcę w tej chwili to żeby ziemia mnie pochłonęła, po prostu stąd zniknąć.
Jednak po chwili przestaję płakać i ogarnia mnie złość. Jak Tyler mógł tak nakłamać? Chciał się na mnie zemścić? On to musi odkręcić i zrobi to, choćbym musiała go zmusić.

Tobias

Nie wracam do pracy, nie potrafię. Wybiegam z Nieustraszoności na tory i czekam na pociąg. Gdy się zbliża, zaczynam biec, chwytam metalowy uchwyt, podciągam się i bez problemu wpadam do środka. Na szczęście, w wagonie nie ma nikogo, więc opieram się o ścianę i przymykam oczy.
Nie wiem, co mam robić, gdzie iść. Wyskakuję z pociągu niedaleko szkoły, do której chodziłem kilka lat temu. Jest  pora lunchu, ale na ulicach mija mnie dużo ludzi, w strojach o różnych barwach.
Wstępuję do sklepu i zanim zastanowię się co robię, kupuję dwie butelki wódki. Chowam je do kieszeni spodni, bo nie wziąłem kurtki, zresztą jest tak gorąco, że nie jest mi potrzebna. Mało obchodzi mnie, że szyjki butelek są widoczne.
Nogi same prowadzą mnie na przystanek. Kiedy wsiadam do autobusu, czuję się tak, jakbym przeniósł się w czasie. Żaden Altruista nie siedzi, nawet ja przyłapuję się na tym, że chcę ustąpić miejsca kobiecie z Prawości, ale przypominam sobie, że porzuciłem szary strój na rzecz czarnego.
Gdy dojeżdżamy do sektora Altruizmu, czuję jak autobusem zaczyna trząść przez dziury na ulicach. Przetrzymuję się drabinki i w końcu zauważam rzędy szarych, prostych domów. Te, które zostały zniszczone podczas wojny z Erudycją, są już odbudowane. Kieruję się do domu, gdzie spędziłem najgorsze lata mojego życia.
- Tobias? - Słyszę zdziwiony głos za sobą.
Odwracam cię i widzę Susan Black.
- Cześć Susan, jak się miewasz? - Pytam. To chyba przebywanie w tym miejscu sprawia, że wracają stare nawyki.
- Dobrze, dziękuję, a ty? - Odwzajemnia się.
Widzę jak korci ją, żeby spytać mnie co tu robię, zwłaszcza kiedy jej wzrok pada na moje wypchane kieszenie, ale jak na wzorową Altruistkę przystało, hamuje swoją ciekawość.
- W porządku - kłamię. - Miło było cię spotkać.
- Ciebie również Tobiasie, pozdrów ode mnie Tris, dobrze? - Żegna się. Kiwam tylko głową i odchodzę.
Klucze jak zwykle leżą w zardzewiałym wazonie przy wejściu. Otwieram drzwi i marszczę nos. W środku panuje zaduch, więc pospiesznie otwieram wszystkie okna.
Kiedy w domu robi się nieco chłodniej, biorę z kuchni szklaneczkę i nalewam do niej wódki. Przez chwilę wpatruję się w nią, po czym wypijam szybko.
Alkohol piecze mnie w gardło, lekko się krzywię, ale nalewam drugą szklankę.

Tris

Całe popołudnie spędziłam w łóżku. Opowiedziałam Christinie i Shaunie o wszystkim, były wściekłe zarówno na Tylera jak i na Cztery. Siłą wyciągnęły mnie na kolację, chociaż kompletnie straciłam apetyt.
- Tris, mogę cię prosić na chwilę? - Za moimi plecami pojawia się Amar. Wzruszam ramionami i wstaję. Odchodzimy kawałek.
- Tris, nie wiesz co się dzieje z Cztery? Był w pracy, później wybiegł jak oszalały i już nie wrócił.
- Jak to nie wrócił? - Wytrzeszczam oczy.
- Zniknął, nigdzie go nie ma. - Amar przygląda mi się, przekrzywiając głowę. - Coś się stało?
- Pokłóciliśmy się - spuszczam głowę.
- Na tyle poważnie, żeby stąd uciekł?
- Tak.
Amar wzdycha i kręci głową. Nie mam pojęcia, gdzie może być Cztery. Gdybym nie miała wykasowanej pamięci to pewnie bym wiedziała. Ale nie wiem.

Tobias

Przestaję się bawić ze szklanką i przyciskam butelkę do ust, pijąc z gwinta. Czuję się coraz gorzej, strasznie kręci mi się w głowie, pocę się i robi mi się duszno.
Myślę o tym, że to dla niej zostałem w Nieustraszoności. Teraz już nic mnie tam nie trzyma, więc pójdę do Amara i powiem, że odchodzę. Zamieszkam z bezfrakcyjnymi.
Tracę czucie w rękach i nogach, w głowie mi szumi, a powieki same się zamykają. Tracę świadomość.

CDN.

Witaaaaaaam serdecznie w ten piękny i upalny sobotni poranek! 😘

SZUKAJĄCA (2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz