Rozdział 21

993 78 15
                                    

Tris

- Były krytyczne chwile, ale udało nam się przez nie przebrnąć - mówi lekarz. - Zaraz przewieziemy go do sali.
- Czy będę mogła przy nim posiedzieć? - Pytam niepewnie.
- Tak, ale proszę wchodzić pojedynczo, nie wszyscy naraz - odpowiada Erudyta.
Po chwili pielęgniarki wyjeżdżają z Cztery z sali operacyjnej. Jego twarz wygląda tak spokojnie i młodo, na czole nie widać zmarszczki spowodowanej niepokojem, który zwykle mu towarzyszy. Wchodzę za nimi do sali i nakładam na siebie miętową narzutę szpitalną.
- Gdyby coś się działo, to proszę nas zawiadomić - odzywa się jedna z pielęgniarek.
Kiwam tylko głową i przysuwam sobie fotel do łóżka. Jest duży i wygodny, w ogóle sale wyglądają inaczej niż w Nieustraszoności, są bardziej nowoczesne i wygodne.
Chwytam rękę Cztery. O dziwo, jest ciepła i miękka. Gładzę ją kciukiem i zaczynam zastanawiać się nad uczuciem do Cztery. Nie potrafię go jednoznacznie określić, ale jest w nim coś takiego, co sprawia, że serce zaczyna mi szybciej bić i nie jestem w stanie myśleć jasno.
Powieki coraz bardziej mi ciążą, więc opieram głowę na łóżku przy jego nogach, nie puszczając ręki Cztery. Nawet nie wiem kiedy zasypiam.

Budzę się, gdy czuję jak coś lekko ściska moją rękę.
- Cztery? - Patrzę wyczekująco na jego twarz, a on po chwili powoli otwiera oczy. Na mój widok się uśmiecha.
- Tak od razu trafiłem do nieba? Myślałem, że mam więcej na sumieniu.
- Niestety wciąż jesteś w Chicago - odpowiadam i przytulam jego rękę do swojej twarzy. - Ale mało brakowało.
- Widziałem jak mnie ratowałaś - odzywa się cicho Cztery. - To było dziwne, tak jakbym obserwował to wszystko z góry, widziałem swoje ciało i ciebie - uśmiecha się do mnie ciepło. - Dziękuję, Tris.
- Nie zrobiłam nic wielkiego - bąkam, zawstydzona. - Żyjesz dzięki tej blondynce z Erudycji.
- To Cara - podpowiada Cztery. - Ale gdyby nie twoja szybka reakcja, to już by mnie tu nie było.
- To ty mnie uratowałeś - uśmiecham się do niego nieśmiało. - Nawet nie wiesz jak bardzo jestem ci wdzięczna - pochylam się nad nim i całuję w policzek, jednocześnie czując na twarzy jego delikatnie kujący zarost.
- No to jesteśmy kwita - śmieje się wyraźnie zadowolony, ale po chwili się krzywi.
- Ojej, miałam zawołać pielęgniarkę! - Pospiesznie się podnoszę i wychodzę z sali. Natychmiast podbiegają do mnie Zeke i Uriah, dziewczyny śpią na krzesłach.
- I co? - Dopytuje Zeke.
- Obudził się, właśnie idę po pielęgniarkę - odpowiadam, rozpromieniona. Czuję się taka szczęśliwa, że Cztery żyje i nie mam zamiaru tego ukrywać.
- Będziemy mogli do niego wejść? - Odzywa się Uriah.
- Chyba tak, ale lepiej zapytać lekarza - wzruszam ramionami.
Wracam do sali z pielęgniarką, która robi Cztery podstawowe badania. Zmienia mu też opatrunek z boku brzucha, tam gdzie postrzelił go Eric. Na koniec podłącza kroplówkę z środkiem przeciwbólowym.
- Czy mogą tu wejść jego przyjaciele? - Pytam, gdy zbiera się do wyjścia.
- Wszyscy naraz? - Kiwam głową, a ona robi niezadowoloną minę. Ale chyba zdaje sobie sprawę, że to Nieustraszeni, a nie Erudycja i musi zaakceptować różnice między naszymi frakcjami. - Dobrze, ale góra dziesięć minut.
Puszczam oko do chłopaka i siadam na brzegu jego łóżka. Nie mija minuta, a do sali wpada reszta, robiąc przy okazji dużo hałasu.
- Złotko ty moje, już myślałem, że nas opuścisz - odzywa się Zeke, patrząc z uśmiechem na Cztery.
- Niestety, jeszcze trochę was podręczę.
- Nie strasz nas tak więcej - mówi Shauna. - Dlaczego nam nie powiedziałeś, poszlibyśmy z tobą!
- Nie miałem czasu do stracenia - wzrusza ramionami Cztery.
- Ale życie już tak - szczerzy się Uriah.
- E tam!
W końcu muszą zbierać się do wyjścia i wracają do Nieustraszoności, ale obiecują wpaść jeszcze wieczorem. Zostaję przy Cztery, choć gorliwie przekonywał mnie, abym poszła z resztą, ale jestem na tyle uparta, że nie idę. Christina proponuje, że przywiezie mi czyste ubrania i po chwili zostajemy sami.
- Mogę coś dla ciebie zrobić? - Pytam, poprawiając poduszkę Cztery i wygładzając nieistniejące zmarszczki na pościeli.
- Tak - uśmiecha się. - Pocałuj mnie.

CDN.

Dobrze, skoro tak, to końca na razie nie przewiduję 😎
Pozdrawiam robaczki 😘❤️

SZUKAJĄCA (2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz