Rozdział 24

1K 76 8
                                    

Tris

- Cztery?! - Zaczynam biegać po sali, sprawdzając każdy kąt, ale nigdzie go nie ma.
Wychodzę na korytarz i w oddali go widzę. Gdy mnie zauważa, zamiera i wytrzeszcza oczy. Krzyżuję ręce na piersiach i patrzę na niego ze złością. Podchodzi powoli, jakby się mnie bał. I słusznie.
- Już przyszłaś? - Pyta ostrożnie.
- Czy ciebie choć na chwilę nie można spuścić z oczu? - Mówię, zniecierpliwiona. - Po prostu brak mi słów. Jak z dzieckiem. Mam cię pociągnąć za ucho i zaprowadzić do łóżka?
- Dam radę - odpowiada, uśmiechając się szeroko.
Nie odwzajemniam gestu, bo nie bawi mnie jego lekceważący stosunek do własnego zdrowia. Nawet gdy już leży spokojnie, to obserwuję go spod przymrużonych powiek.
- Gdyby wzrok zabijał... - zaczyna Cztery, ale mu przerywam.
- Po prostu się o ciebie martwię, to źle?
- Chyba nie - odpowiada cicho. - Nie jestem przyzwyczajony do takiej troski, zawsze sam dbałem o siebie.
- A rodzice?
- Ojciec był tyranem...
- Poczekaj chwilę - nagle coś sobie przypominam. - Poznałam twojego ojca!
- Co?! Kiedy?! - Cztery porusza się niespokojnie.
- Jakiś czas temu, włóczyłam się koło płotu. Poznałam bezfrakcyjnych, Gilberta i Leona, którzy pokazali mi farmy Serdeczności i tam spotkaliśmy Marcusa. Mówił źle o tobie, dlatego nie miałam wątpliwości co do słów Erica.
- Marcus jest potworem - Cztery robi groźną minę. - Wpuściłbym cię ponownie do mojego Krajobrazu Strachu, ale się zmienił.
- To może mi to opowiesz? - Proponuję.
- Pewnego dnia - obiecuje.
- A matka? - Pytam.
- Czasami jesteś tak bardzo ciekawska - chłopak wzdycha ciężko. - Moja matka jest obecnie poza miastem, ale z tego co wiem, chce tutaj wrócić. Jednak będzie musiała wybrać którąś frakcję, co będzie dla niej trudne, bo przez ostatnie lata była bezfrakcyjna.
- Wyczuwam w twoim głosie jakiś uraz do niej - zauważam.
- Mocno skrzywdziła mnie w dzieciństwie - wzrusza ramionami. - Nie chcę już o tym rozmawiać.
- Dobrze, a więc co powiedział lekarz? - Pytam, a Cztery przewraca oczami.
- Z deszczu pod rynnę? - Śmieje się, co jest zaraźliwe.
- Tak, mój drogi, opowiadaj - nakazuję.
- Mogę jutro wrócić do Nieustraszoności - odpowiada.
- Już? - Dziwię się i przyglądam mu się podejrzliwie.
- Jak najbardziej - potwierdza.
- Chyba sama pójdę spytać - wstaję, ale Cztery mnie zatrzymuje.
- No dobra, mogę wrócić, ale powinienem odpoczywać - robi zniesmaczoną minę.
- Już ja tego dopilnuję - grożę mu żartobliwie palcem.
Wstaję i podchodzę do dużego okna. Wciąż mocno pada i nie zapowiada się na poprawę.

Tobias

Mimo, że nie czuję się najlepiej w sensie fizycznym, to jestem szczęśliwy, że jest przy mnie Tris. Co prawda, jest nadopiekuńcza, ale robi mi się ciepło na sercu, gdy pomyślę, że się o mnie martwi. Jestem zmobilizowany, by jak najszybciej ją odzyskać. Wiem, że mimo utraty pamięci i tak coś do mnie czuje, nie całowałaby mnie tak, gdybym był jej obojętny. Ta myśl jest tak cudowna, że nie jestem w stanie pozbyć się uśmiechu z twarzy.
- I co tam wypatrzyłaś za oknem?
- Nic, dalej leje - odpowiada i opiera się o ścianę.
Jest taka piękna, nawet w tych za dużych, szarych ubraniach. Szukam nawet najmniejszego kontaktu fizycznego między nami, bo daje mi to ogromną dawkę energii. Wyciągam rękę, a ona podchodzi, siada na skraju łóżka i splata dłoń z moją. Mam ochotę na wiele więcej, ale na razie muszę działać powoli i cierpliwie.
Przerywa nam pielęgniarka, która przywozi jedzenie. Patrzę z niechęcią na miskę z zupą.
- A jakieś mięso? - Pytam z nadzieją.
- Niestety, dobę po operacji takie posiłki są niewskazane - odpowiada pielęgniarka i wychodzi.
Przystawiam sobie stolik bliżej i chwytam łyżkę z niechęcią.
- Może cię nakarmię? - Pyta Tris z łobuzerskim uśmiechem.
- Nie jestem sparaliżowany - unoszę brwi.
- Tak tylko się droczę.
Nagle coś sobie uświadamiam.
- A ty coś jadłaś?
- Nie jestem zbytnio głodna, ale Christina obiecała przynieść mi kawałek ciasta czekoladowego - odpowiada Tris.
- Co?! - Obruszam się. - A ja?!
- Nie dobę po operacji, kochanieńki!
- Jesteś okrutna - udaję smutnego.
- Ale chyba ci to niezbyt przeszkadza? - Pyta Tris, uśmiechając się zalotnie.
- Niezbyt - powtarzam i przysuwam się do niej bliżej. Nie protestuje, gdy moje usta biorą w posiadanie jej wargi.
- A wy dalej nie możecie się od siebie odkleić?

CDN.

Także tego, pozdrawiam wszystkich, miłego dnia i w ogóle 😏😄😘

SZUKAJĄCA (2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz