[12]

835 53 14
                                    

-Lewy jak sytuacja? Lepiej? -zapytałam.

Lewy odwrócił się i odszedł kilka kroków dalej, aby chłopaki nie usłyszeli z kim tak na prawdę gada.

-Myślę, że jest coraz lepiej-powiedzial..

-Mogę wracać? -zapytalam.

-Tak oczywiście zjem ciastka.

-Dobrze, to wrócę.

-Nie martw się na pewno będą mi smakować-uśmiechnął się.

Rozlaczylam się i Lewy wrócił do chłopaków.

-To Anka? -zapytał Arek.

-Tak-powiedzial krotko.

-Szkoda....-zasmucil się ponownie.

Wsiadlam w samochód i po  dwóch godzinach bylam już na miejscu. Wysiadlam z samochodu i poszłam na stadion,zastalam tam tylko Roberta.

-Hej Lewy, a gdzie reszta? -zapytałam spoglądając na niego.

-W szatni, poszli się przebrać..

-A Arek?

-On też.

-Idę do niego.

Pobiegłam szybko do szatni, chciałam zrobić Arkowi niespodziankę, cholernie za nim tęsknilam, weszłam z impetem do szatni, bylo tam prawie pusto, oprócz Arka, który klocil się z  kimś, podeszłam po cichu i zobaczyłam jak oboje krzyczą na siebie. Usłyszałam tylko fragment rozmowy i mi wystarczyło.

-Trudno, będziesz musiał wziąć odpowiedzialność za nasze dziecko! -krzyknęła.

-Jakie dziecko?-zdziwił się.

-Nasze! -krzyknęła.

Nie chciałam tego już słuchać, chciałam szybko wyjść.otworzyłam drzwi, wybieglam na korytarz i wpadłam w Bartka. Już płakałam i ocieralam łzy z policzka.

-Natalia co się stalo? -zapytał przerażony.

-Przepraszam...

-Nie przepraszaj! Co się stalo? -zapytał.

-A nie chce o tym mówić. Puscisz mnie? -zapytałam.

-Nie puszczę, bo martwię się...

-Proszę, chce stąd wyjść!

-Dobrze, ale ja idę z Tobą!

-Jak chcesz...

Lewy zobaczył moje zaplskane ocxy i zapytal.

-Nati co się stalo? -zapytał.

-Arek...

-Co Arek ?! -zdziwiła ich obu moja odpowiedź.

-Arek...on będzie ojcem....-na nowo zaczęłam płakać.

-Jak to? -zdziwili się

-No tak!

-I co teraz? -zapytał Lewy.

-No nic....Będzie musiał się nimi zająć!

-No dobra, a Ty? -zapytal Lewy.

-Co ja? Będę musiała ustąpić....-powiedziałam smutna.

-Matko...-Lewy podszedł do mnie i mnie przytulil..

-Chce wracać do domu. Wybaczcie.

-Odwioze Cię- zaproponował Bartek.

-Nie trzeba..pojadę sama.

-Nie możesz sama jechać....jeszcze jesteś zdenerwowana-powiedzial.

-No może to dobry pomysl-podałam mu kluczyki do samochodu.

Wyszlismy ze stadionu w ciszy, wsiadłam do samochodu, zapielam pasy.

-Jedziemy? -Zapytał Bartek.

Kiwnelam tylko głową, mówiłam tylko Bartkowi jak ma jechać.

Nie chciałam nic mówić, czułam się źle, chciało mi się płakać i wiedziałam, że teraz będzie mi dopiero bardzo ciężko...

-Wszystko się ułoży- starał się mnie pocieszać.

-Nic się nie ułoży! Wszystko jest do kitu! No, ale przecuez nie będę dziecku odbierać ojca...

-Nati, może..

-Nie Bartek....ja już postanowiłam muszę tak zrobić.

-Jak uważasz....

-Skręć tu proszę, jesteśmy na miejscu.

-Fajna okolica..

-Dziękuję Ci bardzo..-wysiadlam z samochodu..

Bartek podszedł do mnie i mocno mnie przytulil. Schowalam głowę w jego ramię.

-Dziękuję-pocalowalam go w policzek..

-Nie ma za co! Dla Ciebie wszystko..

-Wiem....Dziękuję. pójdę już-wzięłam kluczyki i odsunelam się.

-Daj znać jakbyś potrzebowała pogadać. Dzwoń, pisz-podał mi karteczkę ze swoim numerem.

-Dziękuję. To pa!

-Pa! -przytulil mnie i odszedł.

Weszłam do domu, ściągnąłem kurtkę i buty i położyłam się..

Arek pov

Wyszedłem z szatni i na trybunach zastałem Lewego.

-Wiesz, że Natalia wróciła? -zapytał Lewy.

-Natalia?! A gdzie ona jest? -zapytał.

-W domu..Kapi ją odwiozl..

-Jak to Kapi?

-Tak to, słyszała twoją rozmowę z Jessica....

-Jejku....I Co?

-Jest załamana i chce usunąć się w cień...

Jesteś moim przeznaczeniem |A.Milik I B.KapustkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz