[24]

733 49 14
                                    

Siedziałam na krześle, obok mnie Piotrek.

-Nie martw się! -powiedzial głaszcząc moje ramię.

-Piotrek...Ja na prawdę statam się byc wyrozumiala, ale czasem już na prawdę nie daje rady...

-Zobaczysz, że wszystko się ułoży! -chłopak starał się mnie pocieszyć.

-Dziękuję! - przytulilsm się do niego.

-Nie ma za co! To co może coś pocwiczymy? -zapytal z usmiechem.

-Dobrze, to co ostatnie slówka? -lekko się usmiechnelam.

-Tak, to słucham. położył rękę na stole i spojrzał na mnie.

-Peszysz mnie! -spalilam buraka i przewrocilam oczami.

-Oj Nati, co Ty w sobie masz, że można siedzieć i patrzeć w nieskończoność.

-Co? Piotrek co Ty gadasz! No to zawsze mogę odwrócić się.

-Nie zartuj!

-Nie żartuje! Co wy wszyscy macie do mnie jakąś słabość? -zazartowalam.

-No coś w tym jest! -zasmial się..

-Zaczynam się Was bać...

-Eee, spokojnie ja Cię traktuje jak przyjaciółkę.

-Uff, cieszę się, bo z trzema bym nie wyrobila.

-Z trzema?

-Tak... bo Arek i Bartek...

-Bartek? Aaaa to dlatego jest teraz sam!

-Sam?

-Tak zerwał z Klaudia! Nie chciał powiedzieć czemu...

-Tylko, że ja go traktuje tylko jak przyjaciela...

-Współczuję mu. O idzie Arek! Wreszcie! Zaraz przywolam go do porządku!

Do domu wszedł Arek, spojrzał na nas, a my z Piotrkiem siedzieliśmy w ciszy.

-Gdzie Ty do cholery byłeś? -zapytałam krzycząc.

-No w szpitalu.

-Ale byłeś tam cały dzień z przerwą na trening! Arek ja wszystko rozumiem, ale przesadzasz!

-Natalia! Ty przecież nie masz takich problemów...

-Takich nie! Nie łaska było zadzwonić?! Zresztą po co ja się wysilam! Mógłbyś chociaż posprzątać!

-Natalia! Wysłuchaj mnie!

-Nie! Znam to na pamięć! Dobranoc! -wkurzona poszłam na górę.

Byłam na prawdę zmęczona, a tu jeszcze mam słuchać znowu o Jessice...no nie!

Weszłam do pokoju, wzięłam z szafy koszule nocną, ręcznik i poszłam do łazienki.

Wzięłam szybko prysznic i położyłam się i zasnelam.

-Arek! Kur...cze...co to ma być!

-No Piotrek ja muszę jej pomóc!

-Nie no rozumiem, ale Natalia ba tym cierpi kretynie! -wrzasnsl Zielinski.

-Oj Zielu...Ty nie rozumiesz.

-Nie to Ty nic nie rozumiesz! Szkoda mi Nati!

Piotrek wkurzony wyszedł trzaskajac drzwiami.

*****

Obudziłam się wcześnie rano, było kilka minut po 5 rano. Poczułam, że nie chce tu dłużej zostać! Chcę wracać do Krakowa! Tam przynajmniej jest jedna osoba, która ucieszy się na mój widok. Zatem wstałam, ubralam jeansy, miętowy sweter i z szafy wyciągnęłam walizkę, szybko spakowalam je i zeszlam na dół z bagażem.

Wyszłam pospiesznie z domu, uprzednio go zamykając ba klucz, samochodu Arka już nie było... mogłam się tego spodziewać.

Pojechałam na lotnisko, na szczęście udało mi się kupić bilet na samolot za godzinę. Poszłam, więc do odprawy.

Szybko przeszłam przez odprawę i mogłam już wejść do samolotu. W głębi serca cieszylam się, bo tesknilam za moim ukochanym miastem.

Po 3 godzinach bylam już w Krakowie, wsiadlam w autobus i pojechałam na stadion.

Stając przed stadionem wybrałam numer Bartka.

-Bartek, wyjdź przed stadion. -usmiechnelam się do słuchawki.

-Teraz?

-Tak!

Po chwili zobaczylam wychodzącego z budynku Bartka, już z daleka widzialam uśmiech na jego twarzy.

-Nati! -podbiegl do mnie i usciskal mnie mocno.

-Bartek! Dobrze Cię widzieć! Przynajmniej jesteś jedną osobą, która szczerze cieszy się na mój
Widok.

-Od razu lepiej na sercu mi! -pocalowal mnie w policzek.

-Miło mi! -usmiechnelam się.

-A Ty wrocilas?

-Na razie tak! Nie mam ochoty wracać do Włoch! Teraz Arek zajmuje się Jessica...tylko nie rozumiem jednego...po co mi ten pierścionek?!

- Zareczynowy?

-Tak, ale teraz nie będzie mi potrzebny! -sciągnelam go z palca i wrzuciłam go kieszeni torebki.

-Mam prośbę, pójdziemy na spacer?

-Jasne! Z największą przyjemnością! Tylko tą walizkę zostawimy w budynku i idziemy.

Wyłączyłam telefon, bo chciałam mieć chwilkę spokoju. Poszliśmy na spacer na blonia.

Jesteś moim przeznaczeniem |A.Milik I B.KapustkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz