[41]

663 47 28
                                    

Miesiąc później siedzieliśmy przy jednym wspólnym stole. 

Ja obok Arka, a na przeciwko mnie jego mama i brat. 

Spoglądali na nas oboje, uśmiechnęłam się lekko. 

-Synu, wreszcie znalazłeś sobie kogoś wartościowego. 

-Wiem mamo, wiem. 

-Natalia, cieszę się, że jesteś dziewczyną mojego syna, a chciałabym wkrótce doczekać się waszego ślubu i wnuków. 

-Mamo...

-Przepraszam na chwilkę- wstałam od stołu i poszłam do przedpokoju. 

Wybrałam numer Bartka, w końcu dziś Wigilia, a on dąsał się na mnie od miesiąca, nie chciałam w święta być z kimś pokłócona. 

-Cześć Bartek, chcę życzyć ci spokojnych, rodzinnych Świąt. Nie chcę, żebyś się na mnie gniewał. 

-Natalia, dobrze cię słyszeć! Też chciałem  do ciebie zadzwonić. Wybacz mi. 

-Kamień z serca, po Świętach spotkamy się i pogadamy. 

-Jasne, trzymaj się ciepło, udanych Świąt. 

Rozłączyłam się i wróciłam, usiadłam i włączyłam się do rozmowy. 

-Wszystko w porządku?- zapytał spoglądając na mnie Arek. 

-Tak, teraz już tak. -uśmiechnęłam się. 

-To się cieszę! -chwycił mnie za rękę.

****

-Synu skąd Ty wziąłeś tą Alicję? Czy nie mógłbyś się zainteresować tą sympatyczną koleżanką? -zapytała go.

-Mamo, chciałbym, ale ona jest dziewczyną Arka...

-Wiem, że ją kochasz. Widzę to teraz i widziałam to już wtedy.
.
-Mamo, ona pewnie za niedługo będzie jego żoną...

-To znajdź sobie jakąś normalną dziewczynę....

-Łatwo się mówi znajdź. Ja już znalazłem...

-Synku, nic się nie martw.

-Kochsm ją, ale wiem, że ona kocha Arka.

Chłopak poszedł do salonu i usiadł  na kanapie.

****

-Arek, gdzie idziemy?

-Zobaczysz!

-Super, wolałabym wiedzieć...

-Jesteśmy!

-No, ale to przecież... stadion.

-No proszę, ty pierwsza.

Weszlam na stadion, rozejrzalam się.

Dobrze, że we Włoszech jest ciepło.

-Możesz powiedzieć po co tu przyszliśmy?

-Kochanie poczekaj no.

-Dobra, poczekam-usiadłam na krześle.

-Arkadiusz...

-Hej! -usłyszałam głos Piotrka.

-Hej! A co ty tu robisz?

-Arek poprosił, żebym powiedział Ci, że zaraz wróci.

-A gdzie on poszedł?

-Nie wiem.

-No nic poczekamy. Dziś Sylwester idziesz gdzieś?

-No co ty sam mam iść nie. A po za tym... Arek idzie w końcu.

-Kochanie, możesz ze mną iść na środek boiska?

-Arek? Ty się dobrze czujesz? -zapytałam zmartwiona.

-Bardzo dobrze, chodź! -pociągnął mnie za rękę. Przewrocilam tylko oczami i poszłam.

-Zamknij oczy-poprosił.

-Zamykam.

-Możesz otworzyć już oczy.

-Su....

-Natalia, czy zostaniesz moją żoną?-zapytał klęcząc na murawie. I spoglądając na mnie.

Cisza

-Dużo nad tym myślałem...uwierz mi, że to będzie dla nas fajna data, bo dziś ostatni dzień Starego Roku. Zakończymy ten rok dobrze i zacznijmy Nowy Rok od Nowa.

-Arek... Ja nie wiem co ja mam powiedzieć. Dużo myślałam przez święta o nas i poczułam coś wyjątkowego  Taki wewnętrzny głos, który podpowiadał mi, żeby zawalczyć o siebie, o nas.

-Ten pierścionek jest Nowy, poprzedni nie przyniósł nam szczęścia, ale ten to szczęście nam da.

-Kochsm Cię i wiesz...

-Tak?

Cisza, znowu cisza.

-Zgadzam się! Zgadzam, bo tak po prostu jesteś facetem, którego kocham.

-Na prawdę? Jest! -ucieszył się i założył na mój palec pierścionek.

Wstał i podszedł do mnie, a ja mocno go przytulilam. Chłopak wziął mnie na ręce.

-Wiesz, chce, żebyśmy teraz byli już szczęśliwi razem...

-Ja też-pocalowalam go.

-Kocham Cię! -wypowiedzieliśmy razem.

Usmiechnęliśmy się do siebie. Piotrek zbiegł do nas z trybun.

Jesteś moim przeznaczeniem |A.Milik I B.KapustkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz