[35]

702 55 13
                                    

Po upływie może pół godziny z sali wyszedł lekarz i podszedł do nas. Był zawiedziony i smutny.

-Nie mam dla państwa dobrej wiadomości... pomimo polgodzinnej reanimacji nie udało nam się uratowac Pani Jesiki....

-Czy mogę tam wejść? -zapytał Arek.

-Tak proszę. Jeśli chce się Pan z nią pożegnać...

-To pójdę...-Arek podszedł do  drzwi, otworzył je i wszedł do srodka.

Podeszłam do Bartka i mocno go przytulilam.

-Natalia, wszystko dobrze? -zapytał gladząc moje plecy.

-Tak jakby...przypomniało mi się jak byłam w szpitalu...A tam byliście tylko wy...brakowało Arka...

-Kochana, wiem, że jest ci smutno. Spróbujmy go zrozumieć. -popatrzył w mohe brązowe oczy.

-Staram się na prawdę.

Z sali wyszedł Arek, podszedł do nas i bez słowa przytulil się do mnie.

-Arek.Nie martw się. -starałam się go jakoś pocieszyć. Chociaż sama czułam się fatalnie.

-Arek chcesz pojechać do domu? -zapytał podchodząc do nas Piotrek.

-Tak-wydusil z siebie z trudem.

-Zawioze Was. Bartek zostajesz u mnie? -zapytał Piotrek.

-Jeśli mogę. -powiedział brunet.

Wyszliśmy wszyscy ze szpitala. Wsiedliśmy do samochodu i pojechalismy z Piotrkiem.

Nawet nie wuem kiedy bylismy pod domem.

-Jesteśmy już-powiedział Zielu.

-Arek? Chodź idziemy do domu-powiedziałam i wysiedliśmy. Wyciągnęłam z torebki klucze, cały czas je miałam.

Otworzyłam drzwi i weszlismy do srodka.

-Arek, może idź się wykąpać i ja zrobie Ci coś do jedzenia? -zaproponowalam.

-Dobrze Kochanie. -powiedział i poszedł do góry.

Zajęlam się robieniem czegos do jedzenia. Postanowiłam zrobic omlet. Kiedy wszystko przygotowałam, poszlam po Arka.

-Kochanie chodź coś zjeść-wyciągnęłam do niego rękę.

Mocno mnie złapał za rękę i zeszlismy na dół razem.

Usiedlismy przy stole, spojrzałam na Arka i zaczęłam mówić.

-Kochanie, źle mi się kojarzy ten dom. Wyprowadzmy się stąd.

-Masz rację słońce. Wybierzemy inny dom, a ten sprzedamy. Chce, żebyś czuła się dobrze.

-Cieszę się, że mnie rozumiesz
Ten dom kojarzy mi się z przeszłością. I tą pustką...

-Rozumiem Cię-zlapal mnie za rękę.

-Jedź, bo wszystko wystygnie-spojrzałam na niego i pogladzilam jego rękę.

-Dobrze słońce. -Arek powoli wszystko zjadł. Zabrałam talerze i poszłam umyć naczynia.

Kiedy wróciłam do salonu Arek siedział na kanapie i patrzył w jeden punkt.

Na podłodze leżały jakieś zdjęcia Jess. Podnioslam je i włożyłam do albumu.

-Arek, ona by nie chciała, żebyś się smucil. Wiem, że to trudne, ale musisz żyć dalej. Jestem ja i nasze przyszłe życie..musisz myśleć o nas. -przytulilam go mocno.

-Masz rację! Jesteś dla mnie bardzo ważna dlatego ogarne się dla Ciebie-przytulil mnie mocno.

-Musimy pomyśleć  co dalej z naszym życiem?

-Właśnie co dalej? Może weźmy ślub?!

-Ślub? Arek porozmawiamy o tym, ale nie dziś. Teraz jesteś smutny i decyzja o ślubie to poważna sprawa.

-Zgadzam się jak zawsze masz rację.

Wstał z kanapy i poszedł w stronę sypialni. Ledwo trzymał się na nogach.

Siedziałam na kanapie i myślałam nad tym wszystkim..

Czy Arek mówił serio o tym ślubie?

Zadzwonił mój telefon, wzięłam go do ręki i odebrałam.

-Co z Arkiem? -zapytał Piotrek.

-Poszedł spac. Jest w rozsypce. Zaczął mi o ślubie mówić.

-O slubie? -zdziwił się.

-Tak też się zdziwiłam, ale tak o ślubie i byłam w ciężkim szoku.

-Ja też jestem. A nie potrzebujesz wsparcia?

-Potrzebuje rozmowy....

-To przyjadę Gwiazdko. Kapi tez poszedł spać to będę za chwilę.

-Dziękuję-usmiechnelam się i rozlaczylam połączenie.

Wstałam z kanapy i ogarnelam trochę dom, nie chciałam za dużo myśleć, ale chcąc nie chcąc myślałam.

Usłyszałam dzwonek do drzwi, poszłam otworzyć. A na progu stał Piotr.

-Wchodź Piotruś-zaprosilsm go do srodka.

-Natalia, co Cię martwi? -spojrzał na mnie.

Jak on dobrze mnie zna. Tak dobrze jak Lewy, Fabian i Kapi.

-Martwi mnie Arek, bo on popada ze skrajności w skrajność... Najpierw nie interesował się mną jak byłam w szpitalu...gdyby nie wy...-uronilam lezke. -A teraz mi o ślubie mówi... jak to go zrozumieć? -zapytałam patrząc na niego.

-Nati, a może on tak z tego szoku gada? -zapytał. Usiadł obok i przytulil mnie do siebie.

-Nie wiem... ja na prawdę nie ogarniam mojego chłopaka...-westchnelam ciężko.

-Spokojnie, wszystko się wyjaśni.

-Dziękuję Ci-oparlam głowę o jego ramię.

-Uwielbism spędzać z Tobą czas.

-Wzajemnie. -zaśmiałam się.

-A nie chciałabyś zostać żoną Arka?

-Trudne pytanie. Tetaz to chyba za wcześnie i za dużo przeżyłam rozczarowań.... boję się...

-Natis, nie dziwię Ci się.

-nie chce być w tym domu, mam z nim zle wspomnienia.

-Rozumiem.

-Fajny z Ciebie przyjaciel i facet. -przytulilam go mocno.

-Ty też jesteś fajną przyjaciółką, a kobietą idealną-zaśmiał się.

-Oj Piotruś...-pogladzilam go po ramieniu.

-Zrobię nam herbaty-zaproponowalam.

-Pójdę z Tobą- poszlisny razem do kuchni i wstawiłam wodę na herbatę. Zaczęliśmy razem wspominać Stare czasy i zrobiło się wesoło.

_______

W nagrodę za tak dużo gwiazdek pod poprzednim rozdzialem jest Nowy 😍😍😍

Mam nadzieję, że się podoba ? 😃😃😃

Jak zawsze będę wdzięczna za każdą 🌟🌟🌟 i komentarz ❤💕💕

Jesteś moim przeznaczeniem |A.Milik I B.KapustkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz