[32]

773 55 49
                                    

Siedziałam w szatni i czytałam książkę. Bartek kazał mi tam zostac, bo jest już chłodno.

Książka bardzo mnie wciągnęła, opisywała życie zwykłej dziewczyny, która zakochała się w sportowcu....co za ironia losu.

Poczułam czyjeś ręce na moich ramionach. Odwrocilam głowę i zobaczyłam siedzącego za mną Arka.

-Arek, a co Ty tu robisz? -zapytałam.

-A jak myślisz? Przyjechałem do Ciebie.

-A co z Jess....?

-Nic, mieszka teraz sama.

-Sama? Co za odmiana. -westchnelam tylko.

-Natalia ja Cię kocham! Rozumiesz? Tak bardzo jak nikogo innego.

-To czemu zostawiles mnie w szpitalu samą? Gdyby nie Bartek....

-Bartek i Bartek...

-Nie miej do mnie pretensji! To nie ja kazalam Ci siedzieć z Jess i mnie zostawić!

-Przepraszam to nie miało tak zabrzmiec.

-A zabrzmiało. Jeśli chcesz się kłócić o Bartka to to nie ma sensu. Jest moim przyjacielem.

-Przyjacielem? A może kochankiem co?

-Przestań! Przestań mnie w kółko o coś oskarżać do jasnej cholery! Nie zasługuje na takie traktowanie! I sobie nie pozwolę, żebyś mi coś wmawial.!

-Natalia, nie chce się kłócić...ja ło prostu jestem o Ciebie zazdrosny. W kółko Bartek i Bartek.

-On mi dużo pomógł i nie przestane  się z nim przyjaznic przez twoje wymysly.

-Ok, już w porządku. Poniosło mnie.

-Za często Cię ponosi...

-Nie chciałem Cię urazić na prawdę.

-Widzisz, zazdrość nadmierna wszystko potrafi zniszczyć.czemu wszystko co bylo między nami się skończyło?

-Nie mów tak...

Zamknęłam książkę i odłożyłam ją na ławkę.

-A jak mam mówić? Jest inaczej?

-Jest! Czy ten pierścionek nic dla Ciebie nie znaczył?

-Znaczył...W momencie kiedy mi go dałeś znaczył wszystko...niestety kiedy zajales się Jess, a mnie ignorowales  to zaczęłam się zastanawiać kto tak na prawdę jest ważniejszy...to bolało jak jasna cholera! Nie mogłam być szczęśliwa do końca, a później wypadek...

-Przepraszam Cię!  Tak bardzo Cię przepraszam! -podszedł do mnue i przytulil do siebie.

-Brakowało mi Ciebie, kazdego dnia kiedy byłam sama w tym ogromnym domu....A teraz jak jestem tutaj tez mi ciebie brakuje, ale nie jestem gotowa na powrót do Neapolu.

-Rozumiem Cię, nie będę Cię na siłę przekonywał do wyjazdu. Wiem, że potrzebujesz czasu.

-Czasu tak, daj mi proszę ten czas.. będę szczęśliwa, jeśli nie będziesz naciskał i jeśli będziesz o mnie pamiętał i będziesz po prostu będziesz.

-Będę,

Przytulilsm się do niego mocno, spojrzałam w jego oczy i widziałam w nich poczucie winy, żal i szczęście.

-Kocham Cię! -powiedział poważnie patrząc mi w oczy.

-Ja Ciebie...też chociaż  mnie wkurzyles na maksa, ale nie da się tak na zawołanie przestać kochać. Miłość wiele potrafi wybaczyc, ale proszę nie nadużywaj tego. Najtrudniejsze będzie odbudowanie zaufania.

-Zdaje sobie z tego sprawę, ale na prawdę będę dokładać wszelkich starań.

-Dokladsj-usmiechnelam się do niego.

Do szatni wszedł zadowolony Bartek, kiedy jednak zobaczył Arka posmutnial....

-Nie będę wam przeszkadzał-rzucil szybko i wybiegł.

-Szkoda mi go...tyle dla mnie zrobił i robi, a ja go tak ranie....przyjaźń Nie wystarczy mu...-załamałam się.

-Nati, Bartek to zrozumie.

-Bartek jest cały czas poszkodowany...on by chciał czegoś więcej, ale ja kocham Ciebie.

-Jeśli na prawdę Cię kocha to będzie chciał Twojego szczęścia.

-Tak wiem, ale i tak czuję się winna...

-Natalia, jeśli chcesz idź z nim pogadać. -uśmiechnął się..

-Idę! Chce z nim pogadać..-pocalowalam go w policzek i wyszłam.

Szukałam Bartka po całym stadionie w końcu znalazłam go siedzącego na trybunach.

-Bartuś, przepraszam Cię. Cierpisz cały czas przeze mnie...jest mi tak głupio...-objelam go za ramiona i oparlam głowę na jego ramieniu.

-Wiesz, chyba prawdziwa szczera miłość polega też na cierpieniu...cierpienie uszlachetnia. Widzę, że kochasz Arka, ale jeśli Cię jeszcze raz skrzywdzi to nie ręczę za siebie...-zlapal mnie za ręce, a ja mocno przytulilsm go do siebie.

Czułam smutek, ale też szczęście, że mam takiego wspaniałego przyjaciela od serca, który zawsze będZie.

-Jesteś wspaniały! -pocalowalam go w policzek.

-Moja gwiazdka-przytulilam go mocno.

-Nikt nie zniszczy naszej przyjaźni! -powiedziałam z powagą.

-Wiem Gwiazdko! Czuję, że nasza więź jest silną i nikt jej nie zniszczy. -uśmiechnął się.

Jesteś moim przeznaczeniem |A.Milik I B.KapustkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz