[23]

762 50 20
                                    

Arek pov

Wszedłem cicho do domu, kiedy zapaliłem światło zobaczyłem śpiąca na stole Natalię.

Chciałem wziąć ją na ręce i zanieść chociaż na kanapę w salonie. Zatem podszedłem do niej, wziąłem ją na ręce i poszedlem powoli do salonu. Ułożyłam ją na łóżku, poszedłem szybko na górę wziąłem koc i zbiegiem na dół.
Przykryłem ją kocem, już chciałem iść na górę, kiedy poczułem, że Nati łapie mnie za rękę.

-Cześć. Jak sytuacja? -powiedziała zaspanym głosem.

-No...nie jest dobrze...okazało się, że Jessica straciła dziecko...jest załamana-powiedziałem smutny.

-Matko jedyna... To ciężko jej jest na pewno.

Natalia pov

Kiedy usłyszałam co się stalo momentalnie się obudziłam i ocknelam...

-Arek...przykro mi. -wstałam z łóżka, podeszłam do niego i mocno go przytulilam.

W końcu to było także jego dziecko...

-Cieszę się, że jesteś! -przytulil mnie.

-Musi być dztelna...

-Muszę jej pomóc...czuję się winny...-po policzkach Arka płynęła łza.

-Kochanie, to nie twoja wina. -starałam się go pocieszyć.

-Jutro przyjeżdża Robert z Anią. Pamiętasz?

-Aa! Faktycznie... wypadło mi z głowy. Jutro pojadę do niej rano, a później przyjadę, żeby Ci pomóc.

-Dobrze. -pocalowalam go lekko w policzek.

-Uśmiechnij się proszę! -powiedzialam patrząc na jego smutną minę.

-Dla Ciebie wszystko! -uśmiechnął się do mnie pokazując rząd białych zębów.

-Kochanie, idź spac, bo jesteś zmęczony! -powiedzialam patrząc mu w oczy i gladząc jego ciepły policzek.

-Dobrze, to dobranoc Natalko! -pocalowal mnie w czoło i poszedł na górę.

Ja natomiast przykryłam się kocem i zasnelam.

****

Następnego dnia obudziłam się o 7, wstałam, wzięłam szybko prysznic, ubralam się w czerwoną sukienke. Przygotowałam śniadanie dla mnie i Arka, kanapki, zrobiłam herbatę. Poszłam na górę. Z łazienki akurat wychodził Arek.

-Kochanie, śniadanie zrobiłam.

-Już zaraz ide słońce. -spojrzał i się uśmiechnął.

Spojrzałam na niego i usmiechnelam się. Chciałam już schodzić na dół, lecz poczulam  jak Arek przyciąga mnie do siebie, uśmiecha się i mówi.

-W tej czerwonej sukience wyglądasz..zjawiskowo! -uśmiechnął się i pocalowal mnie namiętnie.

-A dziękuję! -wyszeptalam lapiac oddech.

-Za prawdę się nie dziękuję! -zasmial się i objął mnie w pasie.

-Podobno. Chodź, na śniadanie, herbata Ci wystygnie.

-Maja kochsna narzeczons! Jak Ty o mnue dbasz!

-No staram się-usmiechnelam się i mocno go przytulilam.

-Piotrek kazał Cię pozdrowić! Przyjdzie dziś, żeby pouczyć Cię włoskiego.

-O super! -ucieszyłam się.

Siedzieliśmy już przy stole, jedliśmy i pilismy herbaty. Arek szybko zjadł i wyszedł na trening.

Zabrałam się za sprzątanie, następnie zaczęłam przygotowywać kolację i ciasto dla gości. W tym czasie przyszedł też Piotrek.

-Hej Nati! co Ty tam gotujesz?

-Hej Piotrek. Tobie makaron z warzywami i serem. A na deser ciasto gruszkowe.

-Jakie pyszności!

-Pomoc Ci coś? -zapytal.

-Jakbyś mógł rzucić okiem na ciasto, ja muszę iść po obrus na górę.

-Dobrze, już sprawdzam.

Poszłam po obrus, rozlozylam go na stoliku. Piotrek wyciągnął ciasto.

-Nati! Jak pachnie! -zachwycił się piłkarz.

-Cieszę się! -usmiechnelam się.

Spojrzałam na zegarek wskazywał godzinę 16, a Ania z Robertem mieli być na 17.

-Arek mówił kiedy będzie? -zapytałam.

-Mówił, że zdąży wrócić.

Wybrałam numer Arka, jednak nie mogłam się dodzwonić.

-Cholera!

-Nie odbiera?

-Nie...A jak nie przyjedzie?

-Nie mów tak...

Ułożyłam talerze dla 5 osób, przygotowałam cały stół, przynioslam jedzenie i ciasto.

Dochodziła 17, a Arka wciąż nie było. Zadzwoniłam raz jeszcze jednak nie odbierał.

-Piotrek, zostaniesz mam nadzieję?

-Tak, będzie ci raźniej-uśmiechnął się serdecznie.

Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc poszłam otworzyć, przywitalam się z goscmi i zaprosilam ich do salonu.

-A gdzie Arek? -zapytal zdzuwiony Robert.

-Pewnie Jessica go zatrzymała...jest u niej w szlify. Miała wypadek i niestety straciła dziecko. -odpowiedziałam Lewemu..

-Przykro, ale przecież ma Ciebie i powinien być tu teraz-rzekł Lewy.

-No właściwie, ale opowiadaj co u Was? -zapytałam nakładając gościom jedzenie na talerz.

A na końcu sobie. Miło spędzaliśmy czas w czwórkę, tylko szkoda, że Arka nie było...było mi z tego powodu przykro. Lewy z Anią uparli się, żeby wracać do domu.

Tak więc pozegnalam ich i usiadłam na krześle.

-Nati, zareczyliscie się?-zapytał kiedy spojrzał na pierścionek.

-Tak, przykro mi, że mój facet nie przyszedł chociaż na chwilę...

-Nati, proszę nie smuć się! Jesteś wspaniałą kobietą i proszę nie płacz, bo będę płakał zaraz z Tobą...

Jesteś moim przeznaczeniem |A.Milik I B.KapustkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz