[51]

683 64 37
                                    

Pół roku później 

Wybraliśmy imiona dla naszych bliźniaków, postanowiliśmy, że dziewczynka będzie miała na imię Martyna Julia, a chłopiec Fabian Piotr. 

Do porodu zostało jeszcze kilka dni, ale w sumie to w każdej chwili mogłam zacząć rodzić. 

Dziś Arek miał ważny mecz Napoli gra z Bayernem Monachium. 

-Na pewno nie chcesz, żebym poszła?- zapytałam patrząc na Arka.

-Kochanie, ty masz odpoczywać, jeszcze nie raz będzie okazja, żebyś poszła ze mną. 

-No dobra jak uważasz- wzięłam do ręki książkę. 

-Kochanie, nie obrażaj się, zależy mi na waszym zdrowiu. 

-Wiem, wiem nie obrażam się i tak czuję się jak słoń. 

-Kochanie, wiesz co nie jak słoń, bo tak urokliwie wyglądasz. 

-Ty i te twoje podsumowania- zaśmiałam się. 

W tym momencie poczułam, że odeszły mi wody, dzieciaczki mają wyczucie czasu. 

- -Wody mi odeszły...- zwróciłam na niego wzrok. 

-Teraz?

-Tak dokładnie, przed chwilą. 

-To jedziemy do szpitala, nie ma na co czekać. 

-No, a mecz. 

-Mecz jest teraz mało ważny, zadzwonię do Piotrka, żeby mnie ktoś zastąpił, jest tylu chłopaków w rezerwie. 

=Halo Zielu, niech zastąpi mnie ktoś z rezerwy, nie mogę dotrzeć, dzieci mi się rodzą- powiedział pośpiesznie i się rozłączył. 

Oddychałam głęboko, jakoś udało mi się dojść do samochodu, z pomocą Arka, skurcze były coraz silniejsze, na szczęście nie było korków na mieście i szybko znaleźliśmy się w szpitalu. 

Moja lekarka zabrała mnie na salę porodową, zwróciła się do Arka. 

-Chce pan być przy porodzie?- zapytała Arka. 

-Oczywiście, że tak- kobieta uśmiechnęła się i wręczyła mu fartuch ochronny, kazała wejść do środka. 

-Kochanie, dasz radę!- chwycił mnie za rękę.

-Mam taką nadzieję- uścisnęłam jego  dłoń. 

-Mam dla pani dobrą wiadomość widać już główkę. Proszę przeć mocno- powiedziała lekarka. 

Zrobiłam tak jak kazała pani doktor, czułam, że powoli brakuje mi sił. 

-Jeszcze trochę pani Natalio. 

 -Nie daję już rady... 

-Kochanie, spokojnie dasz radę. 

--Super, mamy już dziewczynkę- w sali rozległ się głośny płacz. 

 -Proszę przeć dalej- powiedziała położna. 

Czułam, że zaraz zemdleję z tego bólu, byłam tak zmęczona, ale zebrałam się w garść. 

-Widzę główkę synka- powiedziała położna. 

-Kochanie już jesteś na ostatniej prostej. 

-Prawie. 

-Jeszcze raz i zobaczymy synka. 

Mocno zaczęłam przeć, pot oblewał moje czoło. 

-Mamy synka!- po sali ponownie rozniósł się donośny płacz. 

Pani doktor zajęła się dziećmi. Po chwili wróciła do nas. 

-Dziewczynka zdrowa na 10 punktów, chłopiec również. 

-Cieszę się- powiedziałam cicho. 

-Jestem z ciebie dumny- Arek nachylił się i pocałował mnie lekko w usta. 

-Dziękuję, ja w sumie z siebie też. 

ścisnęłam mocno jego dłoń, wiele to dla mnie znaczyło, że w tak ważnej chwili był przy mnie. 

-Proszę opuścić salę. Żona musi odpocząć- powiedziała pielęgniarka. 

-Dobrze, oczywiście- Arek wyszedł z sali, a ja oparłam głowę o poduszkę i uśmiechnęłam się, byłam dumna z Arka, że nam nie zemdlał z wrażenia, z siebie te, cieszyłam się, że nasze dzieci są zdrowe i wszystko z nimi w porządku.  

Arek pov 

Byłem bardzo dumny z Natalii, była mega dzielna, cieszę się, że mogłem z nią być podczas porodu, było to mega przeżycie witać na świecie nasze iskierki. 

Teraz już będziemy w czwórkę, cała rodzina w komplecie, postanowiłem zadzwonić do Piotrka. 

-Jak tam nasz tatuś?- przywitał mnie rozbawiony Zieliński. 

-Bardzo dobrze, a wam jak poszło?- zapytałem z ciekawością. 

-Lewy nam dwie bramki wrzucił, ale my im też, także remis. 

-Na całe szczęście, ale powiem ci, że bycie przy porodzie to wielkie przeżycie- powiedziałem z uznaniem. 

-Nie wątpię, przyjadę jutro, jak Natalia będzie się lepiej czuła. 

-Dobra, to do jutra. 

-Chce pan wejść do żony i dzieci?- zapytała pielęgniarka. 

-Jasne- wstałem z krzesła i wszedłem do sali, zobaczyłem Natalię trzymającą na rękach naszą córeczkę, małą Martynkę.

Ich widok bardzo mnie rozczulił, Natalia wyglądała tak słodko z naszą małą córeczką. 

-Kochanie chcesz wziąć naszego synka na ręce?- zapytała Natalia.

-Bardzo chcę, tylko trochę się boję, bo małe dzieci są takie delikatne. 

-Ja c powiem jak masz go wziąć, podejdź bliżej, podnieść go delikatnie, włóż jedną rękę pod jego główkę, a drugą pomiędzy nóżki. 

Zrobiłem tak jak mówiła Natalia i już po chwili trzymałem na rękach naszego synka Fabianka. 

Kiedy chłopczyk się uśmiechnął poczułem się taki szczęśliwy, nasz synek był równie uroczy jak Martynka. 


________-

Maleństwa już z naszym szczęśliwym małżeństwem. 

Jak Wam się podoba rozdział?

Będę wdzięczna za każdą gwiazkę i opinię <3

PS: zbliżamy się już do końca książki...   


  

Jesteś moim przeznaczeniem |A.Milik I B.KapustkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz