Pół roku później
Wybraliśmy imiona dla naszych bliźniaków, postanowiliśmy, że dziewczynka będzie miała na imię Martyna Julia, a chłopiec Fabian Piotr.
Do porodu zostało jeszcze kilka dni, ale w sumie to w każdej chwili mogłam zacząć rodzić.
Dziś Arek miał ważny mecz Napoli gra z Bayernem Monachium.
-Na pewno nie chcesz, żebym poszła?- zapytałam patrząc na Arka.
-Kochanie, ty masz odpoczywać, jeszcze nie raz będzie okazja, żebyś poszła ze mną.
-No dobra jak uważasz- wzięłam do ręki książkę.
-Kochanie, nie obrażaj się, zależy mi na waszym zdrowiu.
-Wiem, wiem nie obrażam się i tak czuję się jak słoń.
-Kochanie, wiesz co nie jak słoń, bo tak urokliwie wyglądasz.
-Ty i te twoje podsumowania- zaśmiałam się.
W tym momencie poczułam, że odeszły mi wody, dzieciaczki mają wyczucie czasu.
- -Wody mi odeszły...- zwróciłam na niego wzrok.
-Teraz?
-Tak dokładnie, przed chwilą.
-To jedziemy do szpitala, nie ma na co czekać.
-No, a mecz.
-Mecz jest teraz mało ważny, zadzwonię do Piotrka, żeby mnie ktoś zastąpił, jest tylu chłopaków w rezerwie.
=Halo Zielu, niech zastąpi mnie ktoś z rezerwy, nie mogę dotrzeć, dzieci mi się rodzą- powiedział pośpiesznie i się rozłączył.
Oddychałam głęboko, jakoś udało mi się dojść do samochodu, z pomocą Arka, skurcze były coraz silniejsze, na szczęście nie było korków na mieście i szybko znaleźliśmy się w szpitalu.
Moja lekarka zabrała mnie na salę porodową, zwróciła się do Arka.
-Chce pan być przy porodzie?- zapytała Arka.
-Oczywiście, że tak- kobieta uśmiechnęła się i wręczyła mu fartuch ochronny, kazała wejść do środka.
-Kochanie, dasz radę!- chwycił mnie za rękę.
-Mam taką nadzieję- uścisnęłam jego dłoń.
-Mam dla pani dobrą wiadomość widać już główkę. Proszę przeć mocno- powiedziała lekarka.
Zrobiłam tak jak kazała pani doktor, czułam, że powoli brakuje mi sił.
-Jeszcze trochę pani Natalio.
-Nie daję już rady...
-Kochanie, spokojnie dasz radę.
--Super, mamy już dziewczynkę- w sali rozległ się głośny płacz.
-Proszę przeć dalej- powiedziała położna.
Czułam, że zaraz zemdleję z tego bólu, byłam tak zmęczona, ale zebrałam się w garść.
-Widzę główkę synka- powiedziała położna.
-Kochanie już jesteś na ostatniej prostej.
-Prawie.
-Jeszcze raz i zobaczymy synka.
Mocno zaczęłam przeć, pot oblewał moje czoło.
-Mamy synka!- po sali ponownie rozniósł się donośny płacz.
Pani doktor zajęła się dziećmi. Po chwili wróciła do nas.
-Dziewczynka zdrowa na 10 punktów, chłopiec również.
-Cieszę się- powiedziałam cicho.
-Jestem z ciebie dumny- Arek nachylił się i pocałował mnie lekko w usta.
-Dziękuję, ja w sumie z siebie też.
ścisnęłam mocno jego dłoń, wiele to dla mnie znaczyło, że w tak ważnej chwili był przy mnie.
-Proszę opuścić salę. Żona musi odpocząć- powiedziała pielęgniarka.
-Dobrze, oczywiście- Arek wyszedł z sali, a ja oparłam głowę o poduszkę i uśmiechnęłam się, byłam dumna z Arka, że nam nie zemdlał z wrażenia, z siebie te, cieszyłam się, że nasze dzieci są zdrowe i wszystko z nimi w porządku.
Arek pov
Byłem bardzo dumny z Natalii, była mega dzielna, cieszę się, że mogłem z nią być podczas porodu, było to mega przeżycie witać na świecie nasze iskierki.
Teraz już będziemy w czwórkę, cała rodzina w komplecie, postanowiłem zadzwonić do Piotrka.
-Jak tam nasz tatuś?- przywitał mnie rozbawiony Zieliński.
-Bardzo dobrze, a wam jak poszło?- zapytałem z ciekawością.
-Lewy nam dwie bramki wrzucił, ale my im też, także remis.
-Na całe szczęście, ale powiem ci, że bycie przy porodzie to wielkie przeżycie- powiedziałem z uznaniem.
-Nie wątpię, przyjadę jutro, jak Natalia będzie się lepiej czuła.
-Dobra, to do jutra.
-Chce pan wejść do żony i dzieci?- zapytała pielęgniarka.
-Jasne- wstałem z krzesła i wszedłem do sali, zobaczyłem Natalię trzymającą na rękach naszą córeczkę, małą Martynkę.
Ich widok bardzo mnie rozczulił, Natalia wyglądała tak słodko z naszą małą córeczką.
-Kochanie chcesz wziąć naszego synka na ręce?- zapytała Natalia.
-Bardzo chcę, tylko trochę się boję, bo małe dzieci są takie delikatne.
-Ja c powiem jak masz go wziąć, podejdź bliżej, podnieść go delikatnie, włóż jedną rękę pod jego główkę, a drugą pomiędzy nóżki.
Zrobiłem tak jak mówiła Natalia i już po chwili trzymałem na rękach naszego synka Fabianka.
Kiedy chłopczyk się uśmiechnął poczułem się taki szczęśliwy, nasz synek był równie uroczy jak Martynka.
________-
Maleństwa już z naszym szczęśliwym małżeństwem.
Jak Wam się podoba rozdział?
Będę wdzięczna za każdą gwiazkę i opinię <3
PS: zbliżamy się już do końca książki...
CZYTASZ
Jesteś moim przeznaczeniem |A.Milik I B.Kapustka
FanfictionJego dziewczyna nakrzyczy na nią... Arek poda jej pomocą dłoń... Bartek dzięki niej cos zrozumie... Gdy Natalia zjawi się w ich życiu- wszystko się zmieni... Czy któryś z nich zagości w jej życiu na dłużej? Odpowiedź znajdziecie czytając książkę! ...