pLAn

78 12 2
                                    

Miałam plan. Dosyć prosty. Powtarzałam go sobie w myślach, by go nie zapomnieć.
1. Wykraść klucze
2. Wydostać się z celi
3. Dostać się do czerwonych drzwi
4. Wykorzystać to co tam się znajduje i zniszczyć moich wrogów. Chcę usłyszeć jak krzyczą.

Na początku klucze.
Strażnicy dostarczają mi jedzenie dwa razy w ciągu dnia. Nie mogę zrobić tego rano, dlatego poczekam do wieczora. Tak. To dobry pomysł. Rano jest zawsze więcej ludzi.
Czekałam z niecierpliwieniem, jak w końcu usłyszę ten charakterystyczny dźwięk otwieranych drzwi. Jestem gotowa. Klik. Nareszcie.
Jest ich dwóch. Ten który niesie tacę chyba nazywa sie Michael, ale kogo to obchodzi. Drugi stanął przy wejściu i patrzył się na ścianę. Dziwne.
Podchodzi i kładzie mi tacę przed łóżkiem. I jest. To na co czekałam. Schyla się i mogę zabrać mu klucze. To było proste. Zbyt proste. Niczego nie zauważyli. Mam nadzieję. Uśmiechnęłam się. Strażnik spojrzał na mnie.
- Dlaczego się cieszysz ? - spytał.
Nie odpowiedziałam , tylko spojrzałam mu w oczy i nadal się uśmiechałam. Nie są warci moich słów.
- Nie zwracaj na nią uwagi. Jest walnięta. Nie rozumiem po co takich tu trzymać. Z takimi to tylko na krzesło elektryczne- powiedział i spojrzał mi w oczy.
Drugi tylko jeszcze raz spojrzał na mnie przelotnie i odwrócił się do drzwi.
- Masz rację. Dobrze chociaż , że jest ładna. Możemy na coś popatrzeć
Tamten się roześmiał i wyszli. Pozostawiając mnie w pełnej nienawiści.
Nie chciałam mścić się na strażnikach, bo to była ich praca i nie mieli wyjścia.
Ale teraz cierpieć będą wszyscy, którzy kiedykolwiek sprawili mi ból i nic mnie nie powstrzyma.

kRzYkWhere stories live. Discover now