"nIe"RanDKA

33 10 8
                                    

Byłam kompletnie skołowana. Co miałam na siebie ubrać ? I w ogóle czemu wyskoczył z tym tak nagle ? Prawie w ogóle ze sobą nie rozmawialiśmy, a tu nagle wyskakuje że spotkaniem we dwoje,w czasie kolacji. Co to jest jak nie randka ?!
- Wiedziałam, że to tak się skończy. - wycedziła Alison z nad łóżka. Buzie miała pełną od poprcornu.
- Jak ? - spytałam mierząc już chyba piąta sukienkę z rzędu.

- Tak, że będziesz stroiła się dla niego.- powiedziała. Obróciłam się i rzuciłam jej w twarz sukienkę, którą złapała w locie. Ten cholerny instynkt. Podeszłam do szafy i rzuciła mi się w oczy jedna,której wcześniej nie zauważyłam. Wyciągnęłam ją.

- Ta będzie idealna !- krzyknęła łowczyni.

- Nie jest zbyt seksowna jak na taką okazję ?- dziewczyna prychnęła

- Seksowne jest dobre, musisz go na coś wyrwać, bo na inteligencję nie poleci - oznajmiła poważny tonem, roześmiałam się.

- Nie mam zamiaru na nic go wyrywać.

Wsadziła sobie kolejną garść jedzenia do buzi

- To po co tam idziesz ?- to jest dobre pytanie

- Taki rodzaj odskoczni. Idziemy tam jako przyjaciele - powiedziała to trochę rozczarowanym tonem, a gdy zdałam sobie z tego sprawę , miałam ochotę strzelić sobie w twarz. Roześmiała się.

- Co za bzdury ! Ty to wymyśliłaś czy on ? 

- On - znowu się roześmiała tylko głośniej. Nie widziałam nic zabawnego w zaistniałej sytuacji.

- Szkoda, że nie widziałaś swojej miny, gdy to powiedziałaś- Znowu rzuciłam w nią sukienką i tym razem, nie zdążyła jej złapać.

***

Siedziałam cała zdenerwowana, czekałam na to, gdy w końcu zapuka w te cholerne drzwi. Ubrałam się w granatową sukienkę do kolan, która miała dekolt w serce. Dla mnie była za bardzo elegancka, ale Alison powiedziała,że jest idealna, skoro już o niej mowa, poszła do Theo, by raz na zawsze się z nim rozmówić, zdaję się, że nie mogła znieść tych kamer, które śledziły ją na każdym kroku. Na samą myśl o tym uśmiechnęłam się. Wracając do tematu do sukienki założyłam beżowe szpilki, od których na samo patrzenie bolały mnie nogi, ale obiecałam sobie,że dam radę. Chcesz być pięknym trzeba cierpieć. I ja zdecydowanie cierpiałam, ale już z innego powodu. W końcu usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko pobiegłam do drzwi, ostatni raz przeglądając się lustrze. Gdy je otworzyłam, na chwilę wstrzymałam oddech, z satysfakcją zauważyłam,że on też. Stiles miał na sonie pierwszej klasy garnitur, który była na niego idealny skrojony. Włosy ułożone były tak jakby dopiero co wyszedł spod prysznica, co przypuszczam tak było. W ręku trzymał mały bukiecik narcyzów, które swoją drogą, były moimi ulubionymi kwiatami.

- Wyglądasz..ee.bardzo..ee.ładnie- wymamrotał, co spowodowało, że musiałam sie uśmiechnąć. Gdzie podział się ten pewny siebie chłopak ? Wręczył mi bukiet - To dla ciebie.

- Dziękuję. Ty tez wyglądasz bardzo przyzwoicie.- pokiwałam głową na znak, że zgadza się z moimi słowami. Zamknęłam za sobą drzwi i staliśmy tak na korytarzu przez chwilę nie odzywając się do siebie tylko skanując się wzrokiem.

- To gdzie idziemy ?- spytałam. Widać, że dopiero teraz się otrząsnął.

- To tajemnica, chodź - podał mi ramię, które z wdzięcznością złapałam, bo szczerze mówiąc nie wiem czy byłam w stanie przejść chociaż kawałka drogi w tych butach. Zauważyłam, że wcale nie idziemy w głąb bazy, tylko bardziej kierujemy się w stronę wyjścia.

kRzYkWhere stories live. Discover now