chWiLA oDwAgi

27 11 4
                                    

Szedłem korytarzami niepewnie i nie wiedząc co ze sobą zrobić. Moje myśli mimowolnie wędrowały do dziewczyny o truskawoblond włosach. Skwasiłem się. Tak nie powinno być. To zwykle ja, omiatałem dziewczyny wokół palca, a teraz zamiast łamać serce jakiejś lasce, ciągle zastanawiam się czy wszystko z nią w porządku, albo czy nikt do niej podchodzi w celu flirtowania. Byłem załamany. Stanąłem przed drzwiami od miejsca centralnego. Otwieram drzwi, od razu rzuca mi się w oczy, ciąg pracy tych ludzi. Scott stał i wpatrywał się w monitor.
- Jak idzie chłopakom ? - spytałem. Westchnął i złapał się za głowę.
- Jak na razie wszystko w porządku. Tylko jest dziwnie cicho. Jakby to oni pozwalali nam się tam wkradać i ich okradać.- pokręcił głową- Ale kto to tam wie ? Może tylko mi się wydaję i zaczynam tracić zmysły.
- Zawsze istniej taka możliwość. Znam niezły szpital psychiatryczny, jak kompletnie sfiksujesz to Cię w nim zamkniemy. - oznaimiłem poważnym tonem, on się tylko cicho roześmiał, na co zareagowałem tym samym.
- Dobrze wiedzieć, że moi przyjaciele właśnie to ze mną zrobią. A ja głupi myślałem, że to oni się mną zajmą - powiedział. Wzruszyłem ramionami.
- No wiesz, leki kosztują, opieka nad takim kaleką jest męcząca, też chcemy trochę pożyć, nie możesz być egoistą, Scott - uśmiechałem się do siebie. Zamiast mi odpowiedzieć równie zaczepnym tekstem, powiedział.
- Nic jej nie jest. Deaton mówi, że już wracają - spojrzałem na niego.
- Skąd wiedziałeś ?
- Stiles, znamy się ile ? Piętnaście lat ? Widzę kiedy Ci zależy. - przerwał- Najwyraźniej Ty tego nie dostrzegasz.
Wciągnąłem głęboko powietrze. Kiedy ta rozmowa weszła na taki tor?
- Właśnie zdaję sobie z tego sprawę i mnie to przeraża, mimo tego ile razy sobie to wmawiam.
- Nie jestem jakimś romatykiem, chociaż Kira nie narzeka. Mniejsza o to. Jeśli nadal będziesz to sobie wmawiał to naprawdę możesz to przegapić. I wtedy już będzie za późno.
Nie chciałem o tym rozmawiać, a zwłaszcza wtedy kiedy zdawałem sobie sprawę z tego, że nie mam racji. Nie żeby takich sytuacji było tak wiele.
- Wróciły - dodał Alfa i sporzał na kamerę. Lydia i Alison właśnie wchodziły do bazy, zawzięcie o czymś rozmawiając. Bardzo szybko się zaprzyjaźniły. Co nie powodowało u mnie jakiegoś szczególnego uśmiechu na twarzy. Lubiłem Alison, ale nie powinna zadawać się z rudą. Och, znowu włączył mi się tryb opiekuna.
- To od Ciebie zależy, czy dasz się sobie pokonać.
Odwróciłem się w stronę drzwi i ruszyłem przed siebie. Na zakończenie rzuciłem.
- Ja nigdy nie przegrywam.

^^^^^^^^^^^^

Miałem plan, który w mojej głowie miał się udać, chociaż trochę się tego obawiałem. Weź się w garść Stiles !
Usłyszałem jej śmiech, który rozbrzmiał w całym korytarzu, co może być tak śmiesznego ?
W końcu ją zobaczyłem. Stała tyłem do mnie i rozmawiała z Alison. Zobaczyła mnie i posłałem jej spojrzenie, który według mnie mówiło " Proszę wycofaj się stąd dyskretnie" chyba zrozumiała, bo pokiwała główą. Coś wyszeptała Lydii na ucho i wyszła. Ta natomiast odwróciła się w moją stronę. Wydawało mi się, że odkąd widziałem ją po raz ostatni minęły wieki.
- Hej. Jak Ci minął dzień ? - spytała. Cholera, przecież to ja miałem zacząć tę rozmowę.
- Dobrze. Tak sobie myślałem...
- Ty myślisz ? Ta sprawa nie może być aż tak poważna. - uśmiechnęła się sama do siebie. Jej własny żart ją rozbawił. Ja natomiast wywróciłem oczami. Noo tak, nie byłaby sobą gdyby mi nie przerywała. To będzie trudniejsze niż sądziłem.
- Śmieszne. Myślałem, że może wyskoczymy gdzieś jutro na kolację. - wycedziłem. Przeczesałem z nerwów włosy. W jej oczach zapłonęły iskierki. Nadziei ? Podekscytowania ?
- Coś na kształt randki ? - spytała. Ten sposób w jaki na mnie patrzyła. Jakby chciała przejrzeć moją duszę. Spanikowałem i prychnąłem.
- Nie. Coś na kształt odskoczni. - powiedziałem. Wcześniej wspomniane iskierki , zgasły i zastąpiły je rozczarowanie ? Smutek ?
- Odskocznia ? Jasne, co by innego - te słowa powiedziała jakby do siebie - Uważam, że jest to genialny pomysł. -.uśmiechnęła się i przybrała pokerową twarz. I odzwio ja też ją przybrałem.
- Przyjdę po Ciebie o około dziewiętnastej. Ładnie się ubierz.- krzyknąłem, gdy już odochodziła. Nawet się nie odwróciła, gdy mi odkrzyknęła.
- Nie będziesz mi mówił jak mam żyć !-
Jeszcze zobaczymy.

kRzYkWhere stories live. Discover now