Sala była niesamowita. Niczym z innej epoki. Wchodziłam właśnie do sali , ale Stiles mnie dogonił. pewnie nie chciał , by wyszło na to , że mnie nie kontroluje.Dobre sobie. Jak można mnie kontrolować ?. Wziął mnie pod rękę. Niemal siłą.
- Zachowuj się. To nie jest zabawa. - wysyczał
Nagle zmienił nastój. Teraz moja kolej , by trochę mu podokuczać.
- Zabawa się dopiero zacznie- i posłałam mu mój wredny uśmiech numer pięć. Tak miałam ich kilka. Zarezerwowany specjalnie dla każdego z osobna.
W końcu weszliśmy do sali. Wzrok wszytstkich spoczął na nas. Nie powiem czułam sie trochę niezręcznie. Z przykrością stwierdziłam , ze na sali są prawie sami mężczyźni. Tylko czasami było widać jakąś kobietę. Zasrani szowieniści. I tu dziwić się zachowaniu Stilsa do kobiet, uczuł się od nich.Od tej niezręcznej chwili uratował nas nie kto inny jak Rick Flag.
- Nareszcie jesteście ! Trochę się martwiłem. - wyglądał na naprawdę zmartwionego
-Mieliśmy mały incydent w windzie- hahaa mały ? Prawie mnie molestował !!
- Doprawdy ?- generał przybrał rozbawiony wyraz twarzy. A mi już chyba nie może być już bardziej wstyd.
- Chodź ktoś bardzo chcę Cię poznać- powedział
Wraz z Stilsem , który prawie mnie za sobą ciągnął jak jakiś koszyk na zakupy. Za grosz szacunku. Dziwię się , że jakaś dziewczyna w ogóle chce mieć takiego chama za chłopaka. Czym gęściej się zapuszczaliśmy , tym większe zainteresowanie wzbudzaliśmy. Aż co chwilę musiałam poprawiać sukienkę. Trochę się denerwuje. W końcu się zatrzymaliśmy. Rick stanął przed mężczyzną w pewnie bardzo drogim garniturze. To on tu rządzi. można to poznać po tym , że wokół niego znjadwoali się
mężczyźni , którzy bardzo chcieli być blisko niego. Dziwnie się przynim czułam. Jakby tylko czekał na mój błąd , żeby mnie zjeść żywcem.-Lydio, poznaj Vincenta Osborna. Vincencie ta urocza dama to Lydia Martin - inicjatywę przejął Flag.
Wyciągnęłam do niego rękę . Bez chwili zastanowienia podał mi swoją.
- Miło mi Pana poznać - oznaimiłam
- Wiele o Pani słyszałem. I muszę powiedzieć , że jestem pod wrażeniem.
- Pod wrażeniem czego , Proszę Pana ? - grzecznie spytałam. Ten człowiek mnie interesował. Miał gęste włosy , niemal tak gęste jak brwi. Naprawdę, nie mogła od nich wzroku oderwać. Oczy miał szare, i wężowate usta. były bardzo mocno zaciągnięte jakby nad czymś się głęboko zastanawiał , albo nawet przejmował.
- Po co te formalności ? Przez nie czuję się stary. - roześmiał się . Muszę przyznać , stary to on był. - Mów mi po prostu Vincent. A propo Twojego pytania. Jestem pod wrażeniem Twojego młodego wieku. - Teraz jak na Ciebie patrzę nie mogę uwierzyć , że zabiłaś siedmiu ludzi , w ciągu ilu ? piętnastu minut ? Imponujące. Swoim czasem pobiłaś nawet Stilsa. A to nie łatwy wyczyn - skończył. Wciąż taksował mnie wzrokiem. A co to , że jak niby jestem dziewczyną , to nie mogę nikogo zabić ?! Co to za okropne uprzedzenia ! Jestem oburzona !
- Wypraszam sobie bardzo ! - wtrącił się Stiles. Jescze jego brakowało w tej rozmowie. A już myśłałam ,że zamilkł na wieki. Marne szanse.- Trafiły mi się bardzo oporne ofiary. Trochę czasu mi zajęło zanim w ogóle je znalazłem.
- Masz rację. NIgdy nie potrafiły się poddać- zamyślił sie i po chwili wciąż kontynuował - Ale jednak bardzo mnie ciekawi Lydio jak ich zabiłaś ? Jak Ci sie udało wyjść z celi ?

YOU ARE READING
kRzYk
FanfictionOPOWIADANIE W TRAKCIE POPRAWEK ! O tej samej porze. Codziennie. Przynajmniej nigdy się nie spóźnia. Jedyna trwała rzecz w moim życiu. Niezliczone dni w zamknięciu. Budzę się z krzykiem. Nie pamiętam nawet co mi się śniło, co spowodowałoby mni...