WiĘCej luDzI

36 11 8
                                    

- Więc, strzelasz z łuku ? - próbowałam jakoś rozwinąć naszą rozmowę.
Pokiwała głową.
- Ale nie tylko. Strzelam z każdej broni  palnej- zrobiła krótką przerwę- ale nie z kalibru C-754. Mam co do tego straszną traumę.
Uniosłam z zaciekawienia brew. Nie żebym wiedziała co to jest.
- Kiedy byłam jeszcze poczatkującym, tata podał mi właśnie taką broń ,bym powoli się uczyła. Oczywiście musiałam sama ją sobie sama załadować. Nie mieliśmy wtedy pojęcia, że była ona mokra. Więc ,gdy próbowałam wystrzelić. Wybuchła mi w ręce ! - krzyknęła na cały korytarz, aż musiałam zobaczyć czy ktoś nas słyszał. Miałam rację.- i do tej pory mam tą bliznę- wskazała na swój nadgarstek- przypomina mi o tym , by nigdy nie korzystać z tej broni. - przerwała - A Ty ? Masz jakieś blizny ?        
Uhhh...zrobił się nie ciekawy temat. Nie lubię o tym rozmawiać,a zwłaszcza z nieznajomymi.
- Mam ,ale to nudna historia. - oznajmiłam krótko.
- Okej. Załapałam aluzję. Innym razem. Spytam się o coś, o czym wszyscy tu gadają.
- A cóż to za pytanie ?
- Czy to prawda, że zrobiłaś kogoś tylko swoim głosem ?- przeszłość się za mną ciągnie. Ale dobra. Niech wszyscy wiedzą, że do ich stada dołączyła wariatka i morderczyni !
- Tak - westchnęłam- to tak jakby moją moc.
Pokiwała głową ze zrozumieniem.
- Czad. Też bym tak chciała...
Nie zdążyłam zapytać, bo naszą rozmowę przerwał huk otwieranych drzwi. Alisson przewróciła oczami.
- Znowu to samo..
Usłyszałam krzyki. I po chwili z pomieszczenia wybiegła dziewczyna zamaszyście wymachując rękami.
- Jak mogłeś mi to zrobić ?! I to znowu ?! - wrzasnęła. Wysoka, brązowe loki. Mniej więcej osiemnaście lat.
Za nią wyszedł chłopak. W jej wieku. Wysoki , dobrze zbudowany.
- Tylko flirtowaliśmy. Nic się stało. - powiedział wyrzucają ręce do góry.
Dziewczyna zrobiła się jeszcze bardziej czerwona.
- To jest dla Ciebie nic ? - krzyczała bez ustanku- podrywasz wszystko co się rusza !
Chłopak przeczesał włosy.
- A Ty to niby taka święta. Kto na ostatniej imprezie , podrywał Coreya, huh ?
Dziewczyna wydawała się bardziej oburzona(jeżeli to jest jeszcze możliwe)
-On jest gejem !
Alisson odchrząknęła. Para dopiero wtedy nas zobaczyła.
-  Liam, Hayden poznajcie proszę Lydię. - oznamiła. Dziewczyna powiedziała niepewne "hej" , ale za to chłopak podszedł do mnie i ucałował mnie w rękę.
- Miło mi Cię poznać - Hayden prychnęła.
- Ją też podrywasz ? - odwrócił się jej stronę.
- Uspokuj się kobieto. Chcę ją tu dobrze przywitać.
Odsunęłam od niego rękę.
- To dobrze , bo jestem dla Ciebie za stara - powiedziałam.
-A do tego jest zajęta. Jest dziewczyną Stilsa - powiedziała moja współlokatorka. Już miałam zamiar znacząco zaprotestować. Nie jestem niczyją dziewczyną. Ale Liam gwałtownie się odunął.
- W takim razie proszę o wybaczenie. Tym czasem muszę zająć się moim problem , który stoi tam- wskazał na swoją już chyba byłą dziewczynę.
- Ja jestem Twoim problem ?! Zaraz Ci powiem, ty mały..
Reszty już nie usłyszałyśmy, bo stamtąd poszłyśmy. Alisson zabrała głos.
- Liam i Hayden są zabawni. Ciągle się schodzą i zrywają. Głównie przez pociąg seksualny Liama do innych dziewczyn. -spojrzała na mnie znacząco.
- Aha. - stanełyśmy przed dużymi szklanymi  drzwiami. Było przez nie widać , jak kobiety w kitlach skaczą z kąta w kąt.
Weszłyśmy. Moja współlokatorka podeszła do jakiejś kobiety.
- Melisso, poznaj Lydię - przywitała się ze mną - my do Stilesa.
Pokiwała głową.
- Dobrze,że to Wy. Po tamtej dziewczynie chyba długo się nie pozbiera.
Alisson wybuchła śmiechem.
- Malia tu była ?
Pokiwała głową.
- Był tu niezły cyrk. Dziewczyna przychodzi do niego w łzach pytając się czy nic mu nie jest , a on po prostu mówi ,że powinni zerwać ,bo on nic do niej nie czuje i że nie widzi sensu ,by tu przebywała.
Skrzywiłam się. Łamacz serc.
- Auć. Przecież to była miłość jej życia..to znaczy tygodnia. - powiedziała.
Starsza pani pokiwała głową. I zaczęła prowadzić nas głębiej w stronę środka sali. Wydawała mi się znajoma.
- To matka Mccalla. - wyszeptała mi na ucho moją informatorka.
Niemo poruszyłam ustami "człowiek ?" Pokiwała głową.
W końcu znaleźliśmy się w jego przedziale.
Leżał na łóżku. Miał cały zaczerwieniony policzek. Pewnie Malia. Czemu mnie to nie dziwi ? Gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się.
- A Więc jeszcze jesteś ? - przerwał zadowolony - wiedziałem , że Tak zrobisz.
Skrzywiłam się. No tak. Manipulant.
- Jak się czujesz ? - spytałam.
Wzruszył ramionami.
-Jak nowo narodzony, kotku - pokiwałam głową. Podeszłam do niego i strzeliłam go z liścia w drugi policzek.
Krzyknął w tym samym czasie co ja. Zabolała mnie ręką. Ma twardą szczękę. Tylko Alison się śmiała.
- Za co to ? - spytał ,masując policzek.
- Za nie powiedzenie mi prawdy. - odparłam.
- Yhy. Mogłaś mnie przynajmniej uprzedzić. Przygotowałbym się jakoś- wzruszyłam ramionami. Nastała cisza ,która wcale mi nie przeszkadzała. Jemu też nie ,ale przecież nie byliśmy tu sami.
- Sorry, Stiles, ale jesteś tu tylko przystankiem. Dopiero co zaczęłyśmy zwiedzać. - odparła.
Pokiwał głową ze zrozumienia.
- Idziecie do mojego ojca ?
Przeraziłam się.
- Rick tu jest ?
Złapał mnie za rękę. I potrząsnął głową.
- Mam na myśli mojego prawdziwego ojca. - jego oczy mówiły bym nie pytała,bo to długa historia. I że opowie innym razem.
Już wychodziłyśmy ,gdy powiedział.
- Lydia, musisz coś wiedzieć. Twoja matka tu jest.

kRzYkWhere stories live. Discover now