czErwOnE dRzWi

94 12 3
                                    

Wybiła godzina na którą tak długo czekałam. Nadszedł czas, by się zemścić.
Zmiana warty strażników trwała około piętnastu minut. Miałam tylko tyle czasu , by stąd wyjść i dostać się do czerwonych drzwi. Wziąć to co jest mi potrzebne. Wyjść , ale najpierw ukarać strażników , bo potem pójdą do domu i stracę swoją szansę, a nie mogę sobie na to pozwolić. Potem zostają mi lekarze. I powrót do celi i czekać na tego generała, by mnie stąd zabrał.
Wzięłam klucze i otworzyłam drzwi. Oślepiły mnie neonowe światła na korytarzu w połączeniu z białymi ścianami dawały nie ciekawy efekt. Ruszyłam drogą , którą znałam już na pamięć.
Ale byłam podekscytowana.
Usłyszałam stukot obcasów. Pewnie któraś z pielęgniarek. Jeśli będę musiała ją obezwładnić zrobię to. Już szykowałam się do szybkiego ataku. Ale usłyszałam ,że stukot się oddala. Skręciła w inną stronę. Dobrze. Może być o tak. Zaoszczędzę trochę czasu. No właśnie czas. Muszę się spieszyć. Resztę drogi pokonałam już w biegu. W końcu dotarłam do czerwonych drzwi. Rozczarowujące. W rzeczywistości nie były czerwone tylko brązowe. Cholerne leki.
Wyciągnęłam klucze. Trochę czasu mi zajęło zanim znalazłam odpowiedni klucz. Ale jest ! Eureka ! Tak to się mówi ?" Przestań się rozpraszać. Skarciłam siebie w myślach. Otworzyłam drzwi. I co ? Kolejne rozczarowanie. Przecież słyszałam krzyki. Myślałam, że są tu kolejni pacjenci, którzy tak samo jak ja byli poddawani licznym torturom. Ale znalazłam tu tylko mnóstwo pojedynczych szafek. Z literami od a-z.
NIE ! Nie teraz kiedy jestem tak blisko. Musi mi się udać.
Coś musi być w tych papierach. Otwieram szafkę pierwszą od lewej. Biorę teczkę z nazwiskiem Amera.
Kojarzyłam to nazwisko z skądś. A już wiem. Był moim pierwszym lekarzem. Robił mi początkowe badania, gdy tu trafiłam. Potem moje badania przejął doktor Freeman. Otwieram ją i zamieram. Teczka była pełna zdjęć z nazwiskami pacjentów. Nie były to zdjęcia jakie robi się gdy jesteś szczęśliwy i chcesz upamiętnić to wydarzenie.
To były zdjęcia zbeszczeszczonych trupów. Jeden był pozbawiony oka. Drugi nie miał ucha. Lista ciał ciągnęła się bez końca.
Aż w końcu natknęłam się na jedno zdjęcie , które różniło się od pozostałych. Zamiast poobcinanych części ciała , po całej twarzy i głowie ciągnęła się ogromna rana. Rozcięcie. Prawdopodobnie zrobione nożem. Była notatka na dole na którą na początku nie zwróciłam uwagi

Gatunek: chimera
Lat: 21
Obserwacje: nie działa na niego jarzębinowy pył co jest zgodne z zapisami na temat ich gatunku.
Zmarł: W skutek zbyt dużych ran na głowie. Wycięto mózg do celu badawczych.
Wyniki: ujemne.

Co to miało znaczyć ? Przepatrzyłam wyniki innych osób. I różne gatunki wilkołaki, kitsune, metaludzie, wendigos. Odkryto nowe gatunki ? Jak długo byłam zamknięta w tym miejscu ?
Nagle mnie olśniło. Gdzie jest teczka doktora Freemana
Oczywiście pod n.
Miał jeszcze więcej zdjęć niż u doktora Amera. Przewidujące. Wiedziałam ,że jest psychopatą. Nie mogę się zatrzymać. Muszę znaleźć swoją kartę. Lydia Martin. Jestem. Ale bez zdjęcia. Tylko notatka.

Gatunek: banschee
Lat: 20
Obserwacje: wykazuje zdolności , które mogą świadczyć , że jest jedną z najpotężniejszych banschee. Pod żadnym pozorem nie wchodzić bez ochrony !
Jej krzyk może zabijać.
Wyniki : nieznane

Co to ma znaczyć ? Powinno mi to schlebiać, ale mam jeszcze więcej pytań. Kim jestem ? Jak to jest możliwe ?
Nie znałam odpowiedzi na te pytania. Ale na jedno znałam na pewno. Zrobili coś złego i należy ich za to ukarać.
Już wiem co muszę zrobić.
Pomszczę tych ,którzy tu polegli jako eksperymenty naukowe niczym szczury, które zasługują na śmierć i pogardę.
Nie. Nawet szczury zasługują na uwagę. Ale nie my. Zostaniemy zapomnieni. Pójdziemy w nicość. Nikt się nie dowie prawdy.
Nie zostawię tego tak.
Ale najpierw muszę dokończyć to co zaczęłam. Spędziłam tu za dużo czasu. Nie wiem ile mi jeszcze go zostało. Ale nie poddam się na pewno nie teraz.
Już wiem czemu podawali mu leki. Nie chcieli bym zaczęła myśleć.
Ale już za późno.
Myślę.
Wszyscy będziecie martwi.

kRzYkWhere stories live. Discover now