Jego sen był spokojny tak jakby wszystkie problemy zniknęły razem z jego świadomością.
Harry ocknął się czując przyjemne ciepło. Z zamkniętymi oczami westchnął cicho. Gdy je otworzył spodziewał się ujrzeć pokój u mugoli, jednak zobaczył kompletnie inny pokój.
Zaczął panikować, a gdy spróbował się podnieść, ktoś go powstrzymał. Chwilę zajęło mu zrozumienie co się dzieje. Ramiona osoby przytrzymywały go delikatnie, ale stanowczo. Tak, aby nie mógł się ruszyć.
Niestety Gryfon nie mógł rozpoznać nieznajomego, bo nie miał okularów na nosie. Nie mógł się wyrwać. Nie miał siły, a jego powieki same zaczęły się zamykać i po raz drugi stracił przyjemność.
Nieznajomy uśmiechnął się smutno i wyszedł z pokoju pozostawiając chłopca do spokojnego snu.
Gdy Harry znów odzyskał przytomność, sapnął zaskoczony - ktoś delikatnie przyłożył mu dłoń do czoła. Na chwilę znieruchomiał nie wiedząc co się dzieje, ale gdy przypomniał sobie, że nie wie gdzie jest i kim jest ta osoba, od razu chciał się odsunąć. Chłopak czuł, że nieznajomy nie był mugolem. Jego magia wydawała się znajoma i w jakiś sposób przyciągała go do siebie.
Nieznajomy podał Harry'emu okulary, aby ten je założył. Od razu gdy mógł już wyraźnie widzieć zaczął się rozglądać po pomieszczeniu. Pokój miał czarne ściany oraz ciemnobrązową podłogę, naprzeciwko łóżka, na którym leżał, była komoda z jasnego drewna, po lewej stronie znajdowały się dwie pary drzwi. Przy prawych na krześle siedział jego tajemniczy „wybawca".
Czarodziej zebrał całą odwagę, którą w sobie miał i spojrzał na mężczyznę. Wyglądał na około trzydzieści lat. Tajemnicza osoba przyglądała mu się z zainteresowaniem i czymś jeszcze, czego Gryfon nie był w stanie rozpoznać.
Mężczyzna miał bladą cerę, długie, czarne elegancko zaczesane włosy oraz czerwone oczy.
— Kim j-jesteś — Zapytał ostrożnie Harry.
Dziwny mężczyzna, jednak tylko uśmiechnął się tajemniczo i czekał w milczeniu.
Nagle zdał sobie sprawę z tego, że ten przystojny czarodziej przed nim, to jego wróg Voldemort.
— Tom? Tom Marvolo Riddle - Wyszeptał cicho przerażony tym, w jakiej pozycji się znajdował.
Nie miał przy sobie nawet różdżki - mógł być zamordowany w każdej chwili. Tylko dlaczego Voldemort nie zabił go wcześniej?
— Tak, to ja — odpowiedział Czarny Pan nie zrywając kontaktu wzrokowego.
— Ale... Nie rozumiem, powinienem być już martwy — Stwierdził jeszcze bardziej przerażony Gryfon, nie wiedząc co się dzieje.
Voldemort spojrzał na niego zaskoczony i dosyć zaintrygowany.
— Dlaczego tu jestem? I czemu mi pomogłeś? Powinienem siedzieć teraz w lochu, być zapewne torturowany — Odezwał się tym razem głośniej z większą pewnością siebie.
Czarny Pan tylko pokręcił głową, zaprzeczając jego słowom.
— Ale dlaczego? Jesteś przecież moim wrogiem — krzyknął zdenerwowany i zdezorientowany chłopak.
— Pot... Harry nie będę ci robił krzywdy, ani nie zamierzam cię więzić — odparł spokojnie mężczyzna — A teraz powiedz mi, kto cię do takiego stanu doprowadził?
— To nie ma znaczenia, nie powinno cię to obchodzić — Mruknął bardziej do siebie.
— Ma znaczenie — Uparł się Czarny Pan.
— Dursleyowie! Mój wuj miał bardzo ciężki dzień w pracy i tak to się skończyło — Warknął zirytowany Harry i wzruszył ramionami w geście rezygnacji.
— Właśnie dlatego uważam, że mugole są ohydni — Riddle nagle podniósł głos, a gdy Potter spojrzał mu w oczy, ujrzał w nich wściekłość - po plecach przebiegł mu zimny dreszcz.
— Dlaczego chcesz o tym wiedzieć? Przecież i tak mnie zabijesz — Odezwał się Gryfon po chwili ciszy.
— Nie mam zamiaru cię zabić... Jesteś zbyt ważny — Przyznał starszy czarodziej.
— Ale jak to ważny? Przecież jesteśmy wrogami... A co z przepowiednią — Nastolatek zgubił się we własnych myślach, a na dodatek zaczynał czuć początki bólu głowy.
— Nie jesteś już moim wrogiem, a przepowiednia jest nieistotna — Stwierdził spokojnie Riddle.
— Jak to - Zakwestionował Gryfon.
— Harry... spójrz mi w oczy — Poprosił Voldemort.
Chłopak podniósł wzrok spotykając oczy Czarnego Pana.
— Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, dlaczego możesz widzieć moimi oczyma? Dlaczego odczuwasz to samo co ja? I dlaczego masz te same umiejętności co ja — Spytał Voldemort dziwnym tonem.
— Nie, Tom — Odparł cicho Gryfon, ciągle nie zrywając kontaktu wzrokowego.
— A ja tak. I nawet wiem dlaczego. Jesteś... moim Horkruksem — Wyznał prawdę.
W tym momencie chłopak poczuł jak jego życie rozpada się na kawałki. Dumbledore wiedział, bo chciał, żeby umarł. Czyli to wszystko, to była prawda. Dumbledore oszukiwał go przez cały ten czas chciał go wykorzystać jak najszybciej.
Gryfon powoli podniósł wzrok, który opuści po wyznaniu Voldemorta. Jego oczy były szkliste, a po policzkach spływały łzy. Voldemort uniósł jego podbródek i wytarł smugi ręką. Ten gest, w jego wykonaniu był delikatny i w jakiś sposób intymny. Niemal nie mógł uwierzyć, kiedy ten drugi się do niego uśmiechnął.
— I ty niby jesteś tym potworem — Spytał się chłopiec o zielonych oczach.
CZYTASZ
Jak światło w mroku tak i mrok w dobroci.
FanfictionZakończone. Harry odkrywa... Nie, dochodzi do wniosku, że Dumbledore go okłamuje i bynajmniej się nim nie przejmuje. Po kolejnym wyczerpującym dniu u Dursleyów błąka się po okolicy. Niestety jest tak wyczerpany, że traci przytomność. Budzi się w obc...