Rozdział 24 cz 2.

5.8K 411 74
                                    

Betowała: CzteryJokery


Lucjusz Malfoy właśnie szedł do Albusa Dumbledore'a, gdy ktoś na niego wpadł. Odruchowo złapał tego kogoś w pasie, żeby się nie przewrócił. Przeszedł go dreszcz, kiedy wściekle zielone oczy spojrzał na niego ze zdziwieniem.

- Panie Potter... czyżby stado hipogryfów pana goniło ? - Zapytał swoim aroganckim głosem.

- Nie raczej wielki, żółty drops. - Odparł Harry obracając się za siebie.

- Wraca pan od dyrektora? - Spytał Malfoy.

- Tak... mam na imię Harry i ma pan tak do mnie mówić. - Rozkazał Gryfon ilustrując od góry do dołu wyższego czarodzieja.

- Jak sobie życzysz, Harry. - Oznajmił Lucjusz podnosząc lekko brew.

Chłopak tylko skinął głową i pobiegł dalej.

___________________

Ginny czekała na Harry'ego przed lochami. Minęło już kilkanaście minut i zaczęła się niepokoić. Do głowy przychodziły jej naj krwawże wizje jak Drops zmusza chłopaka do mówienia prawdy.

- Coś się stało Ginny ? Jesteś blada. - Usłyszała ciepły głos za sobą. Podskoczyła z zaskoczenia, ale zaraz rzuciła się na szyję byłemu- zbawcy- świata.

- Nic ci nie jest Harry!? - Zapytała zaniepokojona.

- Nie jestem cały. - Zaśmiał się chłopak i pociągnął dziewczynę na eliksiry.

Na szczęście zdążyli pod salę przed Mistrzem Eliksirów. Gdy już usiadł w ławce, Snape odwrócił się i przemówił.

- Dzisiaj podzielę was w pary. Razem ze swoim partnerem będziecie przygotowywać Wywar żywej śmierci.

Gdy Snape podzielił już całą klasę (6 rok i 5) w pary usiadł przy biurku i zaczął coś pisać na pergaminie. Harry był w parze z Teodorem, Ginny z Pasny, Hermiona z Draco, a nieszczęsny Zanbini z Ronem.

- Umiesz go uwarzyć ? - Zagadnął rozmowę Teodor.

- Najpierw musimy wlać do kociołka piołun. - Wyjaśnił Gryfon patrząc do książki. - Nie umiem.

Teodor wlał do kociołka piołun i lekko zamieszał.

- Hmm... to teraz dodaj sproszkowany korzeń asfodelusa. - Powiedział Nott spoglądając w podręcznik Harry'ego.

Harry zrobił tak jak mu powiedział Ślizgon, a potem Teodor zamieszał dwa razy w prawo jednak eliksir nie stał się bladoróżowy, tak było napisane w podręczniku. Gryfon złapał go za rękę i zamieszał nią jeszcze pięć razy w prawo. Nott'owi zrobiło się duszno pod jego dotykiem.

- Skąd wiedziałeś Kocie? - Zapytał zdziwiony Ślizgon patrząc na różowy eliksir.

- Przeczucie lub intuicja... jak uważasz. - Wyjaśnił Harry i spojrzał na niego z lekkim uśmiechem.

- Teraz musimy dodać sok z fasoli korzenia waleriany. - Powiedział Teodor. - Tu pisze, że mam to pociąć jednak ja bym zmiażdżył.

- To tak zrób. - Odezwał się Gryfon uważnie go obserwując.

Nott wzruszył ramionami i rozgniótł korzeń fasoli, jak przewidział tak się stało. Roślina wypuściła o wiele więcej soku niż przy krojeniu.

Gdy to już zrobili Gryfon zamieszał siedem razy w lewo i zainspirowany patrzył jak wywar zmienia swój kolor na przezroczysty.

- Super! Jesteś genialnym partnerem. - Wykrzyknął szeptem Ślizgon.

- Dziękuje. - Odparł z uśmiechem Harry.

Jak światło w mroku tak i mrok w dobroci.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz