Rozdział 9.

8.7K 469 91
                                    

Harry musiał przyznać, że jak na razie przyjęcie było udane. Poznał kilka starszych od niego pań z czystokrwistych rodów, natomiast Tom poszedł przywitać kilka osób oraz załatwić jakieś ważne sprawy.

Gryfon siedział na małej kanapie. Gdy poczuł, że ktoś siada obok, zwrócił ku tej osobie wzrok. To była Narcyza, miała na sobie czarną długą obcisłą suknie.

- Harry długo już mieszkasz z Czarnym Panem - Zagadnęła nagle kobieta.

- Nie w sumie, tylko cztery dni... prawie pięć - Odpowiedział chłopak patrząc jej w oczy.

- Ach, Draco się z tobą zaprzyjaźni  mam nadzieję, że uznasz go za swego przyjaciela - Zapytała niespokojnie.

- Spokojnie myślę, że będziemy potrzebować trochę czasu, ale nie mam zamiaru odrzucić jego przyjaźni, jeśli będzie się starać - Stwierdził Harry lekko marszcząc brwi i próbując zrozumieć czemu kobieta z nim rozmawia.

Na Narcyzę podziałało to uspokajająco, kiwnęła głową dziękując i odeszła. Wybraniec postanowił się przejść, gdy szedł jakimś korytarzem usłyszał jakieś podniesione głosy.

- No dalej dzieciaku! Co ci szkodzi tylko mały numerek - Powiedział nieznany mężczyzna.

- Jesteś ohydny! Odczep się ode mnie - Wykrzyknął zdenerwowany Draco.

Harry słysząc głos młodszego Malfoy'a postanowił zadziałać. Wyszedł zza rogu i podszedł do niego. Powoli zwrócił swe spojrzenie na mężczyznę. Był on wysokim blondynem o niebieskich oczach.

- Opuści nas Pan w tej chwili - Odezwał się chłopak najzimniej jak potrafił, zadziałało - mężczyzna tylko prychnął i wycofał się.

Draco zdziwił się na widok Pottera, ale był wdzięczny na ratunek. Nie chciał nawet myśleć co ten mężczyzna chciał mu zrobić. Kiedy usłyszał ten ton głosu, zimny dreszcz przeszedł mu po plecach - Potter był czasami przerażający, oczywiście nigdy by tego nikomu nie przyznał.

- Dziękuje - Powiedział w końcu.

Harry jedynie się uśmiechnął i machnął ręką. Młody Malfoy nie wyobrażał sobie nigdy, że towarzystwo tego Gryfona jest takie ciekawe. Gdy odeszli razem z ciemnego kąta spędzili  dużo czasu rozmawiając o niczym i o wszystkim.

- To zgoda - Spytał chłopak z nadzieją, przy okazji wyciągając dłoń w kierunku Wybrańca.

- Zgoda - Odpowiedział Harry lekko się uśmiechając oraz przyjmując dłoń.

Obydwoje postanowili gdzieś pójść, weszli na jakiś korytarz, którego chłopak nigdy nie widział. Na korytarzu był obraz jakiejś Królowej.

- Oh proszę kogo my tu mamy - Spytał ironicznie głos dochodzący z tyłu. Gryfon odwrócił się i ujrzał tego samego mężczyznę, który napastował Draco.

- Wynoś się stąd - Tym razem odezwał się blondyn.

Mężczyzna zaczął się niebezpiecznie zbliżać więc Ślizgon postanowił wyciągnąć różdżkę.

Wybraniec miał zrobić to samo, ale mężczyzna był szybszy i posłał jakieś podejrzliwie czerwone zaklęcie w stronę Harry'ego. Chłopak poczuł jak coś rozrywa mu skórę na dłoni aż krzyknął i lekko przyklęknął trzymając dłoń blisko ciała.

Malfoy, który wpadł na ścianę unikając zaklęcia zachwiał się lekko. Mężczyzna machnął ręką pozbawiając obydwu chłopców różdżek. Na szczęście jakaś Pani pojawiła się w korytarzu i od razu ogłuszyła przeciwnika. Podeszła do Harry'ego i delikatnie sprawdziła jego dłoń, która mocno krwawiła.

- Draco, proszę przyprowadź swojego ojca - Rozkazała kobieta. Ślizgon tylko kiwnął głową i poszedł szybkim krokiem szukać go.

Wybraniec chciał coś powiedzieć, ale gdy otwierał usta przerwała mu.

- Nie wysilaj się chłopcze, trafiło cię czarno magiczne zaklęcie. Zabrało i zabiera ci wiele magii - Wyjaśniła przy okazji pomagając mu usiąść na ławce.

Długo nie czekali, ponieważ dało się słyszeć szybkie kroki osób. Lucjusz bez słowa zaczął badać różdżką dłoń chłopaka.

Gryfon przez chwilę poczuł się nawet dobrze, lecz to uczucie zastąpiło tępy ból głowy. Niestety po kilku sekundach zaczęły pojawiać się mu mroczki przed oczami i lekko się zachwiał. Lucjusz był bardzo zdenerwowany, wiedział, że Czarny Pan go zabije. O wilku mowa przez korytarz szedł szybkim krokiem Riddle. Szybko rzucił wściekłe spojrzenie na wszystkich zebranych. Podszedł do Harry'ego, który ledwo był przytomny. Na szczęście Lucjusza oświeciło, to czarno magiczne zaklęcie Comfino*. Wyszeptał przeciw zaklęcie i przywołał bandaż oraz opatrzył ranę na dłoni chłopaka. Starszy Malfoy wyprostował się, a Pan skinął mu głową, w podziękowaniu.

- Teraz czy ktoś powie mi co się stało - Spytał Marvolo groźnym szeptem.

- Szłam korytarzem i zobaczyłam jak ten mężczyzna rzuca w chłopaka jakieś zaklęcie więc go ogłuszyłam - Stwierdziła kobieta wskazując głową mężczyznę na kamiennej podłodze.

Voldemort zmarszczył brwi, a Lucjusz spojrzał na osobę leżącą na podłodze z lekko zakrwawioną głową.

- Mój Panie... - Odezwał się cicho Draco - Jeszcze przed tym zdarzeniem byłem na innym korytarzu, kiedy ten mężczyzna się pojawił i zaczął mi grozić. I nagle pojawił się Harry, który spłoszył tego mężczyznę. Potem normalnie wróciliśmy na przyjęcie, na godzinę. Jednak postanowiliśmy jeszcze się przejść, więc dotarliśmy tutaj. Ten mężczyzna pojawił się niespodziewanie, najwyraźniej nie spodobało mu się zachowanie Pottera, więc odebrał nam różdżki i zaczął rzucać różnymi klątwami.

Lucjusza zamurowało i spojrzał na syna w lekkim szoku. A Czarny Pan kiwnął głową i wziął Gryfona na ręce.

- Lucjuszu dziękuje za zaproszenie na przyjęcie, ale proszę, abyś nie wyrzucał szanownego panicza z domu, ponieważ będę musiał z nim porozmawiać - Stwierdził Marvolo patrząc na unieruchomionego mężczyznę. Wyszedł z dworu Malfoy'ów i teleportował się z powrotem do domu. Od razu poszedł do swego pokoju i położył Harry'ego na łóżko, przy okazji przebierając w koszule. Sam szybko przebrał się w dresy i położył spać obok chłopca.

-------------------

Comfino* - Moje własne wymyślone zaklęcie czarno magiczne. Polega na tym że ciało ofiary w miejscu trafienia rozrywa się oraz tworzy niewidzialną kulkę energii, która pochłania magię oraz energię ofiary. Przeciw zaklęcie to Un-Comfino.

Jak światło w mroku tak i mrok w dobroci.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz