Harry stał przed lustrem w wieży Gryffindoru. Przyglądał się sobie w stroju kota w butach, który był dość urokliwy i ładny. Jego kruczoczarne włosy oraz uszy i ogon teraz były w kolorze szarym z ledwo widocznymi ciemnymi pręgami. Jego źrenice zwęszyły się, a tęczówki nabrały bardziej intensywnego koloru. Zamiast sierści na klatce piersiowej miał białą koszulę z podwiniętymi rękawami do łokci i czarną skórzaną kamizelkę. Na nogach miał szaro-zielone obcisłe spodnie, a jego skórzane czerwone buty z ostrogami wyróżniały się jaskrawym kolorem.
Harry sięgnął po czarny kapelusz z żółtym piórem leżący na łóżku oraz długą czarną pelerynę ze złotym zapięciem. Gotowy do wyjścia jeszcze raz przejrzał się w lustrze i posłał sobie lekki uśmiech, odwrócił się na pięcie i wyszedł z dormitorium po drodze napotykając innych Gryfonów w przeróżnych strojach. Gdy udało mu się przedrzeć przez pełną wieżę i przejść przez portret skierował się do wielkiej sali.
Nie przeszedł nawet kilku kroków a w zasięgu wzroku pojawiła się Ginny i Luna. Obie wyglądały zjawiskowo i przepięknie.
Ginny miała teraz elfie uszy, a jej rude włosy były zaplątane w luźnego warkocza. Na nogach miała brązowe wiązane sandały oraz krótkie zielone spodnie, przy których była związana niebieska chusta prawdopodobnie lianą. Ginny miała skórzaną brązową bluzkę na ramionach oraz na szyi zielony naszyjnik z małym listkiem.
Natomiast Luna miała długą lodową suknię z kryształkami na dekolcie w kształcie serca. Włosy miała upięte w luźny kok a, na twarzy lekki makijaż.
- Woach wyglądacie... przepięknie! - Wykrzyknął Gryfon i posłał dziewczyną z lekka nieśmiały uśmiech.
- Dziękuje... - Odpowiedziała Luna i lekko się zaróżowiła na policzkach.
- Dzięki, a ty wyglądasz przesłodko! - Wykrzyknęła Ginny i posłała do swojego „brata" zadziorny uśmiech.
- To, co idziemy? - Zapytał Harry. Dziewczyny zgodziły się od razu i ruszyły za Gryfonem.
Gdy już dotarli na miejsce natknęli się na Draco który był ubrany w długą srebrną szatę przypominającą Kimono, a jego włosy były zaczesane do tyłu. Na uchu miał jeszcze kolczyk ze smoczą łuską.
- Och... Draco, za co się przebrałeś? - Zapytała Luna, przekrzywiając głowę odrobinę w lewo.
- Za... W sumie nie wiedziałem, za co więc możemy ustalić, że to Smoczy wróżbita. - Stwierdził lekko pocierając nasadę nosa palcami.
- Hm... Obie do ciebie pasują więc niech tak będzie. - Zgodziła się Ginny, a Harry pokiwał głową zgadzając się z dziewczyną.
- Już nas tak dużo? Woo... - Zdziwił się Blaise wychodządz za rogu.
Blaise miał na głowie rogi oraz ogon diabła. Ogółem Ślizgon założył czarny garnitur z czerwoną koszulą i krawatem oraz różą w kieszonce. Harry w myślach przyznał, że wygląda jak prawdziwy diabeł.
- Jeszcze jestem ja.... czekajcie. - Powiedział niezbyt energicznie Teodor.
- A ty, za co jesteś przebrany leniwcu? - Zapytał Draco patrząc na Teodora.
- Leniwcu? Nieważne... Za wampira. - Stwierdził lekko wzruszając ramionami.
- Pasuje ci. - Odezwał się Blaise.
- Niby dlaczego mu pasuję? - Zapytała Ginny.
- Bo ma taką bez emocjonalną osobowość. - Wytłumaczył Ślizgon i posłał wredny uśmieszek Teodorowi, który nic z tego sobie nie robił.
- Nie rozumiem... - Odezwała się Luna.
- No bo wampiry są tak jakby nieżywe. - Szepnęła Ginny uśmiechając się lekko do krukonki.
- O! Idzie Hermiona. - Odezwał się nagle Harry.
Hermiona miała na sobie krótką czerwono-czarną sukienkę. Jej włosy były jeszcze bardziej napuszone, a na twarzy miała mocny makijaż. Na głowie miała koronę jak przystało na królowe oraz czerwone szpilki na nogach.
- Mam się pokłonić królowo? - Zapytał ironicznie Draco.
- Nie musisz... nie zależy mi na pokłonie od takiego osobnika jak ty. - Odgryzła się dziewczyna, na co wszyscy się zaśmiali.
- Jesteśmy w komplecie... To co idziemy? - Zapytał Harry, patrząc na każdego z osobna.
CZYTASZ
Jak światło w mroku tak i mrok w dobroci.
FanficZakończone. Harry odkrywa... Nie, dochodzi do wniosku, że Dumbledore go okłamuje i bynajmniej się nim nie przejmuje. Po kolejnym wyczerpującym dniu u Dursleyów błąka się po okolicy. Niestety jest tak wyczerpany, że traci przytomność. Budzi się w obc...