Rozdział 23.

5.8K 394 61
                                    

Betowała: CzteryJokery


Harry obudził się wcześniej rano, była szósta. Postanowił od razu wstać i szybko się umyć i pójść do wielkiej sali. Około 6:45 wchodził już do wielkiej sali. Było tam kilku nauczycieli i jakieś dwadzieścia uczniów. Chłopak przez chwilę rozglądał się po sali w poszukiwaniu kogoś, kogo niestety nie znalazł, więc usiadł przy stole Gryffindoru i nalał sobie kawy.

- Hej kocie. - Męski głos szepnął mu do ucha. Zielonooki podskoczył, zwracając na siebie uwagę kilku krukonów.

- Teodor! - Sapnął Harry odwracając się do chłopaka, który stał za nim z podstępnym uśmieszkiem.

Ślizgon tylko się zaśmiał i usiadł koło niego.

- No... co ty tak wcześniej? - Zapytał Nott.

- Nie chciałem spotkać Rona. - Wytłumaczył wzruszając ramionami.

- Ach... jeśli spotka tego małego gnojka pożałuje, że nazwał cię szumowiną. - Oznajmił mrużąc oczy.

- Spokojnie... - Powiedział Gryfon posyłając mu uśmiech. - On nie jest tego wart.

- Jak wolisz jednak kiedy będzie wyzywał cię albo ogółem któregoś z nas pożałuje. - Warknął Teodor.

- Och... Harry! Cieszę się, że cię widzę. - Rozległ się dziewczęcy trochę rozmarzony głos.

- Ech? Luna dobrze cię widzieć i dziękuje. - Powiedział z ciepłym uśmiechem zielonooki.

- Cześć jestem Teodor Nott. - Odezwał się Ślizgon.

- Och... ja jestem Luna Lovegood. - Odparła dziewczyna.

Luna usiadła po drugiej stronie Harry'ego, rozmawiali kilkanaście minut, gdy nagle jakiś głos odezwał się za nimi.

- Nasz wybraniec siedzi z pomyluną?

- Kim jesteś? - Zapytał chłopak patrząc na krukonkę i jej towarzyszki.

Dziewczyna, która się odezwała była możliwe, że rok starsza od nich. Miła czarne krótkie włosy oraz brązowe oczy.

- Możemy się lepiej poznać, jeśli chcesz. - Powiedziała dziewczyna. - A nie siedzieć z Pomyluną i Ślizgonem.

- Odszczekaj to, Luna jest o wiele lepsza od was! - Odwarknął Teodor mrużąc oczy.

Dziewczyna tylko prychnęła.

- Jeśli dowiem się, że dokuczałyście Lunie to pożałujecie tego. - Odezwał się Harry przerażającym szeptem, wywołując u dziewczyn lekką panikę.

Gdy już odeszły chłopak wrócił do jedzenia śniadania.

- Woah! Kocie to było godne Czarnego Pana. - Powiedział szeptem Ślizgon.

Luna tylko pokiwała głową, że się zgadza.

Obydwoje wrócili do swoich stołów. Harry myślał, że zaraz zwariuje wszyscy nawet nauczyciele przyglądali mu się co chwilę z powodu dodatkowych części ciała. Nawet Dumbledore miał lekko zdziwioną minę jak go zobaczył.

Jak światło w mroku tak i mrok w dobroci.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz