Rozdział 51.

4K 242 46
                                    

Pochyłą czcionką to mówienie w umyśle.

_______________

   Harry obudził się na czymś bardzo miękkim, z trudem otworzył oczy. Nie mógł sobie przypomnieć co się wydarzyło. Wokół niego panowała nieprzyjemna cisza, która drażniła go i sprawiała, że wspomnienia zaczęły szybko do niego wracać. Poderwał się do siadu od razu tego żałując, ponieważ zakręciło mu się mocno w głowie i opadł z powrotem na łóżko. Jęknął cicho z przerażeniem zauważając, że nie słyszy samego siebie. To miała być jego kara? Ogłuchnięcie? Ze wszystkich rzeczy, które mogły się stać... Ukrył twarz w dłoniach próbując wyrównać oddech. Gdy poczuł dłoń na ramieniu podskoczył i spojrzał na osobę w przerażeniu. Westchnął, gdy zobaczył znajome czerwone oczy ( prawie napisałam zielone z jakiegoś powodu... dop.auto )

- Nadal nie słyszysz? - W jego głowie rozbrzmiał głos Czarnego Pana.

Gryfon jedynie pokiwał głową i potarł palcami skronie w wyrazie zmęczenia.

- Co się stało? - Zapytał po chwili ciszy na głos.

- Dumbeldore nie żyje, wygraliśmy. Kiedy byłeś nieprzytomny wysłałem Śmierciożerców, aby złapali resztę ludzi starca, którzy uciekli. - Wytłumaczył starszy, używając połączenia między ich umysłami.

- To koniec... Wreszcie! - Harry krzyknął powodując cichy śmiech u Voldemorta. - To było warte nawet tajemniczego ogłuchnięcia!

- Może uda nam przywrócić ci słuch, będziemy musieli wezwać uzdrowiciela.

- Yhm... Ale teraz chce wakacje. Należą mi się, tobie też. - Stwierdził chłopak nagle uwieszając się na szyi mężczyzny i ciągnąc go na łóżko.

Tom opadł na nie ze zdziwieniem na twarzy, lecz po chwili na jego twarzy pojawił się drapieżny uśmiech.

- Igrasz z ogniem, kochanie... - Jednym ruchem ręki pozbył się ubrań młodszego używając zaklęcia niewerbalnego. Harry nie chciał poddać się tak łatwo i wyplątał się z mocnego uścisku, a potem usiadł na zaskoczonego Czarnego Pana, który leżał teraz na brzuchu.

- Nie ładnie. - Wymruczał mu w głowie i odwrócił się przodem do nastolatka, który pod nagłym ruchem stracił swoją pewność siebie i lekko zachwiał się na biodrach mężczyzny.

Voldemort miał paskudny uśmiech na ustach, który sprawił, że Gryfon spłonął nagłym rumieńcem.

- Zabrakło ci odwagi, kotku? - Głos Marvolo ociekał ironią, co sprawiło, że Potter otworzył usta i patrzył na starszego pod sobą z czymś w rodzaju zastanowienia.

   Nagle Harry zmrużył oczy i wbił się w usta kochanka chcąc go uciszyć. Oczywiście nie zabrakło walki o dominacje, którą Wybraniec przegrał. Nawet nie zdążył pomyśleć, leżał znowu pod Voldemortem, który wyglądał na bardzo zadowolonego z siebie. Gdy poczuł jak palce mężczyzny otarły się o jego wejście syknął cicho i wyszarpnął się znowu z uścisku, domagając się więcej.

Riddle nie przejmował się nawet delikatnością i wsunął dwa palce w otwór chłopaka, na co ten zareagował głośnym jękiem.

- Będziesz się tak bawił? - Warknął rozdrażniony patrząc w czerwone oczy, które pełen były rozbawienia.

- Nie musimy się śpieszyć...

- Ale ja chce!

   Marvolo przez chwilę mu się przyglądał, a później nagle wysunął z niego place i wsunął coś innego, większego. Plecy Pottera wygięły się w łuk, a z ust wydobył się cichy jęk zaskoczenia, bólu i rozkoszy jednocześnie. Tom przybliżył się do głowy młodszego i pocałował go namiętnie w usta spijając kolejne jęki, kiedy zaczął się powoli poruszać w przód i w tył. Nie trwało długo i sam stracił kontrolę, a ich stosunek stał się gwałtowny i mocny.

   Harry krzyknął, kiedy ciepła ciecz ( Nawet sprawdziłam czy sperma jest ciepła przy wytrysku! Jest ale tylko na chwilę...Ale sprawdziłam to w internecie!!! Bez skojarzeń i nieprzyzwoitych myśli!... dop.auto ) rozlała się w jego wnętrzu. Po chwili sam doszedł, oddychając szybko. Był zmęczony, ale nie żałował. Tom opadł koło niego i przyciągnął go do słodkiego i krótkiego pocałunku.

- Będziesz w bólu... Wiesz? - Mruknął mężczyzna w jego włosy.

Wybraniec jedynie pokiwał głową i zamknął oczy, aby po chwili odpłynąć w spokojny sen.

*********************

   Harry zjadł szybkie śniadanie i przygotował się na spotkanie z uzdrowicielem, którego zatrudnił Tom. Siedział na fotelu w salonie. Na szczęście nie musiał czekać długo, bo po chwili do pomieszczenia wszedł Marvolo ze starym uzdrowicielem.

- Tak więc co się dokładnie stało. - Riddle wytłumaczył wszystko mężczyźnie, przy okazji dostając zdenerwowane i oskarżycielskie spojrzenia od strony Gryfona.

- Hmm... - Mężczyzna podszedł do niego i dotknął miejsca, gdzie powinny znajdować się ludzkie uszy, mówił coś cały czas, przez co chłopak robił się coraz bardziej rozdrażniony, bo nie wiedział, o co chodzi. Zbadał jego kocie uszy, a potem rzucił na niego kilka zaklęć. Godzinę później uzdrowiciel wyszedł z pomieszczenia żegnając się z Czarnym Panem.

- I co? - Potter zażądał głośno wyjaśnień.

- Niestety szkody są nieodwracalne. - Westchnął Voldemort i spojrzał na chłopaka. - Zaklęcie połączone z uderzeniem, jakie przyjąłeś, przyniosło katastroficzne skutki.

- Chociaż Dumbledore, nie żyje.... - Stwierdził chłopak. - Tom, chciałbym pójść do Hogwartu. - Wiem od Belli, że są tam uczniowie i nauczyciele, którzy przeżyli, a dyrektorem jest Lucjusz.

- Dogadałeś się z Bellatrix? - Marvolo wyglądał na zaskoczonego. - Oczywiście idź się przygotować i zawiadom mnie, kiedy chcesz pojechać.

Jak światło w mroku tak i mrok w dobroci.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz