- Dowiedziałeś się czegoś? - Mruknął znudzony Gryfon, patrząc jak Tom krząta się po sali tronowej w zamyśleniu.
- Od Snape'a? Nie. Mam plan dotyczący Ministerstwa. - Odparł spokojnie Marvolo stając w miejscu i patrząc na nastolatka, który siedział rozwalony na tronie.
- Jaki? - Harry ożywił się od razu i położył na ziemię książkę, którą przed chwilą czytał.
- Ponieważ Minister mnie zna, trochę bardziej niż inni. - Zaczął powoli. - Ja go odwiedzę, a śmierciożercy zajmą się pracownikami.
- Idę z tobą. - Oznajmił chłopak.
- Definitywnie nie. - Powiedział Tom, a gdy nastolatek zmarszczył brwi i chciał coś powiedzieć dodał. - Zbyt niebezpieczne.
- Ale, no właśnie Tom! Nie pójdziesz tam sam! Idę z tobą, a jak nie to pójdę sam za wami. - Wykrzyknął oburzony Gryfon, wstając z tronu i podchodząc do mężczyzny podnosząc wysoko głowę, aby spojrzeć w jego oczy, w których tliła się teraz niebezpieczna złość.
- Harry, nie idziesz. Przywiąże cię do łóżka. - Zagroził Riddle chwytając chłopaka za podbródek, a drugą ręką w pasie.
- Proszę, Tom. Obiecuję, że będę grzeczny. - Wyszeptał Harry, mrugając szybko, aby odpędzić łzy.
- Dobrze, ale chodzisz za mną, nie walczysz i nie ratujesz ludzi. - Mruknął Marvolo czując się pokonany. - Cokolwiek się stanie, nawet jeśli zostanę ranny nie wolno ci dołączać się do walki.
- Obiecuję.
**********
Harry patrzył na śmierciożerców i kilku Łowców, którzy przygotowywali się do walki. Tom stał koło niego i patrzył ze zmarszczonymi brwiami na osoby stojące przed nimi.
- Coś nie tak panie? - Odezwał się jeden z popleczników chyląc głowę nisko.
- Nie, jesteście gotowi? - Zapytał głębokim głosem przyprawiając innych o zimne dreszcze.
- Tak. - Odparli wszyscy chórem.
- W takim razie do Ministerstwa!
W pomieszczeniu było słychać teraz już tylko trzaski aportacji, Marvolo spojrzał ostatni raz na chłopca i wziął go za rękę, aby się teleportować.
Gryfon przycisnął się do kochanka, aby się nie przewrócić, a potem zamknął oczy mocno zaciskając powieki.
- Już jesteśmy. - Wyszeptał mu do ucha Czarny Pan, a gdy zobaczył zdezorientowane spojrzenie nastolatka zaśmiał się cicho.
Harry pozwolił poprowadzić się do gabinetu Ministra. Gdy weszli do jednego z pomieszczeń Harry przystanął i zamrugał kilka razy. Pokój, a raczej gabinet był urządzony z przepychem. Na prawej ścianie o kolorze beżowym wisiał obraz Knota w złotej ramie. Na podłodze leżał czerwony dywan, a na środku pomieszczenia stało dębowe biurko. Za nim siedział niski stary mężczyzna o brązowych oczach i siwych włosach. Gdy Knot podniósł wzrok odskoczył od biurka strącając kilka rzeczy po drodze.
- Co? A-Ale. - Wyszeptał do siebie człowiek i patrzył przerażonym wzrokiem na Czarnego Pana.
- Witam, Panie Knot. Jestem tu, aby przedyskutować pewne rzeczy. - Powiedział spokojnie Marvolo. - Mam nadzieje, że Harry panu nie przeszkadza.
Mężczyzna dopiero teraz zauważył nastolatka, który patrzył na Riddle'a z lekkim uśmiechem.
- Potter?! Ale... Przecież! - Knot wyglądał jakby miał się zaraz hiperwentylować.
- Harry raczył dołączyć do moich idei.
- Co chcesz?! - Wykrzyknął Korneliusz.
- Ministerstwa. Przykro mi nie jesteś, już ministrem. - Voldemort zachichotał lekko.
- Nie masz prawa!
- W takim razie. - Odezwał się po chwili Tom. - Avada Kedavra.
CZYTASZ
Jak światło w mroku tak i mrok w dobroci.
FanfictionZakończone. Harry odkrywa... Nie, dochodzi do wniosku, że Dumbledore go okłamuje i bynajmniej się nim nie przejmuje. Po kolejnym wyczerpującym dniu u Dursleyów błąka się po okolicy. Niestety jest tak wyczerpany, że traci przytomność. Budzi się w obc...