Rozdział 48

4K 264 21
                                    


- Dowiedziałeś się czegoś? - Mruknął znudzony Gryfon, patrząc jak Tom krząta się po sali tronowej w zamyśleniu.

- Od Snape'a? Nie. Mam plan dotyczący Ministerstwa. - Odparł spokojnie Marvolo stając w miejscu i patrząc na nastolatka, który siedział rozwalony na tronie.

- Jaki? - Harry ożywił się od razu i położył na ziemię książkę, którą przed chwilą czytał.

- Ponieważ Minister mnie zna, trochę bardziej niż inni. - Zaczął powoli. - Ja go odwiedzę, a śmierciożercy zajmą się pracownikami.

- Idę z tobą. - Oznajmił chłopak.

- Definitywnie nie. - Powiedział Tom, a gdy nastolatek zmarszczył brwi i chciał coś powiedzieć dodał. - Zbyt niebezpieczne.

- Ale, no właśnie Tom! Nie pójdziesz tam sam! Idę z tobą, a jak nie to pójdę sam za wami. - Wykrzyknął oburzony Gryfon, wstając z tronu i podchodząc do mężczyzny podnosząc wysoko głowę, aby spojrzeć w jego oczy, w których tliła się teraz niebezpieczna złość.

- Harry, nie idziesz. Przywiąże cię do łóżka. - Zagroził Riddle chwytając chłopaka za podbródek, a drugą ręką w pasie.

- Proszę, Tom. Obiecuję, że będę grzeczny. - Wyszeptał Harry, mrugając szybko, aby odpędzić łzy.

- Dobrze, ale chodzisz za mną, nie walczysz i nie ratujesz ludzi. - Mruknął Marvolo czując się pokonany. - Cokolwiek się stanie, nawet jeśli zostanę ranny nie wolno ci dołączać się do walki.

- Obiecuję.

**********

Harry patrzył na śmierciożerców i kilku Łowców, którzy przygotowywali się do walki. Tom stał koło niego i patrzył ze zmarszczonymi brwiami na osoby stojące przed nimi.

- Coś nie tak panie? - Odezwał się jeden z popleczników chyląc głowę nisko.

- Nie, jesteście gotowi? - Zapytał głębokim głosem przyprawiając innych o zimne dreszcze.

- Tak. - Odparli wszyscy chórem.

- W takim razie do Ministerstwa!

W pomieszczeniu było słychać teraz już tylko trzaski aportacji, Marvolo spojrzał ostatni raz na chłopca i wziął go za rękę, aby się teleportować.

Gryfon przycisnął się do kochanka, aby się nie przewrócić, a potem zamknął oczy mocno zaciskając powieki.

- Już jesteśmy. - Wyszeptał mu do ucha Czarny Pan, a gdy zobaczył zdezorientowane spojrzenie nastolatka zaśmiał się cicho.

Harry pozwolił poprowadzić się do gabinetu Ministra. Gdy weszli do jednego z pomieszczeń Harry przystanął i zamrugał kilka razy. Pokój, a raczej gabinet był urządzony z przepychem. Na prawej ścianie o kolorze beżowym wisiał obraz Knota w złotej ramie. Na podłodze leżał czerwony dywan, a na środku pomieszczenia stało dębowe biurko. Za nim siedział niski stary mężczyzna o brązowych oczach i siwych włosach. Gdy Knot podniósł wzrok odskoczył od biurka strącając kilka rzeczy po drodze.

- Co? A-Ale. - Wyszeptał do siebie człowiek i patrzył przerażonym wzrokiem na Czarnego Pana.

- Witam, Panie Knot. Jestem tu, aby przedyskutować pewne rzeczy. - Powiedział spokojnie Marvolo. - Mam nadzieje, że Harry panu nie przeszkadza.

Mężczyzna dopiero teraz zauważył nastolatka, który patrzył na Riddle'a z lekkim uśmiechem.

- Potter?! Ale... Przecież! - Knot wyglądał jakby miał się zaraz hiperwentylować.

- Harry raczył dołączyć do moich idei.

- Co chcesz?! - Wykrzyknął Korneliusz.

- Ministerstwa. Przykro mi nie jesteś, już ministrem. - Voldemort zachichotał lekko.

- Nie masz prawa!

- W takim razie. - Odezwał się po chwili Tom. - Avada Kedavra.

Jak światło w mroku tak i mrok w dobroci.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz