Rozdział 29.

5.3K 342 109
                                    


  Draco musiał przyznać, że "randka" minęła mu przyjemnie. Okazało się, że Charlie jest bardzo inteligentną i ciekawą osobą. Mieli ze sobą dużo wspólnego o dziwno arystokraty. Do tego Weasley miał dobry gust co do ubioru oraz jedzenia i wina, a gdy na koniec "randki" rudowłosy pocałował go w policzek myślał, że się rozpłynie. Draco zapiszczał cicho z podekscytowania, przez co zwrócił na siebie uwagę jego współlokatorów.

- Draco.... ktoś ci czegoś dodał do jedzenia? - Zapytał Teodor, marszcząc brwi.

- Co?! Nie... co ty mówisz posłuchaj się i pomyśl za nim coś powiesz! - Naskoczył na niego Malfoy wracając do swojej maski obojętności i wyższości, jaką powinien mieć przez cały czas.

- Jezu... stary spokojnie.- Mruknął Nott podnosząc ręce do góry w geście pokoju.



- Jesteś zły? - Zasyczała Nagini obserwując chodzącego w tę i z powrotem Gryfona.

- Nie. Jestem zdenerwowany. - Odpowiedział Harry jak zwykle nieświadomie używając wężomowy.

- Czemu? - Zapytała wężyca.

- Ponieważ twój Pan nie odpowiada. - Wytłumaczył Harry i zrezygnowany usiadł na łóżku.

- Może idź do dyrektora? I zapytaj, czy możesz wyjść za teren szkoły? - Zasyczała Nagini lekko przekrzywiając głowę.

- Co nie!? A może....

Harry zerwał się z łózka i popędził do dyrektora. Niedługo miało być wyjście do Hogsmeade, a jemu nie wolno było iść, ponieważ naraziłby się na niebezpieczeństwo. Jednak gdyby powiedział, że zabrakło mu jednej książki i kilku składników na eliksiry... możliwe, że Drops by go puścił. Stanął przed kamiennym gargulcem, który nagle odskoczył. Zdziwiony Harry poszedł schodami do góry, a gdy stanął przed drzwiami zapukał kilka razy. Gryfon przez chwile słyszał jakieś szmery, a po chwili drzwi otworzył Snape. Harry pomyślał, że ma duże szczęście i wszedł pewnym krokiem do pomieszczenia przy okazji rejestrując, że Profesor McGonagall oraz Profesor Trelawney też się znajdują w pomieszczeniu.

- Harry! Co cię do mnie sprowadza? - Zapytał tym razem szczerze zaskoczony Dyrektor.

- Och... chciałbym zapytać o zgodę na pójście do Hogsmeade. - Powiedział swoim najbardziej dziecięcym głosem. - Chyba w czymś przeszkodziłem?

- Nic nie szkodzi Harry. - Odezwał się Profesor od Transmutacji. - Powiedz mi co byś pomyślał, gdyby jakaś jasnowidzka oskarżyła twojego przyjaciela o uprawianie Czarnej Magii ?

- Najpewniej wyśmiałbym ją. - Odpowiedział Harry przez chwilę rozglądając się po profesorach, aż nagle dostał olśnienia. - Pani Trelaweny oskarża panią?! Że uprawia pani czarną magię?

- Harry... na cóż tak się składa, że miałam wizję... - Odezwał się jasnowidzka i dramatycznie złapała się za głowę.

- No co to... to nie. Ja wierze pani McGonagall! To są bezpodstawne oskarżenia, dyrektorze chyba pan w to nie wierzy. - Powiedział lekko rozbawiony Harry na szczęście umiał się kontrolować i nie było tego słychać w jego głosie.

- Harry... to nie jest sprawa dla ciebie. Dlaczego chciałbyś wyjść do Hogsmeade? Przecież wiesz, że to niebezpieczne. - Powiedział Dumbledore robiąc łagodną minę.

- Muszę dokupić jeszcze jedną książkę i kilka ważnych składników do eliksirów. - Wytłumaczył się Harry i posłał w kierunków profesorów lekki niewinny uśmiech.

- Och, ale to... - Zaczął Dyrektor.

- Albusie te składniki są bardzo potrzebne, jeśli chcesz mogę z nim iść i go przypilnować. - Odezwał się Snape. - Nie chce, aby znowu zepsuł pracę komuś innemu.

- No cóż w takim razie dobrze. - Westchnął Dumbledore.

Harry szybko pożegnał się i pobiegł szukać Hermiony.  

----------------------------------------------

Dziękuje za 2 tyś gwiazdek i 15 tyś wyświetleń! Jesteście kochani :D :3. 

Życzę wam szczęśliwego miłego roku.

Przypominam że nadal trwa głosowanie kto ma umrzeć : REMUS CZY SEVERUS!

Jak światło w mroku tak i mrok w dobroci.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz