Rozdział 22 cz 3.

5.7K 394 33
                                    

Betowała: CzteryJokery

- To, co razem porabialiście? - Zagadnął Teodor.

- My? Byliśmy się przejść. - Wyjaśniała Pasny, swoim przesłodzonym głosem.

- Ach? Naprawdę to ja słyszałem jeszcze jak Draco się na ciebie darł. - Zakpił Blaise.

- Nie wiem, o czym mówisz. - Oburzyła się Ślizgonka.

- Tak... jasne udawaj. - Odezwał się Draco. Dziewczyna zrobiła się czerwona a Gryfon powstrzymywał się od śmiechu.

- Pansy ty i tak nie masz szans. - Stwierdził Harry.

- A niby czemu? - Zapytała się oburzona Parkinson.

- Ponieważ on woli chłopców.- Wyjaśnił z lekkim uśmiechem. - Wiesz tam gdzie spędzałem resztę wakacji mogłem go widzieć i raz była taka sytuacja, że do dworu zagościło pewne rodzeństwo... I Draco wpatrywał się jak zaczarowany w jednego z braci.

Dracon zrobił się czerwony, a Blaise zachichotał.

- Draco! - Wykrzyknęła Parkinson.

- Ech... no dobra to prawda... chociaż nie wiem jak to zauważyłeś. - Stwierdził zażenowany Smok.

Resztę drogi przeszła im na swobodnej rozmowie. Dopiero pół godziny przed dojazdem postanowili się przebrać w mundurek.

_____________________

Gdy Harry wychodził z pociągu ktoś rzucił się na niego. Osoba miała rude włosy oraz była drobna.

- Witaj Ginny. - Przywitał się Harry z uśmiechem.

- Nigdzie cię nie widziałam w pociągu! Przestraszyłam się! - Powiedziała oskarżycielskim głosem.

- Przepraszam, ale byłem ze Ślizgonami. - Wyjaśnił chłopak.

- Ron i Hermiona cię szukają.

- Ach Hermiona to spoko jest po naszej stronie, znaczy po mojej. - Stwierdził lekko Harry. - Ale Ron...

- Rozumiem. - Przerwała mu Ginny i pociągnęła w kierunku powozu.

Znaleźli jakiś pusty i usiedli w nim. Potem dołączyła do nich rozradowana Hermiona, Teodor oraz Blaise.

- Harry cieszę się, że jesteś. - Odezwała się Gryfonka i posłała mu uśmiech.

- Spokojnie zajęliśmy się waszym kotem. - Odezwał się Teodor, który siedział koło Harry'ego.

- Ginny nie jesteś zdziwiona? - Zapytał Chłopiec- który- przeżył.

- Nie, byłam poinformowana. - Wyjaśniła z ciepłym uśmiechem.

Zapadła cisza, którą przerwał wchodzący Ron. Kiedy ich zobaczył zmarszczył brwi i usiadł koło Hermiony, ponieważ drugie siedzenie było zajęte. Usiadł naprzeciwko Blaise.

- Stary! Ty żyjesz! - Wykrzyknął cicho Ron w stronę Harry'ego. Było to trochę trudne, ponieważ chłopak siedział pomiędzy Ślizgonami którzy zachowywali się jak jego straż.

Jak światło w mroku tak i mrok w dobroci.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz