Rozdział 1

726 31 13
                                    

- Z pozoru słodka, niewinna dziewczynka, a w środku... Aż strach mówić. -westchnął- wredna niczym kobieta w czasie okresu. -opowiadał mój przyjaciel Oliwier.

- A może mam okres? -zaśmiałam się- skończ już. Lepiej powiedz mi co dzisiaj będziemy robić idioto. - popatrzyłam na blondyna.

- Może grzeczniej?! -chciał być poważny, ale coś mu nie wyszło.

- Mój kochany przyjacielu. Co będziemy dzisiaj robić? -słodko zamrugałam oczami.

- No lepiej. Pójdziemy do kina. Chciałem cie zabrać na basen, ale skoro masz okres... -zaśmiał się.

- I tak nie pokazałabym się tobie w stroju kąpielowym. -wystawiłam do niego język.

-No ejj... -zrobił smutną minkę- dlaczego?

- A bo tak -dałam mu buziaka w policzek- to idziemy do tego kina?

-Jasne, chodź.

Przyjaźnimy się z Oliwierem od dzieciństwa. Zawsze razem bawiliśmy się w piaskownicy, uczyliśmy się jazdy na rowerze, wspinaliśmy się po drzewach. W skrócie wszystko robiliśmy razem. Nawet bronił mnie w podstawówce od chłopaków, którzy mi dokuczali. Nigdy nie miałam przyjaciółek, jedynie koleżanki. Zawsze przyjaźniłam się z Oliwierem. W czasie, gdy byłam z Matt'em większość kłótni była poruszana pod pretekstem iż spędzałam więcej czasu z nim niż z moim chłopakiem. Dlaczego nie jestem już z Matt'em? Zdradził mnie z kolejną naiwną dziewczyną. Nie ważne.

Kończ Marcelina te opowieści.

Po około trzydziestu minutach byliśmy już w kinie. Nie mogliśmy zdecydować się na jeden film. Ja wolałam niewinny romans, a Oliwier film akcji. Postanowiliśmy rozegrać to uczciwie. Zagraliśmy w papier, kamień, nożyce.

- Ha! Moje nożyce pokonały twój papier, cioto! - wykrzyczałam ciut za głośno tak, że ludzie w kinie się na nas popatrzyli.

Choć mam już 18 lat często zachowuję się dziecinnie, ale już taka niestety jestem.

- Marcela, musimy oglądać te romansidło? - zapytał zawiedziony.

- Możemy też oglądnąć komedię. - zaproponowałam.

- Czy ty właśnie pierwszy raz w życiu zaproponowałaś mi kompromis? - zmarszczył brwi.

- Na to wygląda. - poruszyłam ramionami.

- Dziwne... - przeciągnął - coś z moją przyjaciółką jest nie tak.

- Oj już cicho. Chodź po te bilety. - pociągnęłam go w stronę kas.

Szliśmy już w stronę sali kinowej, gdy ktoś na mnie wpadł.

- Patrz jak łazisz! - usłyszałam krzyk. Po chwili spojrzałam na chłopaka, z którego ust wyleciały te słowa. Miał on brązowe włosy i piwne oczy. Był ode mnie dużo wyższy, coś około 190cm. Towarzyszyli mu koledzy, ale nie zwróciłam na nich uwagi.

- To ty na mnie wpadłeś! - opowiedziałam takim samym tonem.

- Dziwka. - powiedział oschle po czym odszedł.

Natychmiast pobiegłam do toalety. Nie to, że się tym przejęłam. Zazwyczaj jestem odważna, niczym się nie przejmuję, nic mnie nie obchodzi. Teraz po prostu musiałam.

Weszłam do łazienki i zamknęłam drzwi. Popatrzyłam w lustro. Moje błękitne oczy zaczęły zmieniać barwę na ciemniejszy odcień, spod malinowych ust wyłoniły się śnieżno-białe kły. Ręce oparłam o zlew i spojrzałam w dół, lecz moje blond włosy zasłaniały mi pole widzenia.

- Marcelina, wszystko w porządku? - słyszałam mojego przyjaciela, który mówił do mnie zza drzwi.

- Tak, tak. Zaraz wyjdę. - powiedziałam drżącym głosem.

Musiałam się uspokoić.

Po paru minutach wróciłam do normalności więc mogłam opuścić toaletę. Wyszłam i wyminęłam mojego nic nieświadomego przyjaciela.

- To co idziemy na ten film? - uśmiechnęłam się.

- Cóż za przemiana. Jeszcze przed chwilą siedziałaś zamknięta w łazience - powiedział - nigdy nie zrozumiem kobiet. - westchnął.

Już po chwili siedzieliśmy w kinowej sali. Przede mną nie siedział nikt inny jak chłopak, który parę minut temu nazwał mnie dziwką. Z chęcią wysypałabym mu na głowę pop-corn, ale jak można zmarnować tak dobrą prażoną kukurydzę na chłopaka typu "bad boy". Nie przepadam za takimi. Bardziej wolę coś normalnego. Chłopaka, który nie jest "idealny", bo tacy tak na prawdę nie istnieją.

Marcelina skończ te przemyślenia na temat chłopaków. Ogarnij się już.

Wyszliśmy już z sali kinowej, gdy Oliwier wpadł na genialny pomysł odwiedzenia naszego ulubionego miejsca w galerii, a mianowicie Starbucks. Nie mogąc odmówić zgodziłam się na ten jakże wspaniały pomysł. Obaj zdecydowaliśmy się na waniliową latte.

Poszłam do kasy po nasze kawy. Odwracając się nie zauważyłam osoby stojącej za mną i zderzyliśmy się, w skutek czego kawy się wylały. Tą osobą okazał się być "Bad boy" z kina.

ZapomnijOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz